Rozdział 5

78 7 0
                                    

Poszłam do szkoły, obużona. Mam wrażenie jakby ludzie nie wiedzieli co mi się stało no nieźle zaczyna się. Zaraz 8 muszę iść na lekcje. Zniechęcona ruszyłam w stronę klasy. Chwila ja przecież nawet nie wiem co mamy. Zaczęłam krążyć po szkole poszukując klasy. Nagle zobaczyłam Marka.
- Mark! - podbiegłam do niego machając.
- Och, Rose? Niespodziewałem się ciebie tutaj... - spojrzał na mnie - co ty robisz w mundurku?
- Eh spadłeś mi z nieba. Co my teraz mamy? - zapytałam zasapana.
- Właśnie mamy matematykę. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie - spojrzał na mnie z nie dowierzaniem.
- O mój Boże, dlaczego ja? Wiesz długo opowiadać lepiej chodź, po drodze ci powiem - złapałam go za ramie i pociągnełam w stronę sali matematycznej.
- Wszystkiego bym się po tobie spodziewał ale tego.
- Mój ojciec zrobił mi niespodziankę i wpadł do domu na 3 dni, rozumiesz po prostu nie wierzę 3 dni w tym czymś - pokazałam na mundurek.
- Och rozumiem lepiej przyśpieszmy tempa, pan nie toleruje spóźnień - powiedział, gdy rozbrzmiał dzwonek na pierwszą lekcje.
- Ruchy!!! - zaczął biec, co? ale czy on myśli że ja będę biegać. Odwrócił sie do mnie i gdy zobaczył moją skrzywioną mine złapał mnie za rękę i zaczął mnie ciągnąc. Trzymał mocno moją dłoń, abym nie mogła wydostać sie z uścisku. Dobiegliśmy w ostatniej chwili, właśnie pan kierował się do klasy, my szybko wślizgneliśmy się do klasy przed nim.
- Jesteś nienormalny - powiedziałam sapiąc.
- Och, nie mogłem cię zostawić na pastwę losu - powiedzial z uśmiechem - siadaj wskazał mi miejsce koło siebie. Gdy usiadłam nauczyciel wszedł do klasy.
- Dzień dobry! - wszyscy wstali witając nauczyciela.
- No nie wiem czy taki dobry. Siadać - powiedział ostro. No nieźle się zaczyna.
- Sprawdzam listę odzywać się.
- Dragonfly - obecny!... - Evans - tak, obecny - Dark - obecna, podniosłam się lekko. Nauczyciel zatrzymał się.
- No proszę, raczyła się pani zjawić na lekcji i tp jeszcze w odpowiednim stroju - przełknełam ślinę - przygotuj się - oznajmił i dalej sprawdzał listę. - Blaze - obecny. Co on chodzi ze mną do klasy... Nie skup sie zaraz odpowiadasz, otrząsnełam się.
- Dobrze, jeżeli nie ma żadnych chetnych to Rose zapraszam cię - powiedział nauczyciel z uśmiechem jakby chciał mnie pogrążyć. Zaczełam powoli wstawać.
- Proszę pana. Ja jestem chętny - powiedział ktoś za moimi plecami.
- Och, dobrze Rose siadaj. Chodź - powiedział rozaczarowany nauczyciel. Kim by nie była ta osoba muszę jej podziękować. Nagle w strone zaczął zbliżać się BLAZE!!!, czy on naprawdę zgłosił się za mnie?! Nie wierzę.
Kiedy ustał przy tablicy posłał mi tajemniczy uśmiech. W co on gra? Axel odpowiadał na każde pytanie nauczyciela widać ogarnia matematykę. W porównaniu do mnie.
- Dobrze Blaze siadaj.
Gdy wracał do swojej ławki przejechał dłonią po mojej. Czy on... czy on chce mnie sprowokować. Reszta lekcji przebiegła bezproblemowo. A ja po lekcji jak przysięgłam tak musiałam zrobić. Kierunek Blaze. Schodziłam po schodach rozglądając się na boki szukając wzrokiem Axela. Nagle mineła mnie grupka dziuniowatych dziewczyn własnie w tym momencie poczułam coś twardego na swojej drodze,to był but jednej z nich, nie mogłam nic zrobić leciałam do przodu zamknełam oczy spodziewając się twardego upadku i połamanych rąk, zamiast tego poczułam silny uścisk. Ktoś mnie złapał i trzymał w swoich ramionach. Szybko o tworzyłam oczy i zobaczyłam twarz Axela który trzymał mnie na rękach. Zaczełam się czerwienić ze wstydu.
- No proszę, nie pomyślałbym że taka dziewczyna jak ty na mnie poleci - powiedział uśmiechając się ironicznie i odstawiając mnie na ziemie. A ja nie mogłam przestać sie czerwienić.
- No dobra chyba nie jesteś taką ciamajdą i umiesz chodzić co jest? - spytał unosząc brew.
- Och grupka dziuniowatych dziewczyn mówi ci to coś? - spytałam zakłopotana.
- Czy to nie przypadkiem te stojące na schodach wpadające w złość? - złapał mnie za ramiona i obrócił w stronę dziewczyn.
- Och to one - gdy zobaczyły że na nie patrzymy speszone uciekły.
- Znasz je? - zapytałam - przydałaby się im nauczka.
- Hmm tsa kojarzę - wywrócić oczami drapiąc się po głowie, chciał ukryć swoje zakłppotanie. Ja tylko na niego spojrzałam ale nie chciałam drążyć tematu.
- Słuchaj, chciałam ci podziękować za matematykę - w końcu to wydusiłam.
- Och nie ma sprawy, przynajmniej ocaliłem cię przed pogrążeniem się - powiedział uśmiechając się niewinnie.
- Słucham bardzo dobrze umiem matematykę i poradziłabym sobie! - powiedziałam urażona krzyżując ręce.

- Słucham bardzo dobrze umiem matematykę i poradziłabym sobie! - powiedziałam urażona krzyżując ręce

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Hahaha - zaśmiał się - no tak.
- Śmiej się dalej jeszcze sie zdziwisz!
- No oczywiście - powiedziałem śmiejąc się.
- Jeszcze będziesz brał odemnie korepetycje - powiedziałam nieświadoma.
- Och tak zobaczymy, przyda mi się dodatkowa lekcja, dziasiaj wpadnę - powiedział z uśmiechem unosząc brew.
- Co, nie ale... Ech - otworzyłam szeroko oczy ale dobrze wiedziałam że nic nie wskóram.
- Hahaha - zaśmiał się.
Nie mogę się teraz wycofać będę grać twardą.
- Jeszcze się zdziwisz jak zobaczysz jak świetnie umiem matematykę - powiedziałam wyzywająco.
- Tak, to udowodnij - powiedział Blaze najwyraźniej rozbawiony sytuacją.
- Dobrze skoro tak śmiało, zapraszam do mnie - powiedziałam z uśmiechem marszcząc brwi.
- Ech - Axel zaskoczony na mnie spojrzał.
- Och wymieniasz tak myślałam - powiedziałam z uśmiechem przekonana swoim zwycięstwem.
- Ja wymiękam, pfffff chyba żartujesz dziewczynko przyjdę i zobaczę co potrafisz - powiedział z niewinnym uśmiechem. A ja zaskoczona na niego spojrzałam byłam pewna swoim zwycięstwem, ale nie mogę pokazać swojej słabości.
- No chyba że wymiękasz? - spytał ironicznie.
- N-nie wcale po prostu zastanawiałam się czy będę musiała powtarzać ci podstawy - powiedziałam grając twardo.
- Pfffff po... - nie dałam mu dokończyć nie chciałam przegrać.
- Ok wyśle ci adres smsem - powiedziałam unosząc brwi.
- Yhh - zrobił dziwną minę, ale później się zaśmiał - Haha, do zobaczenia wieczorem, matematyczko - oddalił sie odemnie.
I co ja mam teraz zrobić...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now