Rozdział 15

46 2 0
                                    

POV Rose
Dziwnie się czuje nie umiem tego opisać. Naprawdę ze mną jest coś nie tak, kiedy mam coś czego pragnę w jednej chwili to pasuje. Co się ze mną dzieję, kocham Axela, dlaczego chcę odpuścić i to wszystko przez jakąś zakochaną dziewczyne. Nie nie wytrzymam muszę do niego napisać, albo nie jeżeli będzie chciał mieć ze mną kontakt to napiszę. W tym momencie mój telefon zawibrował, szybko sprawdziałam ekran to Axel.
" Rose, wybacz jeżeli zrobiłem coś nie tak, jesteś wyjątkowa, nigdy nie pokocham innej osoby tak jak ciebie. Oszalałem na twoim punkcie. Jesteś dla mnie najważniejsza, jeżeli poczułaś się odtrącona to przepraszam. Wiedz że zaloty innych dziewczyn mnie nie interesują. Chcę żebyś wiedziała, że bardzo cię kocham ~ Na zawsze twój. "
Co ja zrobiłam czy ja byłam bliska stracenia najlepszego chłopaka na świecie. Nagle po całym domu rozległ sie dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam Axela stojącego z wielkim bukietem kwiatów.
- Przepraszam - powiedział patrząc na mnie smutno.
- Nie, to ja przepraszam - skoczyłam mu w ramiona, ten od razu odwzajemnił mój uścisk.
- Proszę wejdź - Axel wszedł do środka a ja zamknełam za nim drzwi.
- To dla ciebie - wręczył mi wielki bukiet kawiatów.
- Nie wiem co powiedzieć są śliczne - powiedziałam wąchając je. Nastepnie wstawiłam je w wazon.
- Rose słuchaj...
- Ciiii - położyłam mu palec na ustach. - Nic nie mów. Axel wiem że zawiniłam czy... czy wybaczysz mi? - zapytałam smutna.
- Co ty pleciesz, Rose kocham cię, nic nie zawiniłaś - powiedział łapiąc mnie za rękę. Ja nieśmiało się do niego uśmiechnęłam.
- Chodź możemy zjeść razem kolację - powiedziałam ciągnąc go w kierunku kuchni.
- Rose, ja... ja nie mogę - powiedział spuszczając głowę.
- O co chodzi Axel? - zapytałam.
- Mój ojciec on nie pozwolił mi przyjść miałem odprowadzić siostre na zajecia taneczne i miałem wracać się uczyć. Wybacz - powiedział zasmucony.
- Och nie martw się - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Muszę już iść Rose do jutra.
- Do jutra - na pożegnanie mocno go pocałowałam byłam szczęśliwa że wszystko sie ułożyło.
Nastepnego dnia ciężko mi było zejść z łóżka. Ale musiałam wstać i sie ogarnąć później wyszłam do szkoły. Ale pod bramą do mojego domu czekała na mnie niespodzianka.
- No proszę, nawet z rana piękna.
- Axel! - rzuciłam mu sie na szyję zasypując pocałunkami.
- Aż tak się steskniłaś? - zapytał uśmiechając się.
- Gdybyś wiedział.
- Dobra lepiej chodźmy po drodze opowiesz mi wszystkie swoie przemyślenia i sny - powiedział pokazując mi gest abym zaczeła iść.
- Hahaha widzę że dobrze mnie znasz. Może tak dla odmiany trochę ty mi po opowiadasz.
- A co byś chciała wiedzieć? - zapytał mnie o zdanie.
- Wszystko, możesz mi opowiedzieć o swojej przeszłości.
- Aż tak, no cóż trochę tego jest ale jak chcesz...
Axel zaczął mi opowiadać ciekawe i śmieszne historie ze swojej przeszłości. Byłam w niego wsłuchana jak małe dziecko. To jego głos, mogłabym go sluchać godzinami.

Nawet nie zorientowałam sie gdy doszliśmy do szkoły

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.


Nawet nie zorientowałam sie gdy doszliśmy do szkoły.
- No jesteśmy, chyba na dzisiaj ci starczy moich historii - powiedział ruszając w stronę szkoły.
- Mogłabym cie sluchać i oglądać godzinami - powiedziałam wpatrzona w niego.
- Tak?
- Tak.
- To mam nadzieje że pojawisz się dzisiaj na moich treningach - powiedział uśmiechnięty - masz do wyboru odpowiedzi tak albo tak.
- No cóż. Oczywiście przyjdę ci kibicować.
- Świetnie w takim razie chodźmy na lekcje.
Poszliśmy na lekcje, które dość szybko zleciały i przyszedł czas na trening klubu piłkarskiego. Usiadłam koło Silvi.
- Och hej, Rose - powiedziała promiennie sie uśmiechając. Obok niej siedziała dziewczyna z krótkimi włosami w okularach.
- Hej jestem Celia i jestem menadżerką klubu.
- Hej miło mi, Rose - przywitałam się z dziewczyną.
- I co namśliłaś się? - zapytała grzecznie Silvia.
- Co? Nieeee, przyszłam tylko popatrzeć - powiedziałam dtapiąc się po głowie.
- Zostałaś zmuszona - odezwała się Celia.
- Ech, można tak powiedziać - usiadłam koło nich i patrzyłam jak chłopcy kolejno zaczeli wychodzić z szatni.
- O Rose jednak zostałaś...
- Nie Mark nie zostałam menadżerką - szybko go wyprzedziłam.
- No coż, ech na czym skoń..., A drużyno zagrajmy w piłkę - Mark uniósł rękę, a chłopcy rozbiegli się na pozycję. Rozpoczeli gre, nie wiedziałam że sport może być tak ciekawy. Gdy Axel dostał piłke od razu pobiegł w stronę bramki, on jest niesamowity, strzelił z taką siłą że Mark nie miał szans na obrone.
- Yey! - z wrażenia aż podskoczyłam.
- Widzę że nieźle się wciagnełaś - odezwała się Celia.
- To prawda, to naprawdę interesujące - powiedziałam lekko zawstydzona moją reakcją.
- Widzę że nie tylko ty uważnie obserwujesz - dodała Silvia.
- O czym mowisz Silvia? - zapytałam przechylając głowę.
- Nie mów że tego nie zauważyłaś, mam wrażenie że Axel pożre cię wzrokiem, od początku treningu nie przestaję sie na ciebie patrzeć - odpowiedziała mi Celia.
- Co? - spojrzałam w kierunku Axela który uśmiechnął się do mnie.
- Myślicie że moja obecność go dekoncentruje? - zapytałam będąc gotowa sobie pójść.
- Moim zdaniem wręcz przeciwnie, mam wrażenie że siedzisz mu cały czas w głowie, widać jest naprawdę zakochany. Co sprawia że musi brać energie z tego, jego strzał dzisiaj był niesamowity, przez ostatnie dni się poprawił, ale dziś przebił to trzykrotnie - odpowiedziała mi Silvia.
- Coż w takim razie, Silvio, Celio czy mogę dołączyć do grona menadżerek?...

NiedozwolonaOnde histórias criam vida. Descubra agora