Po lekcjach wracałam do domu paląc szluga, zastanawiając się po co ja w ogóle zgodziłam się zaprosić Blaze do domu. Po chwili moje rozmyślanie zakłóciła pewna myśl. TATA!? Szybko wyrzuciłam fajkę i pobiegłam w stronę domu. Po kilku minutach byłam już w domu zdejmowałam buty, a tata przywitał mnie w jadalni.
- Ych cześć - powiedziałam zdziwiona, przyglądając się tacie który siedział przy nakrytym stole.
- Siadaj jest jedzenie - powiedział ozięble.
Usiadłam przy długim stole na przeciwko mojego ojca. Czułam się dziwnie, nie pamiętam jak dawno jadłam obiad z moim ojcem. Tata nakładał sobie potrawy, wszystkiego było jak na 20 osób, on chyba nigdy nie myślał o umiarze. Nakładał sobie wszystkiego po trochu i powoli z gracją konsumował. Podążyłam za jego ruchami i także zaczełam jeść. Wiem że mój ojciec ma fioła jeżeli chodzi o maniery pamiętam jak miałam osiem lat uczył mnie wszystkiego co dotyczyło odpowiednich manier i etykiety. Dobrze wiedziałam jak się zachować. Panowała głucha cisza. Gdy mój ojciec odchrząknął i zapytał.
- Jak w szkole? Widziałem się dzisiaj z twoim dyrektorem.
- Ech... Dobrze. Wszystko w porządku - powiedziałam wahając się.
- Powiedział, że nie chodzisz na lekcje tylko masz obecność będąc na terenie szkoły - powiedział unosząc brwi. Chyba nie tego się spodziewał.
- Ech jakoś tak wyszło - powiedziałam bardzo zawstydzona.
- Mhm. Rose, masz zostać lekarzem albo prawnikiem myślisz że tego wszystkiego sama się nauczysz. Zacznij chodzić na lekcje - powiedział marszcząc brwi.
- Ale, mnie to wcale nie interesuje - powiedziałam lekko oburzona.
- Ach tak w takim razie co chcesz robić? - zapytał poprawiając brwi.
- Ech, jeszcze nie wiem - powiedziałam mając przed oczami opinie szkolnej łobuziary.
- Rose, wraz z matką chcemy dla ciebie jak najlepiej, zobacz będziesz mieć życie takie jak my - powiedział łagodnym kuszącym głosem - A teraz lepiej połucz się matematyki słyszałem że ledwo zdałaś egzamin kwalifikacyjny.
- Ech... Jasne ojcze - powiedziałam spuszczając głowę dobrze wiedziałam że nie wygram.
- Zuch dziewczyna - powiedział całując mn w głowę.
- Tato... - powiedziałam wąchając się.
- Tak? - ojciec uniósł brew.
- Tak właściwie to, no bo wiesz. Ech... Czy mógłby przyjść dzisiaj do mnie znajomy? - zapytałam niepewnie.
- Rose - spojrzał dziwnie - czy nie miałaś się uczyć?
- Ech... - powiedziałam zrezygnowana, ale nagle dostałam olśnienia - Tak właściwie to przyjdzie mi pomóc z matematyką, dzisiaj uratował mnie przed odpowiedzią. Nic nie umiałam, naprawdę - powiedziałam proszącym wzrokiem.
- Och, niech ci będzie - powiedział kierując się do salonu.
- Dziękuję.
Poszłam do swojego pokoju i napisałam do Axela wiadomość: "Możesz przyjść o 18, chcę zobaczyć jak podpisujesz się swoją wiedzą z matematyki. I tak oboje dobrze wiemy że jest słaba."
Po chwili dostałam odpowiedź: " Tak, wpadnę tam tylko żeby cię upokorzyć i zmykam"
Chyba sobie śni, tylko że on ma rację. No cóż przynajmniej będę mieć się z kim kłócić. Gdy nastąpiła godzina 18, rozległ się dzwonek do drzwi. Od razu pobiegłam do przedsionka, aby mój ojciec nie mógł otworzyć. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Axela ubranego w biały T-shirt i jasne dżinsy.
- No proszę. Zaszczycił mnie pan swoją obecnością - powiedziałam z drwiącym uśmiechem.
- Tak, przypominam że to ty mnie zaprosiłaś - powiedział ironicznie.
- Tak, to chyba ty się w prosiłeś.
Nagle zza moich pleców dobiegł głos mojego ojca.
- Rose, czemu jeszcze nie zaprosiłaś swojego kolegi do środka?
- Ech dzień dobry, panu - odezwał się Axel.
- Proszę wejdź - powiedziałam wskazując mu gest aby wszedł. Kierowaliśmy się z ojcem w stronę salonu.
- Zaraz wracam zrobię herbaty - oznajmił mój ojciec po czym pokierował się w stronę kuchni.
- Kolegi? Tak mnie przedstawiasz co? - wyszeptał drwiąco Axel.
- Co nie powiedziałam kolegi, nawet na to by nazwać cię moim wrogiem nie zasługujesz - szepłam pewna siebie.
- Pfffff, tak sobie tłumacz.
Mój ojciec wrócił przynosząc herbaty i usiadł na fotelu, a nam kazał usiąść na kanapie. Poprawił okulary i zaczął mówić.
- A więc przyjaźnisz się z moją niesforną córką i chcesz jej pomóc w nauce?
- Co... - zaczełam krztusić się herbatą.
- Ach tak - Blaze spojrzał na mnie z niewinnym uśmiechem - No cóż, wie pan Rose nie radzi sobie za dobrze w nauce i potrzebuje pomocy.
- Myślę, że zrobisz z niej jeszcze ludzi chłopcze.
Mój tata i Blaze szybko złapali wspólny język, przy czym śmiali się że mnie i faktów z mojego życia. Rozmawiali tak przez godzinę. W końcu musiałam to przerwać.
- Tato, muszę się pouczyć, chyba nie zapomniałeś - powiedziałam wywracając oczami.
- Ach tak, tak gdybyście czegoś potrzebowali wołajcie.
Złapałam Blaze pod rękę i zaczełam ciągnąć do mojego pokoju. Byłam wściekła.
- Ejejej spokojnie nie tak agresywnie - powiedział Blaze.
- Ach tak, widzę że dość mocno poznałeś się z moim ojcem - powiedziałam oburzona.
- Och przestań, jest bardzo miły.
- Pfff chyba tylko dla ciebie za niedługo cię zaadoptuje - fuknełam na niego. Po czym weszliśmy do mojego pokoju z natury jest w nim bardzo ciemno dlatego postanowiłam odsłonić zasłony a Blaze zaczął uważnie się mu przyglądać. Gdy nagle jego wzrok spoczął na medalach wiszących na mojej ścianie. Zaczął niebezpieczne do nich się zbliżać, gdy chciał jednego dotknąć pacnełam go w dłoń.
- Ała! - krzyknął masując sobie dłoń.
- Rączki przy sobie! - powiedziałam wymachując mu palcem przed twarzą.
- Hmm chciałem tylko wiedzieć za co te medale.
- Taki ciekawski jesteś? Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wiesz?
- Tak, a ja myślałem że właśnie teraz w nim jestem - powiedział z drwiącym uśmiechem unosząc brew.
- Pfffff daruj sobie! - powiedziałam krzyżując ręce i marszcząc brwi.
- Ej obraziłaś się?
- Tak!!! - powiedziałam dumnie unosząc głowę.
- Hej, złość piękności szkodzi, wiesz? - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Daruj sobie...
- Ale, co... Wiesz chyba pójdę... - powiedział lekko zmartwiony i zaczął kierować się w stronę drzwi. Nagle złapałam go za nadgarstek.
- Nigdzie nie pójdziesz. Zanim nie zrobię tego.
- Hmmm... - uniósł brwi. - Ej
Zaczęłam go okładać poduszkami, ten zaraz złapał jedną z poduszek i zaczął mocno uderzać we mnie. Uciekałam przed nim po całym pokoju.
- Dobra wygrałeś powiem ci... - powiedziałam zasapana.
- Ale co? - zapytał Blaze.
- Skąd mam medale, głupku - zrobiłam zabawną mine.
- Aaaaaa no tak, a więc?
- Widzisz to moje stare medale - mówiąc to zdjełam jeden i mu podałam Axel przyglądał się mu jakby miał skarb w swoich rękach - w młodości tańczyłam tańce towarzyskie, moi rodzice od zawsze chcieli abym to robiła - Blaze wyglądał jakby wsłuchiwał się w każde moje słowo. - Tak właściwie to jesteś pierwszą osobą której dałam potrzymać mój medal.
- Och czyli to dla mnie zaszczyt.
- Hahahaha zabawny jesteś Blaze, ty to potrafisz człowieka pocieszyć - klepnełam go w ramię po czym odwiesiłam medal.
- Pfffffff dobra to może poducze cię tej matematyki.
- Hmmm a może to ja cię poucze?
- Phi napewno siadaj.
Usiadłam koło niego na łóżku i zaczął tłumaczyć mi matematykę okazało się że jednak matematyka to moja największy wróg szybko zaczełam się gubić w jego słowach.
- Nieeee! To jest jakieś z kosmosu! - złapałam się za głowę.
- Hahahaha!
- Co cię tak śmieszy?
- Mówił ci ktoś, że słodka jesteś jak się złościsz - spojrzał na mnie uwodzicielskim wzrokiem.
- W co ty grasz Blaze, nawet nie próbuj mnie zdenerwować bo cię wyrzucę - powiedziałam ostro.
- Chciałbym to zobaczyć - powiedział podśmiechując.
- Tak?
- Tak.
Natychmiast wstałam i zaczełam go pchać w stronę drzwi gdy dopchnełam go już prawie do nich. Blaze odwrócił się w moją stronę i podniósł mnie w górę.
- Axel! Puść mnie w tej chwili! - zaczęłam walić rękoma w jego plecy. Ten tylko się śmiał.
- Jesteś przystojny... znaczy ŻAŁOSNY! Żałosny! - z tego wszystkiego plącze mi się język.
- Serio dzięki - powiedział uśmiechając się.
- Nie ja przejezyczyłam się, to przez to że... - szukałam wymówki - rozpraszacz mnie!
- Rozpraszam cię tak? Dekoncentruje cię...
- Siedź cicho będziesz mi teraz definicje słowa podawał - powiedziałam czerwona jak burak.
- Nie wiedziałem, że się tobie podobam już wiem dlaczego zaprosiłaś mnie do siebie - powiedział drwiąc.
- Co nie podobasz mi się!!! - krzyknełam na niego.
- Tsa jasne, powiedz to swoim policzkom, hahaha.
- Eh nie wiem o co ci chodzi. Chyba już na ciebie pora - chciałam go jak najszybciej wygonić.
- Ech myślałem że będę spać tu.
- Coooo!
- Hahahaha, no przecież żartuje.
Szybko wypchałam go za drzwi pokoju a następnie odprowadziłam do drzwi wyjściowych. Ech co za dzień...
YOU ARE READING
Niedozwolona
Short StoryRose Dark to dziewczyna, ktora od jakiegoś czasu przepisała się do gimnazjum Raimona "z osobistych przyczyn", tak naprawdę z poprzedniej szkoły ją wywalono. Dziewczyna to prawdziwa buntowniczka, nikt nie potrafi jej rozgryźć. Jej postać jest odważna...