Rozdział 4

75 6 0
                                    

- Mogę się przyłączyć? - w tym samym momencie chłopak zdjął kaptur.
- Axel?! - wypowiedziałam jego imię bardzo zaskoczona. On tutaj.
- To jak?  -  zpytał pochylając głowę. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Przesunełam się i poklepałam miejsce obok mnie na murku, dając mu do zrozumienia, aby usiadł koło mnie. Ten zwinie skoczył na murek i zaraz znalazł się tuż obok mnie. Zapadła miedzy nami nizręczna cisza.
- Piękne widoki - postanowił przerwać ciszę.
- Tak to moje ulubione miejsce, uwielbiam oglądać gwiazdy - powiedziałam zapatrzona w niebo.
- To prawda, wiesz ja kiedy na nie patrze uświadamiam sobie jak bardzo jestem mały - ospowiedział chłopak zapatrzony w dal.
- Wiesz że to ci szkodzi - powiedzial patrząc na fajke.
- Coś ty raczej odstresowuje - powiedziałam wypuszczając z ust chmurę dymu.
- Właściwie, to co tu robisz? Myślałam, że to nie w twoim stylu. - spytałam trochę skrepowana.
- Jak widać każdy ma swoją ciemną stronę - zaśmiał się jakby chciał się rozluźnić.
- Taaaa - spojrzałam na niego unsząc brew, dobrze wiedział, że nie takiej odpowiedzi się spodziewałam.
- Tak właściwie to... Słuchaj chciałem ci podziekować. Gdyby nie ty Julia...ach - powiedział zawstydzony.
- Nie martw się najważniejsze, że nic jej się nie stało - powiedziałam promiennie się uśmiechając. Czy on właśnie mi podziękował?!
- Tak właściwie jak twoja warga?
- Och już o niej zapomniałam, nic mi nie jest - powiedzialam drapiąc się po głowie.
- I tak właściwie... - widziałam że się wachał.
- O co chodzi - zapytałam żeby to z siebie wydusił.
- Wiesz, jeżeli chodzi o ciebie i o moją siostrę... C-chcę, aby ona była szcześliwa, a ona naprawdę cię lubi wiesz? - powiedział kręcąc oczami.
- Cieszę się, ja też ją bardzo lubię - powiedziałam  z usmiechem na twarzy.
- Wybacz widzisz bałem sie o Julie, wiesz w szkole było sporo o tobie słychać wiedziałem że mieszsz się w bójki i opuszczasz lekcje, a teraz jak się okazuje to jeszce fajki... - powiedział zmieszany.
- Widzę że coś cie meczy, wal śmiało - powiedziałam zaciągając sie papierosem.
- Wiesz, jeśli  mogę spytać zastanoawiało mnie co o tym sądzą twoi rodzice wiesz fajki, szkoła, wymykanie sie z domu - zapytał zestresowany.
- Wiesz nigdy nie bedziesz wiedział co czuje. Tak naprawdę jestem taka przez nich. Wiesz ojciec jest prawnikiem, matka modelką. Mamy kupę pieniędzy, ale co z tego jak nigdy nie mają dla mnie czasu. Cudem będzie jeżeli zastanę ich w domu... To wszystko wywołalo moje zachowanie chciałam aby zwrocili moją uwagę ale to nic nie dało wzywania do szkoły, a w końcu z niej wywalenie. Oni po prostu machneli na to ręką tłumacząc, że się buntuje jak każdy nastolatek. A teraz trafiłam do Raimona - mówiłam ze spuszczoną głową, aby nie mógł zobaczyć mojej słabości.
- Rozumiem cię to musi być straszne szczerze myślałem że nie pochodzisz z takiej rodziny. Wybacz jeśli wprawiłem cię swoim pytaniem w zakłopotanie - poweidział chłopak.
- Och nie przejmuj się czasami lepiej się komuś wygadać.
- Słuchaj. Miło mi sie z tobą gadało ale musze juz iść wybacz. Do zobaczenia - skłonił się do mnie i zniknął w ciemnej uliczce. Na mnie rownież pora. Pośpiesznie wróciłam do domu. W przedsionku zdjełam buty i pokierowałam się w strone salonu.
- Gdzie byłaś? - nagle z głuchej ciszy odezwał się męski głos.
- Tata?! - wbiegłam do salonu i zobaczyłam ojca siedzącego w fotelu czytając gazetę. Rzuciłam mu się w ramiona ale on tylko położył mi rękę na ramieniu.
- Czy nie jesteś już za duża na to żeby się tak mazgaić - zapytał chłodno.
- Tak wybacz ojcze - powiedziałam spuszczając głowę.
- A więc, gdzie chodzisz o tych godzinach, Rose? - spojrzał na mnie spod okularów.
- Echem, ojcze ja byłam, hum... - szybko wymyślałam wymówkę - u koleżanki!
- Chyba powinnaś wiedzieć o której się wraca do domu.
- Tak, przepraszam.
- Ale na szczęście ktoś w końcu nauczył cię dyscypliny - powiedział otwarto.
- Ale co?! - otworzyłam szeroko oczy.
- Wziąłem wolne spędzisz ze mną kolejne trzy dni - powiedział wciskając nos w gazetę.
- Że, co! - ojciec spojrzał na mnie marszcząc brwi. - Znaczy super cieszę się, super - posłałam mu fałszywy uśmiech i pokierowałam się do pokoju. Co to ma być "Nauczę cię dyscypliny"  no jeszcze tego mi brakowało żenada. Rzuciłam się na łóżko, to będą najgorsze dni w moim życiu. Cieszę się, że przyjechał, ale czemu chce wejść w moje życie swoimi butami. Ach jeszcze Axel co go nagle ugryzło, dlaczego był miły. Byłam zmęczona zasnęłam rozmyślając nad wszystkim.

Następnego dnia wstałam przed budzikiem. Co dopiero 6 przecież lekcje mam na 8. Ach, wcisnełam twarz w poduszkę. Próbowałam zasnąć ponownie, ale nic z tego. Wstałam i poszłam do łazienki, aby się ogarnąć. Wyszłam z łazienki już ubrana i powędrowałam do salonu.
- Dzień dobry córeczko - powiedział ojciec siedząc w fotelu.
- Cześć, tato - odparłam kierując się w stronę przedsionka.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytał unosząc wzrok znad gazety.
- To chyba oczywiste, do szkoły - powiedziałam zakładając buty.
- W takim stroju? - zapytał poprawiając okulary.
- Ech... - westchnełam, a ojciec w tym momencie podniósł się i otworzył szafę.
- Ale... - otworzyłam szeroko oczy patrząc jak z szafy wyjmuje mój mundurek. To chyba nie śmieszny żart. Ja i mundurek!
- Chyba nie zapomniałaś o mundurku? - powiedział podając mi mundurek. Byłam wściekła ale musiałam się powstrzymać i zacisnąć szczękę, aby nie powiedziała przypadkiem czegoś co bym później żałowała.

Musiałam założyć mundurek aby ojciec wypuścił mnie z domu, nie widziało mi się spedzać z nim całego dnia

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Musiałam założyć mundurek aby ojciec wypuścił mnie z domu, nie widziało mi się spedzać z nim całego dnia. Ten dzień zapowiada się OKROPNIE...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now