Rozdział 16

37 3 0
                                    

Dziewczyny patrzyły na siebie ewidentnie w szoku, a ja czekałam z niecierpliwością na ich odpowiedź.
- Oczywiście - piskneła Celia.
- Czekałyśmy aż o to zapytasz - dodała Silvia.
- Rose witaj w składzie - przytuliły mnie.
- Dobra a teraz niespodzianka, chodź - Silvia złapała mnie za rękę i pociągnęła w strone szatni.

POV Axel
Spojrzałem w kierunku menadżerek, ale stała tam tylko Celia, a w oddali udało mi się dojrzeć Rose z Silvią, które wychodziły do szatni. A co jeżeli Rose coś się stało? Ruszyłem w ich kierunku, ale nawet nie zdążyłem przekroczyć lini boiska.
- A ty gdzie? - odezwała się do mnie Celia, a ja odrazu zesztwniałem.
- Ech, muszę do toalety - szybko szukałem wymówki.
- Taaaa, wracaj do treningu - skrzyżowała ręce na piersi.
- Ale ja muszę sprawdzić czy Rose nic nie jest - powiedziałem rozkładając ręce.
- Za bardzo sie martwisz, to słodkie, ale zrozum ona może mieć przyjaciół i nie zawsze z nią będziesz - powiedziała patrząc na wyrozumiale.
- Echh, masz racje - westchnąłem a na moim ramieniu poczułem dłoń.
- Stary, graj a nie się dziewczyną przejmujesz - Kevin wychylił się zza mojego ramienia.
- Kevin, kiedyś zrozumiesz - powiedziałem uśmiechając się zadziornie.
- Mhm, chciałbym ci wierzyć, dobra do roboty - poklepał mnie po plecach i pobiegł dalej ćwiczyć. Ostatni raz spojrzałem na drzwi od szatni i wróciłem trenować.
Starałem się skupić w stu procentach na treningu, ale miałem wrażenie że nie miałem już tyle energii co 10 minut temu. Teraz chciałem myśleć tylko o jednym, o piłce ale nie wychodziło.
- Hej chłopcy, przerwa - krzykneła Silvia. Spojrzałem na nią, koło niej stała Celia, ale nigdzie nie było Rose. Szybko pobiegłem do niej.
- Gdzie Rose?! - spytałem szybko.
- Masz napij się - Silvia podała mi wode.
- Nie, zadałem ci inne pytanie - powiedziałem podenerwowany.
- Axel uspokój się - powiedziała łagodnie Celia, a ja natychmiast przypomniałem sobie jej słowa. I spuściłem głowę.
- Chcemy wam przedstawić nową menadżerke - powiedziały a nagle koło nich pojawiła się Rose w stroju menadżerki.

Moje wszystkie obawy w jednym momencie zniknęły, a moje serce zabiło mocniej, wyglądała ślicznie, wydaję mi się że dla mnie ona we wszystkim wygląda idealnie

اوووه! هذه الصورة لا تتبع إرشادات المحتوى الخاصة بنا. لمتابعة النشر، يرجى إزالتها أو تحميل صورة أخرى.

Moje wszystkie obawy w jednym momencie zniknęły, a moje serce zabiło mocniej, wyglądała ślicznie, wydaję mi się że dla mnie ona we wszystkim wygląda idealnie. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku.
- Chciałabym teraz przedstawić wszystkim oficjalnie nową menadżerke, Rose - Silvia zaczeła przedstawiać Rose.
- Hej, cieszę się że będę mogła was wspierać i zrobię wszystko aby jak najlepiej sprawdzić się w roli menadżerki - powiedziała szeroko uśmiechając się, a ja myslałem że zaraz popłacze się ze szczęścia. Nagle się ocknąłem i usłyszałem jak stojący obok mnie Nathan szeptał do mnie i Erika " Ej ładna ta nowa menadżerka". Zesztywniałem, ale po chwili pomyślałem. Nie mam o co być zazdrosny dobrze znam Rose, ufam jej.
- Ładna, ale zajęta - szepnąłem do nich.
- Chłopak nie ściana można przesunąć - powiedział.
- Zobaczymy - uśmiechnąłem się do niego.
- Axel, trochę poczucia humoru rozumiemy, zs jesteś w związku, ale wiesz mógłbyś w końcu nam powiedzieć kim jest twoja wybranka - powiedział Nathan.
- Wszystko w swoim czasie panowie - powiedziałem z drwiącym uśmieszkiem.

POV Rose
Czułam na sobie wzrok całej drużyny. Starałam zachowywać się naturalnie i nie pokazywać stresu. Nie wiedziałam jak mnie przyjmą. Nagle podbiegł do mnie Mark i rzucił się na mnie i ściągnął że nie mogłam oddychać. Po chwili odsunął się.
- Rose, witamy cię w naszej drużynie - powiedział szeroko się uśmiechając.
- Ech dziękuję - powiedziałam zawstydzona.
- Nie wstydzie się tak chodźcie! - Mark machnął ręką do chłopaków aby podeszli i się ze mną poznali.
- Miło mi cię poznać, jestem Bobi, a to Erik - podszedł do mnie wysoki szaro włosy chłopak, a u jego boku stał brązowo włosy.
- Przyjemność po mojej stronie - odparłam uprzejme się uśmiechając.
- Widzę że sie stresujesz, nie ma czego. Każdy cieszy sie ze mamy nową menadżerke - powiedział Erik, uśmiechając się.
- Dziękuję, dużo to dla mnie znaczy - powiedziałam uśmiechając sie wzruszona. Nagle z zza ramienia Bobiego i Erika wyłonił się niebiekowłosy chłopak.
- Witam piękna, jestem Nathan - złapł moją dłoń i ucałował.
- Haha, ależ z ciebie dżentelmen, odrazu mówię że mi tym nie zaimponujesz - powiedziałam zabierając mu rękę sprzed nosa.
- Tak? To będę próbował dalej - powiedział patrząc na mnie.
- Śmiało, ale odpowiedź jest tylko jedna - powiedziałam pewna siebie.
- Napewno nie zmienisz zdania - zapytał uśmiechając się.
- Nie ma takiej opcji - powiedziałam krecąc głową. Po chwili zobaczyłam jak Axel zmierza w moją stronę, zostawiłam Nathana i pobiegłam w jego stronę, rzuciłam mu sie w ramiona.
- Co myślisz? - zapytałam czekając na jego reakcję.
- Nareszcie będę mógł mieć ciebie nawet podczas meczu - powiedział trzymając swoje dłonie na mojej tali.
- Kocham cię - wyszeptałam i mocno go pocałowałam, miałam wrażenie że wszyscy na nas patrzą, ale nie obchodziło mnie to, dla mnie liczył się tylko on. Odsunął się odemnie aby zobaczyć reakcję innych.
- Coś nie tak? - zapytałam zdziwiona jego reakcją.
- Wiesz Rose nie zdążyłem wszystkim oznajmić że jesteśmy razem, wiedzieli tylko Mark i Kevin - powiedział trochę speszony.
- Niezłą masz dziewczynę - do Axela podszedł Bobi i poklepał go po ramieniu, a później zwrócił się do nas - Pasujecie do siebie.
- Dzięki Bobi - Axel nagle złapał mnie za rękę, chyba przestał się obawiać. Wszyscy zaczeli nam gratulować. Mój wzrok nagle natknął sie na Nathana, który miałam wrażenie że dusił się ze zdziwienia.
- Wiecie co, muszę to uczcić zalraszam was jutro wieczorm na domówkę do mnie, wszyscy są zaproszeni - powiedziałam stając na palcach.
- Super- wszyscy zaczeli się cieszyć. - Mamy najlepszą menadżerke!
- W takim razie widzimy sie jutro.
Wszyscy zaczeli się rozchodzić a ja zaczełam sobie zdawać sprawe że musze wszystko przygotować...

Niedozwolonaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن