Rozdział 2

93 6 0
                                    

Chłopak złapał dziewczynke za rękę i oglądał czy nic jej nie jest. Następnie ustał przed siostrą i spojrzał na mnie.
- Zostaw ją w spokoju!- fuknął chłopak.
- Co, laluś przecież nic jej nie robię- odpowiedziałam krzyżując ręce.
- Jezus Julia, co ty tu robisz?- spytał przerażony.
- Przyszłam porozmawiać z Rose- powiedziała zadowolona, a ja poczułam na sobie pełen wyrzutów wzrok chłopaka.
- Siostrzyczko, nie jestem pewien czy to odpowiednie dla ciebie towarzystwo- powiedział patrząc na mnie od stóp do głowy. Chciałam zareagować, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w języ, nie chciałam się kłócić przy młodej, ale miał rację.
- Julia idziemy- powiedział stanowczo ciągnąc siostrę za rękę.
- Ale ja ch...- nie dokończyła.
- Nie ma żadnych ale, nie chcę abyś sie z nią spotykała- powiedział chłodno i zaczęli się oddalać.
- Lubię ją...- odpowiedziała piskliwym głosem, to bylo ostatnie co udało mi sie usłyszeć.
To wszystko wybiło mnie z równowagi. Nie wiem co robić. Po chwili namysłu przypomniało mi się jaki jest cel mojej podróży, "no tak". Skierowałam się w stronę uliczki, i zapaliłam fajkę. Delektowałam się spokojem i zapachem dymu unoszącego się w powietrzu.
- No, no ładnie to tak palić- nagle odezwał się ktoś chropowatym głosem. Przestraszona schowałam fajkę za plecami a nastepnie spojrzałam w kierunku chłopaka.
- Zack?!- zdziwiona odetchnełam z ulgą, ale poczułam się nie komfortowo.
- No proszę, czyli kłutnisia mnie jeszcze poznaję- mówił drwiącym głosem.
- Czego chcesz, nawet tu mi nie dasz spokoju.
- Ej ale po co tak agresywnie, strasznie nudno bez ciebie w tej szkole- podszedł do mnie i zcząl bawić się kosmykiem moich włosów.
- Łapy przy sobie. Zabierz swój język żmiji i stąd spadaj!- nie wytrzymałam. Zack był nieznośny, w starej szkole nie potrafił przejść obok mnie obojętnie zawsze musiał mi dokuczyć. Nie zlicze ile razy wylądowałam u dyrektora przez niego.
- Ej, nie tak ostro, ale już myślałem, że nasza bad Rose znikneła- odpowiedział z ironicznym uśmiechem.
- Co ty gadasz?
- No widziałem jak nianiczysz tą dziewczynkę przez chwilę myślałem że to nie ty- powiedział okrążając mnie do okoła.
- Śkedzisz mnie?- zapytałam zaskoczona.
- HAHAHA, śmieczna jesteś. A jeśli tak, to co?- powiedział śmiejąc się drwiąco.
- Zack, nie mam czasu spadam, wiem o co ci chodzi chcesz mnie tylko sprowokować- powiedziałam wymijając go.
- No coś ty już idziesz, ale ja dopiero się rozkręcałem- powiedział jakby rozczarowany, ale nie widziałam jego twarzy. Chciałam jak najszybciej wrócić.

Myślałam że wczorajszy dzień nigdy się nie skończy co za katurga. Miałam nadzieję na to, że ten będzie lepszy. Gdy przechodziłam przez bramę gimnazjum poczułam czyjąś dłoń na moim nagarstku.
- Hej!- obróciłam się szybko, ciągnąc nadgarstek. Gdy się obróciłam zobaczyłam chłopaka z białymi włosami postawionymi do góry na żel. To ten sam co wczraj.
- Czego chcesz?!- fuknełam na niego. Chłopak natychmiast skrzywił brwi.
- Może grzeczniej, nie jestem tutaj w swoim interesie- powiedział spokojnie.
- Pffff no proszę pan laluś to adwokat- powiedziałam z drwiącym uśmiechem.
- Haha- zaśmiał się bezczelnie, ale nagle przybrał poważny ton- Słuchaj nie będę się powtarzać, masz się trzymać z dala od mojej siostry!- pwiedział agresywnie wygrażając mi palcem.
- Gdzie mi z tym paluchem!- natychmiast odepchnełam jego dłoń.
- No, to chyba się rozumiemy "z dala"- powiedział z udawanym uśmiechem poprawiając mundurek.
- A jeśli nie to co?- powiedziałam z wyzywającym uśmiechem. Ten tylko uniósł brew i podszedł do mnie.
- A jeśli nie. To bedziesz mieć ze mną do czynienia- szepnął mi na ucho, a nastepnie udał się do szkoły.
Jezu co za typ jest naprawdę natarczywy, no cóż nic trzeba żyć dalej. A jeżeli myśli że jego groźby zrobiły na mnie wrażenie to sie grubo myli. Gdy tylko przekroczyłam wejście do szkoły, na moją twarz wyskoczył Mark Evans.
- Cześć, Rose!
- Ach to ty Mark, czego chcesz?-powiedziałam ozięmble.
- Ech nie nic... W sumie to widziałem jak rozmawiasz z Axelem znacie się?
- Z kim?- zapytałam zdziwiona, ale później przypomniałam sobie brata Juli- Ech znaczy nie do końca.
- Och wyglądaliście jakbyście się znali, wybacz nie powinnem się wrtącać... to idziemy na lekcję?- zapytał drapiąc się po główie.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale mój sposób, aby nie chodzić na lekcje to nie nosić mundurka- powiedziałam unosząc brwi.
- Ale tak właściwie to przecież nie ma Cię na lekcji, czyli tak jakbyś była nieobecna- powiedział zdziwiony.
- No tak, nie mam obecności, ale dyrektor nie może mi nic zrobić dopóki jestem na terenie szkoły, to nie on, ale nauczyciele decydują czy cie wpuszczą czy nie, a po drugie jeżeli moich rodziców nie obchodzą moje nieobecności to nie muszę chodzić na zajęcia. Pojawiam się tylko na egzaminach zaliczeniowych- tłumaczyłam rozkładając ręce.
- Oh rozumiem- spojrzał na zegar na szkole- Wybacz, ale muszę iść na lekcje, do zobaczenia!- Mark pobiegł w kierunku szkoły.

POV Axel
Czy ona nie może po prostu się odczepić. Julia, ona jest mała i jeszcze tego nie rozumie. Datego tym bardziej powinna się odczepić od mojej siostry. Jakie ma plany wobec niej. Czy chce nia zmanipulować, a może chce ją wykorzystąć. Nie, ja nie mogę na to pozwolić. Mam nadzieję, że jasno się wyraziłem, i da jej spokój. Ja nie mogę pozwolić aby stała się jej krzywda, nie pozwolę na to.
- Axel Blaze- powiedział nauczyciel.
- Hm, Tak?- wstałem z krzesła.
- Zadałem ci pytanie- powiedział poważnie.
- Przepraszam, czy mógłby pan powtórzy pytanie- zapytałem zakłopotany.
- Ach tak, czyli nie słuchałeś.
- Przepraszam, zamyśliłem się- moję ręce były spocone, ale mimo wszystko zachowałem spokój.
- Zapytałem czy wiesz co to koniugacja.
- Hm, koniugacja to odmiana czasownika przez kategorie gramatyczne- odpowiedziałem po krótkim namyśle, jednak co nie co wiem.
- Dobrze, siadaj. Blaze lepiej skup się na lekcji, a nie myślisz o niebieskich migdałach.
Skłoniłem się lekko, a nastepnie usiadłem na krześle. Co za masakra przez tą dziewczyne prawie upokorzyłem się przed wszystkimi. Pora skupić się na lekcji...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now