Rozdział 20

49 3 0
                                    


Mineło kilka dni a mi ciezko było się pozbierać z myślą że za 2 dni zaczynają się wakacje, a ja jeżeli mój plan nie powiedzie spedze je w Niemczech. Nie, nie mogę na to pozwolić, dwa miesiące nasz związek by tego nie przrtrwał. Zacząłem się pakować, aby mój ojciec myślał że pojadę na studia.
- Axel co robisz? - nawet nie zauważyłem kidy do mojego pokoju weszła Julia.
- Och, pakuje się - odpowiedziałem wkładając ubrania do walizki.
- Co? Ale po co? - zapytała zdziwiona.
- Za niedługo wyjeżdżam do Niemiec, na całe wakacje - odpowiedziałem jej.
- Co, ale dlaczego, źle ci w domu. Axel czemu chcesz wyjechać? - zapytała przejęta, a mi zrobiło się ciężko na sercu gdy pomyślałem że muszę ją zostawić.
- Julia, ja wcale nie chcę wyjeżdżać, ale muszę.
- Nie musisz, zostań proszę, przecież nikt nie chcę żebyś wyjeżdżał - przytuliła mnie tak mocno jakby chciała mnie zatrzymać.
- Siostrzyczko, to już postanowione. Tata chcę żebym pojechał się tam uczyć, a ja nie mogę nic zrobić - powiedziałem przytulając ją.
- Nie, Axel nie puszczę cię, ja pogadam z tatusiem - odsuneła się ode mnie.
- Julia, nie to i tak nic nie zmieni. Czy coś chciałaś?
- Ech... Nie nic, ja już idę - predko wyszła z pokoju.
Za godzinę mam szkołę, przerwałem pakowanie i zacząłem się ubierać, nastepnie wyszedłem do szkoły. Dzisiaj miały odbyć się egzaminy kwalifikacyjne, wczorajszą noc spedziłem na nauce, to ostatni dzień nauki szkolnej. Jutrzejszy dzień uczniowie poświęcają sprzataniu swoich szafek oraz szkoły, a pojutrze odbywa się uroczyste zakończenie roku szkolnego. Byłem tym wszystkim zmieszany. Następny rok to już ostania klasa. Szedłem do szkoły przepełniony tymi myślami.

POV Julia
Tata dzisiaj wychodził na późniejszą zmianę, dlatego postanowiłam działać.
- Tatusiu? - usiadłam na kanapie.
- Tak Julia? - zapytał zakładając krawat.
- Dlaczego Axel musi jechać do Niemiec? - zapytałam.
- Julio, to dla jego dobra, dbam o jego przyszłość, chce dla niego jak najlepiej, dobrze wiesz że Axel w przyszłości zostanie lekarzem - usiadł koło mnie.
- Ale ja nie chce żeby wyjeżdżał.
- Córeczko to tylko dwa miesiące i znowu bedziesz go widzieć, pamiętaj to dla jego dobra - pogłaskał mnie po głowie.

POV Axel
Przekroczyłem bramę szkoły, zdałem sobie sprawę że to już zaraz, będę musiał się zmierzyć z tym czy zdam do następnej klasy. Nagle w mojej głowie pojawiła Rose, która nadal była w szpitalu, przecież ona nie będzie mogła podejść do egzaminów, czy całe jej starania były na marne. Nie podejście do egzaminów kończy się nie zdaniem klasy. Nagle poczułem jak ktoś złapał mnie za rękę.
- Gdzie ci się tak śpieszy? - do moich oczu zaczeły napływać łzy, przede mną stała Rose. Mocno ją pocałowałem.
- Teskniłem - powiedziałem ocierając łzy.
- Ja też. Axel kocham cię - przytuliła mnie.
- Ja ciebie też, ale dlaczego mi nie powiedziałaś że wychodzisz? - zapytałem nadal w szoku.
- Spokojnie - zaczeła machać ręką.

- Przecież o niespodziankach sie nie mówi - powiedziała i pociągnęła mnie w strone szkoły - Chodź bo się spóźnimy na egzaminy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Przecież o niespodziankach sie nie mówi - powiedziała i pociągnęła mnie w strone szkoły - Chodź bo się spóźnimy na egzaminy.
Sześć godzin zajeło nam pisanie pięciu wszystkich egzaminów, po ich napisaniu byliśmy już wolni. Wyszliśmy z sali, a na mojej szyi zawiesił się Mark.
- W końcu wakacje, bedziemy mieli więcej czasu na przygotowanie do meczu! - mówił zadowolony.
- Co?! Jakiego meczu? - zapytałem zaskoczony, przecież ja za kilka dni wyjeżdżam, a raczej uciekam.
- Axel nie mów że zapomniałeś, za tydzień gramy towarzysko przeciwko Królewskim - zatrzymał się.
- Nie... oczywiście że pamiętałem - zacząłem machać rękoma.
- Tak... Dobra nieważne, teraz przynajmniej zaczniesz się przygotowywać do meczu - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
Ciekawe jak przyjmie to że nie przyjdę na mecz, bedzie załamany, ale wiem że da radę. Przecież to Mark Evans on zawsze daje radę. Wyszedłem ze szkoły gdzie przed bramą czekała na mnie Rose, która gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła mi się w ramiona.
- Jak ci poszło? - zapytała.
- Jak zwykle, czyli dobrze - powiedziałem uśmiechając się.
- No tak, ach ty mój profesorze - objęła moją szyję.
- Czyżby pani potrzebowała korepetycji? - zapytałem z drwiacym uśmiechem na twarzy.
- Zaskocze cię i powiem że nie, poszło mi nie aż tak źle, chyba zdam - powiedziała odwzajemniając mój uśmiech.
- A skoro poszło ci tak dobrze, to zapraszam cię na kawę - powiedziała ciągnąc mnie.
- Ciężko ci odmówić - dałem się jej ciągnąć.
Usiedlismy przy stoliku przed kawiarnią, zamowiliśmy dwie małe kawy.
- Axel...
- O co chodzi Rose - złapałem ją za rękę i spojrzałem w oczy.
- Bo ja myślałam o tym że... że chcesz uciec, ale tak właściwie to gdzie? - zapytała lekko przejęta.
- Hej, co to za smutna mina, nie obchodzi mnie gdzie będę do póki będziesz ze mną, niczym się nie martwie - powiedziałem głaszcząc kciukiem jej dłoń.
- Tak, ale...
- Gdzie się podziała stara Rose dla której nie było żadnych ale.
- Nie wiem czy zauważyłeś, ale siedzi przed tobą - powiedziała urażona.
- Rose gdybyś wiedziała jak się zmieniła, ale na lepsze - uśmiechnąłem się do niej.
- Aha, czyli wcześniej mnie nie kochałeś? - widziałem jak się skrzywiła.
- Nie, nie to miałem na myśli. Ja kochałem cię, kocham i będę cie kochać. Po prostu chodzi mi...
- Hahaahah, chyba nie myślałeś że się obraziłam - nagle wybuchała śmiechem.
- Nie starasz, ja już prawie zawał miałem - mocniej ścisnąłem jej dłoń.
- Wiem o co ci chodzi. Jak widać ktoś ma na mnie dobry wpływ.
- Chciałbym wiedzieć kto to? - zapytałem zblizając się do niej.
- Ciężko się domyślić - mocno mnie pocałowała.
- Tak właściwie to przerwałem ci myśl.
- Axel wpadłam na pewien pomysł...

NiedozwolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz