Rozdział 13

39 3 0
                                    

POV Axel
Gdy tylko wróciłem do domu rzuciłem się na łóżko. Nie mogę w to uwierzyć. Wyciągnełem z kieszeni spodni nasze wspólne zdjecie na którym Rose całuje mnie w policzek. Ona jest niesamowita. Zakręciła mi totalnie w głowie. Moje rozmyślenia przerwał mój ojciec, który wszedł do mojego pokoju.
- Och, coś nie tak tato? - zapytałem szybko chowając zdjęcie pod poduszkę, byłem zaskoczony że mój ojciec zawitał u mnie w pokoju.
- Synu, musimy porozmawiać - powiedział poważnie.
- Tak ojcze.
- Axel, co się z tobą dzieje, codziennie wracasz do domu późno. Mam nadzieję że nie olewasz nauki - powiedział trzymając ręce za sobą.
- Ojcze wszystko w jak najlepszym pożądku - powiedziałem zaskoczony.
- Axel masz przychodzić do domu wcześniej, musisz się uczyć. Pamietaj nie możesz zaniedbać szkoły. A teraz lepiej zacznij się uczyć. Pamiętaj o biologii i chemii - powiedział łapiąc klamkę od drzwi.
- Jasne ojcze już idę sie uczyć - powiedziałem zrezygnowany. Ojciec wyszedł z mojego pokoju. A ja lekceważąc jego rozkaz, wyjąłem zdjecie spod poduszki i pogrążyłem się w myśach. Ale zmeczony ekscytującym dniem zasnąłem trzymając w dłoni zdjecie.
Gdy się obudziłem była 7:40. ZASPAŁEM!!! Szybko wstałem i zacząłem się ogarniać. Szybko wybiegłem z domu i ruszyłem w strone szkoły.

POV Rose
Siedziałam pod klasą rozglądając się za Axelem, ale nigdzie go nie był. Byłam trochę zaskoczona Axel nigdy się nie spóźnia, może jest chory. Moje myśli szybko się rozwiały.
- Hej - wzdrygnełam się na dźwięk radosnego głosu.
- Aaa, czy ty zawsze musisz mnie straszyć Mark? - powiedziałam do Marka, a następnie spojrzałam na dziewczynę stojącą koło niego, widziałam jak zaśmiała się z mojej odpowiedzi.
- Taki właśnie jest Mark, nie usiedzi w miejscu - powiedziała promiennie się uśmiechając.
- Jestem Silvia - powiedziała podaąc mi rękę, a ja natychmiast ją uścisnełam.
- Rose, miło mi - odpowiedziałam jej uśmiechem, to dziwne chodze z nimi do klasy już kilka miesięcy, a dopiero teraz zaczynam ich poznawać.
- Wybacz, Rose nie chciałem cię wystraszyć - powiedział drapiąc się po głowie.
- Nie musisz przepraszać - chłopak się do mnie uśmiechnął.
- Nie ma dziś Axela? - zapytał chłopak rozglądając się.
- Nie, do dzisiaj go nie widziałam - powiedziałam lekko przejęta.
- Czyli może go nie będzie na dzisiejszym treningu - powiedziała Silvia.
- Och ty też grasz w piłkę? - zapytałam zaskoczona.
- Nieee, jestem menadżerką klubu - powiedziała dumna.
- Menadżerką?
- Tak, pomagasz zawodnikom przy każdym treningu i meczu. Jesteś odpowiedzalna między innymi za wode, ręczniki oraz opatrujesz zawodników w razie kontuzji - powiedziała serdecznie.
- Teraz rozumiem - przytaknełam jej.
- Może chcesz zostać menadż... - szybko jej przerwałam.
- Nie, to raczej nie dla mnie - szybko zaczełam protestować rękoma.
Dzwonek na lekcje przerwał nam naszą rozmowe wstaliśmy i udaliśmy się do klasy, za to moja głowa była pełna pytań. Gdzie jest Axel.

POV Axel
Biegłem ile sił gdy byłem pod bramą szkoły spojrzałem na zegar. Prawie 8:15. Nieźle zaczyna się dzisiejszy dzień. Kiedy kierowałem sie już do szkoły poczułem czyjąś rękę na ramieniu, która przygniata mnie do muru.
- No proszę co za spotkanie - powiedziałem patrząc na Zacka od góry do dołu.
- Też się cieszę będę mógł ci wybić twoje śliczne ząbki - powiedział pokazując mi pięść.
- Twoje teksty są żałosne. Czego chcesz?! - fuknąłem na niego.
- Ojej co tak agresywnie. Pragnę jednego, masz się odczepić od Rose, albo skończy sie to gorzej - zagroził mi palcem.
- Bierz swoje brudne paluch sprzed mojej twarzy - odepchnąłem jego dłoń.
- Lepiej się nie stawiaj bo pogadamy inaczej - powiedział się krzywiąc.
- Myślisz że twoje groźby robią na mnie wrażenie. Będę się spotykać z Rose czy ci się to podoba czy nie - powiedziałem marszcząc brwi.
- Pfff chyba nic do ciebie nie doszło. Radzę ci po prostu chcę abyś mógł jeszcze trochę po żyć - powiedział agresywnie.
- Och jakiś ty hojny. Jesteś żałosny najpierw przez ciebie wyleciała ze starej szkoły a teraz nachodzisz ją w nowej.
- Nie będę ci się tłumaczył.
- Czyżby czuły temat konfidencie, ładnie to tak donosić? - powiedziałem a Zack natychmiast się skrzywił.
- Pfffff ja i tak wiem że Rose mnie kocha.
- Myślisz że masz jakieś szanse u Rose? - powiedziałem drwiąco.
- Oczywiście. Napewno większe niż ty! - fuknął pewny siebie.
- A co zrobisz jeśli ci powiem że ja i Rose jesteśmy parą - powiedziałem dumny z swojej prowokacji.
- Myślisz że ci uwierzę - fuknął, najwidoczniej urażony.
- Sam ją zapytaj - powiedziałem uśmiechając się.
- Nie, chyba śnisz że zabierzesz mi Rose - nagle w moją twarz uderzyła pięść Zacka. Ale nia dałem się sprowokować, wiem że Rose nie chciałaby abym wdał się w bójke. - Wal śmiało, uderz jeszcze mocniej, powiedziałem patrząc na zegarek wiedziałem że zaraz koniec lekcji. Zack zaczął okładać mnie ciosami a ja patrzyłem jak krople krwi spadają na kostkę. Zack przerwał.
- Już widzisz jak skończysz jak jeszcze raz zbliżysz się do Rose. My się kochamy...
W tym momencie usłyszałem głos.
- Boże Axel!!! - widziałem jak Rose biegła w moim kierunku musiała zerwać sie 5 minut wcześniej z lekcji.
- Zack co ty zrobiłeś! - krzyknęła mając szkliste oczy.
- Rose, ja cię kocham. My się kochamy - Zack powiedział podchodząc do niej.
- Nie zbliżaj się do niej! - szybko stanąłem przed Rose.
- Zack jesteś psychiczny. Nie kocham cię, nigdy nie bedziemy razem. Przestań się pchać do mojego życia, nie chce cię w nim. Nienawidzę cię - Rose odpowiedziała mu trzymając mnie za ramię.
- Tak, to niby kogo kochasz jak nie mnie nikt cię nie pokocha tak jak ja!
- Zack jestem z Axelem i nigdy cie nie pokocham. Lepiej sie stąd wynos bo zaraz kogoś zawołam.
Zrezygnowany pokręcił głową i szybko się oddalił.

POV Rose
Byłam przerażona, patrzyłam na Axela ktorego twarz była oblana krwią z rozciętej wargi i brwi. Widziałam jak Axel upadł na zimie oparty o bramę. W tej chwili zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Axel - przycupłam przy nim i złapałam jego twarz w dłonie. - Axel słyszysz mnie?! AXEL!!! - byłam przerażona chciałam biegnąć po pomoc.
- Nie Rose - usłyszałam cichy, odsłonięty głos - nic mi nie jest.
- Axel nie możesz to tak siedzieć. Musisz dać sobie pomóc.
- Nie Rose nic nie chcę - mówił powoli mrugając.
- Axel. Ja nie chcę cie stracić! - zaczełam płakać.
- Hej nie płacz malenika nic mi nie bedzie - złapał mają dłoń i przyłożył do swojego policzka.
- Matko, Axel!!! - w naszym zaczął biec Mark.
- Och, cześć Mark idziemy na trening.
- Chyba sobie żartujesz. Wstawaj - Mark uniusł Axela i potrzymywał go ramieniem, zaraz złapałam go za drugi bok i poszliśmy w kierunku szatni klubowej. Odłożyliśmy Axela, aby usiadł na ławce.
- Wyglądasz jakby przebiegło po tobie stado słoni - Mark powiedział patrząc na niego.
- A ty jak zawsze szczery do bólu. Nie widzisz że siedzi tu kobieta moich marzeń. Myślałem ze powiesz że wyglądam męsko - uśmiechnął się lekko.
- Dobra biegnę po bandarze trzeba cie czymś wytrzeć - Mark wybiegł z szatni. A ja z Axelem zostaliśmy sami.
- Przepraszam to moja wina - powiedziałam spuszczając głowe.
- O czym ty mowisz? - uniósł moją głowę abym na niego.
- Bo wiesz gdyby mnie nie było, teraz byłbyś cały i zdrowy - czułam jak łzy cisną mi się do oczu.
- Hej - przysunął się do mnie i złapał za rękę. - Poznanie ciebie to była najlepsza chwila w moim życiu. Cieszę się że cię mam przy sobie - powiedział uśmiechając się do mnie.
- Kocham cię - pocałowałam go lekko w jego zakrwawione usta. Axel przytulił mnie do siebie. Słyszałam jego biecie serca, ktore mnie uspokajało.
- Już jestem! Jak chcieliście zostać sami trzeba było powiedzieć - Mark wszedł do szatni trzymając w rękach stos bandarzy, po czym odłożył je na ławkę. Wstałam i zmoczyłam jeden bandarz aby otrzeć twarz Axela, wraz z Markiem szybko zaczęliśmy ocierać jego rany. Nakleiłam mu jeden plasterek na brew, w miejsce gdzie rana dalej troche krwawiła.
- No jesteś już prawie cały z wyjątkiem twojego lekkiego osłabienia i koszuli - Mark powiedział patrząc na koszulę Axela na ktorj było kilka kropel krwi.
- Spoko spie...
- Rozbieraj się - powiedziałam wyrzucając brudne bandaże. Widziałam jak Mark spojrzał na Axela uśmiechając się.
- Pffff, głupki trzeba to zaprać bo później sie nie zmyje - powiedziałam krecąc głową.
- Tak, właśnie o tym pomyśleliśmy - powiedział Mark wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Axelem.
- Dobra, bo zaraz moja dobroć się skończy - powiedziałam krzyżując ręce.
- Jasne, dla ciebie wszystko księżniczko - mówiąc to zdjął marynarkę i zaczął rozpinać guziki swojej koszuli.
- No nieźle sobie go podporządkowałaś, nawet mnie tak nie słucha - powiedział Mark.
- Kiedyś nauczę cie tej sztuczki - powiedziałam szeptając.
- Ja to słysze. A nie powinniście iść na lekcje? - zapytał podając mi koszule.
- Nie, dzisiaj robimy sobie wolne od nauki - Mark powiedział klepiąc go po ramieniu. - Trzymaj - podał mu zwilżony bandaż i wskazał na jego tors na którym były ślady krwi - Ja tego nie będę robił, wyszło by zbyt dziwnie.
- A szkoda - nagle chłopcy wybuchli śmiechem.
- To może jak nie będzie tej pani - powiedział Mark śmiejąc się.
- Pffff, może to ja was zostawię - powiedziałam trzymając w ręku mokrą koszule Axela.
- Hahaha, no chodź już. Jeżeli chcesz to ty to mozesz zrobić - powiedział patrząc na mnie.
- Wycieraj się - powiedziałam trzymając ręce na swojej tali. Axel szybko się wytarł i wyrzucił bandaż.
- I co będziemy tutaj tak siedzieć?
- Tak...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now