Rose Dark to dziewczyna, ktora od jakiegoś czasu przepisała się do gimnazjum Raimona "z osobistych przyczyn", tak naprawdę z poprzedniej szkoły ją wywalono. Dziewczyna to prawdziwa buntowniczka, nikt nie potrafi jej rozgryźć. Jej postać jest odważna...
Poszłam do szkoły, obużona. Mam wrażenie jakby ludzie nie wiedzieli co mi się stało no nieźle zaczyna się. Zaraz 8 muszę iść na lekcje. Zniechęcona ruszyłam w stronę klasy. Chwila ja przecież nawet nie wiem co mamy. Zaczęłam krążyć po szkole poszukując klasy. Nagle zobaczyłam Marka. - Mark! - podbiegłam do niego machając. - Och, Rose? Niespodziewałem się ciebie tutaj... - spojrzał na mnie - co ty robisz w mundurku? - Eh spadłeś mi z nieba. Co my teraz mamy? - zapytałam zasapana. - Właśnie mamy matematykę. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie - spojrzał na mnie z nie dowierzaniem. - O mój Boże, dlaczego ja? Wiesz długo opowiadać lepiej chodź, po drodze ci powiem - złapałam go za ramie i pociągnełam w stronę sali matematycznej. - Wszystkiego bym się po tobie spodziewał ale tego. - Mój ojciec zrobił mi niespodziankę i wpadł do domu na 3 dni, rozumiesz po prostu nie wierzę 3 dni w tym czymś - pokazałam na mundurek. - Och rozumiem lepiej przyśpieszmy tempa, pan nie toleruje spóźnień - powiedział, gdy rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcje. - Ruchy!!! - zaczął biec, co? ale czy on myśli że ja będę biegać. Odwrócił sie do mnie i gdy zobaczył moją skrzywioną mine złapał mnie za rękę i zaczął mnie ciągnąc. Trzymał mocno moją dłoń, abym nie mogła wydostać sie z uścisku. Dobiegliśmy w ostatniej chwili, właśnie pan kierował się do klasy, my szybko wślizgneliśmy się do klasy przed nim. - Jesteś nienormalny - powiedziałam sapiąc. - Och, nie mogłem cię zostawić na pastwę losu - powiedzial z uśmiechem - siadaj wskazał mi miejsce koło siebie. Gdy usiadłam nauczyciel wszedł do klasy. - Dzień dobry! - wszyscy wstali witając nauczyciela. - No nie wiem czy taki dobry. Siadać - powiedział ostro. No nieźle się zaczyna. - Sprawdzam listę odzywać się. - Dragonfly - obecny!... - Evans - tak, obecny - Dark - obecna, podniosłam się lekko. Nauczyciel zatrzymał się. - No proszę, raczyła się pani zjawić na lekcji i tp jeszcze w odpowiednim stroju - przełknełam ślinę - przygotuj się - oznajmił i dalej sprawdzał listę. - Blaze - obecny. Co on chodzi ze mną do klasy... Nie skup sie zaraz odpowiadasz, otrząsnełam się. - Dobrze, jeżeli nie ma żadnych chetnych to Rose zapraszam cię - powiedział nauczyciel z uśmiechem jakby chciał mnie pogrążyć. Zaczełam powoli wstawać. - Proszę pana. Ja jestem chętny - powiedział ktoś za moimi plecami. - Och, dobrze Rose siadaj. Chodź - powiedział rozaczarowany nauczyciel. Kim by nie była ta osoba muszę jej podziękować. Nagle w strone zaczął zbliżać się BLAZE!!!, czy on naprawdę zgłosił się za mnie?! Nie wierzę. Kiedy ustał przy tablicy posłał mi tajemniczy uśmiech. W co on gra? Axel odpowiadał na każde pytanie nauczyciela widać ogarnia matematykę. W porównaniu do mnie. - Dobrze Blaze siadaj. Gdy wracał do swojej ławki przejechał dłonią po mojej. Czy on... czy on chce mnie sprowokować. Reszta lekcji przebiegła bezproblemowo. A ja po lekcji jak przysięgłam tak musiałam zrobić. Kierunek Blaze. Schodziłam po schodach rozglądając się na boki szukając wzrokiem Axela. Nagle mineła mnie grupka dziuniowatych dziewczyn własnie w tym momencie poczułam coś twardego na swojej drodze,to był but jednej z nich, nie mogłam nic zrobić leciałam do przodu zamknełam oczy spodziewając się twardego upadku i połamanych rąk, zamiast tego poczułam silny uścisk. Ktoś mnie złapał i trzymał w swoich ramionach. Szybko o tworzyłam oczy i zobaczyłam twarz Axela który trzymał mnie na rękach. Zaczełam się czerwienić ze wstydu. - No proszę, nie pomyślałbym że taka dziewczyna jak ty na mnie poleci - powiedział uśmiechając się ironicznie i odstawiając mnie na ziemie. A ja nie mogłam przestać sie czerwienić. - No dobra chyba nie jesteś taką ciamajdą i umiesz chodzić co jest? - spytał unosząc brew. - Och grupka dziuniowatych dziewczyn mówi ci to coś? - spytałam zakłopotana. - Czy to nie przypadkiem te stojące na schodach wpadające w złość? - złapał mnie za ramiona i obrócił w stronę dziewczyn. - Och to one - gdy zobaczyły że na nie patrzymy speszone uciekły. - Znasz je? - zapytałam - przydałaby się im nauczka. - Hmm tsa kojarzę - wywrócić oczami drapiąc się po głowie, chciał ukryć swoje zakłppotanie. Ja tylko na niego spojrzałam ale nie chciałam drążyć tematu. - Słuchaj, chciałam ci podziękować za matematykę - w końcu to wydusiłam. - Och nie ma sprawy, przynajmniej ocaliłem cię przed pogrążeniem się - powiedział uśmiechając się niewinnie. - Słucham bardzo dobrze umiem matematykę i poradziłabym sobie! - powiedziałam urażona krzyżując ręce.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
- Hahaha - zaśmiał się - no tak. - Śmiej się dalej jeszcze sie zdziwisz! - No oczywiście - powiedziałem śmiejąc się. - Jeszcze będziesz brał odemnie korepetycje - powiedziałam nieświadoma. - Och tak zobaczymy, przyda mi się dodatkowa lekcja, dziasiaj wpadnę - powiedział z uśmiechem unosząc brew. - Co, nie ale... Ech - otworzyłam szeroko oczy ale dobrze wiedziałam że nic nie wskóram. - Hahaha - zaśmiał się. Nie mogę się teraz wycofać będę grać twardą. - Jeszcze się zdziwisz jak zobaczysz jak świetnie umiem matematykę - powiedziałam wyzywająco. - Tak, to udowodnij - powiedział Blaze najwyraźniej rozbawiony sytuacją. - Dobrze skoro tak śmiało, zapraszam do mnie - powiedziałam z uśmiechem marszcząc brwi. - Ech - Axel zaskoczony na mnie spojrzał. - Och wymieniasz tak myślałam - powiedziałam z uśmiechem przekonana swoim zwycięstwem. - Ja wymiękam, pfffff chyba żartujesz dziewczynko przyjdę i zobaczę co potrafisz - powiedział z niewinnym uśmiechem. A ja zaskoczona na niego spojrzałam byłam pewna swoim zwycięstwem, ale nie mogę pokazać swojej słabości. - No chyba że wymiękasz? - spytał ironicznie. - N-nie wcale po prostu zastanawiałam się czy będę musiała powtarzać ci podstawy - powiedziałam grając twardo. - Pfffff po... - nie dałam mu dokończyć nie chciałam przegrać. - Ok wyśle ci adres smsem - powiedziałam unosząc brwi. - Yhh - zrobił dziwną minę, ale później się zaśmiał - Haha, do zobaczenia wieczorem, matematyczko - oddalił sie odemnie. I co ja mam teraz zrobić...