Rozdział 21

33 3 0
                                    

POV Rose
- Axel wpadłam na pewien pomysł - powiedziałam próbując zebrać myśli.
- Zamieniam się w słuch - czekał aż dokończę.
- Jeżeli wszystko wypali, jutro moi rodzice wyjadą do Francji - spojrzałam na niego.
- Chyba wiem do czego zmierzasz - uśmiechnął sie niewinnie.
- Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to będę miała wolny dom, to znaczy że wcale nie musimy nigdzie wyjeżdżać - oznajmiłam uśmiechając się.
- Naprawdę, ależ to wspaniale - z radości zerwał sie z krzesła i mocno mnie przytulił.
- Hahahaha, spokojnie Axel bo mnie udusisz - odsunął się, a ja spojrzałam w jego zaszklone oczy w których zobaczyłam swoje odbicie, dopiero wtedy zrozumiałam, jak bardzo go kocham i nie chce go stracić, zrozumiałam że każdy dzień bez niego jest dniem straconym, zrozumiałam że nie umiem bez niego żyć. Tym razem to ja wstałam i rzuciłam sie mu w ramiona.
- Axel... kocham cie... - wyszeptałam, poczułam jak coraz mocniej mnie ściska...
Resztę popołudnia spędziliśmy razem, a wieczorem każde z nas wróciło do domów. Gdy wróciłam zastałam rodziców pakujących sie, byłam pewna że wszystko potoczy sie tak jak ma być. Chciałam przejść przez salon niezauważona, ale nie wyszło.
- Co sie tak skradasz? - zapytała moja matka.
- Ja? Przecież sie nie skradam po prostu nie chciałam wam przeszkadzać - odpowiedziałam wystraszona.
- Nie przeszkadzasz, korzystaj dobrze wiesz że jutro wyjeżdżamy, lepiej powiedz jak poszły ci egzaminy - odpowiedział mój tata.
- Och myślę że zdam - odpowiedziałam.
- Tylko tyle - dorzuciała mama.
- Chyba aż tyle - wiem że trochę powinnam wyluzować, ale nie mam zbyt dobrych relacji z mamą, ona chciałaby abym była taka jak ona, pamiętam jak była zdenerwowana kiedy zrobiłam swój pierwszy tatuaż bez ich wiedzy, od zawsze chciała żebym poszła w jej ślady i została modelką do tej pory się o to dąsa, wiem że nie jestem idealną córką może powinam coś w sobie zmienić, a może to oni powinni mnie zaakceptować.
- Rose wszystko w pożądku? - zapytał ojciec.
- Tak, tak zamyslilam sie...
- Chyba powinnaś odpocząć, masz okropne wory pod oczami, albo nałożyć kryjący korektor - dorzuciała moja matka pakująca swoje kosmetyki.
- Tak dzięki - powiedziałam oziemble - Lepiej pójdę sie położyć.
Poszłam do pokoju i spojrzałam w lustro, nie miałam worów, jak widać to był sposób mojej matki aby nie musiała ze mną gadać, pffff a ja sie dla niej chciałam zmieniać. Zmyłam tusz z rzęs i położyłam sie gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki zasnełam.

- AXEL!!!
Rano obudziłam się z krzykiem była godzina 6, ale nikt mnie nie słyszał rodziców juz nie było. Miałam okropny koszmar szybko wstałam i poszłam do łazienki przemyć twarz. Śniło mi się że ojciec Axela rozgryzł nasz plan wysłał Axela do Niemiec, a gdy wrócił był z swoją nową dziewczyną a mnie nie pamietał. A co jeśli mam prorocze sny, nie Rose puknij się w łeb. Reszte ranka spedziałam na przeglądaniu social mediów, o godzinie 7:20 wyszłam z domu i podążyłam do szkoły.
- Hej - przy bramie szkolnej wpadłam na Marka.
- Hmmm cześć Mark - powiedziałam zamyslona.
- Wszystko w porządku - zapytał.
- Tak, tak właśnie myślałam o.... myślałam o meczu przeciwko królewskim - szybko wymyśliłam wymówke.
- Ach tak? Wiesz ja nie mogę sie doczekać, Akademia Królewska to jedna z najlepszych drużyn. Ciekawe co nas czeka - powiedział rozmarzony.
- Widzę że na serio bierzesz ten mecz, przecież to tylko towarzyski.
- Wiesz może i towarzyski ale wygrana da nam przepustke do meczów z innymi drużynami, a później do rozgrywek w kraju.
- Nie wiedziałam - powiedziałam patrząc na niego.
- Tak dlatego zrobię wszystko aby drużyna wygrała - scisnął pięść.
- Mark, a co jeśli kogoś by na przykład nie było? - zapytałam subtelnie.
- Cóż, nie ma scenariusza że kogoś nie ma, potrzebujemy wszystkich - powiedział lekko zdziwiony moim pytaniem. - Już raz wygraliśmy z królewskimi dzięki jednej bramce ktora zapoczątkowała naszą karierę, teraz musimy się przyłożyć aby wygrać aby tą kariere rozwinąć.
- Jedną bramkę? - zapytałam nie wiedząc o co chodzi.
- A no tak ciebie jeszcze z nami w szkole nie było, cóż wiesz to był nasz pierwszy mecz wszystko zalezało od niego czy drużyn raimona dalej będzie istnieć. Przegrywaliśmy znacząco mecz był skazany na naszą porażkę ale kiedy na boisko wbiegł Axel i zdobył dla nas bramkę królewscy wycofali sie i oddali mecz walkoverem, tak w dużym skrócie - powiedział uśmiechając się.
- Wow naprawdę oddali mecz.
- Też ich nie rozumiem ale gdyby nie oddali nie było by nas tu dziś.
- W sumie to masz rację pewnie nawet bym cię nie znała.
- Tak dobra lepiej już chodźmy.
Weszliśmy do szkoły było tłoczno w szkole roiło się od uczniów którzy chcieli jak najszybciej opróżnić szafki. Gdzieś w tłumie dostrzegłam Axela, ładnie przeprosiłam Marka i oznajmiłam mu że idę. Szybko ruszyłam w stronę Axela przedzierając się przez tłum.
- Axel - odwrocił sie do mnie.
- Dzień dobry, śiczna jak zawsze - złapał mnie za rękę i ucałował w policzek.
- Axel moi rodzice dzisiaj wyjechali, czyli nigdzie nie wyjeżdżasz i zostajesz ze mną - oznajmiłam mu szybko.
- Naprawdę?! - złapał mnie uniósł i zaczął kręcić, po chwili postawił mnie na ziemi.
- Tak - powiedziałam radośnie
- Nie wierzę spędzimy razem całe wakcje tylko ty i ja - powiedział szczęśliwy.
- Axel a co z meczem? - zapytałam zmartwiona.
- Ech będę musiał z niego zrezygnować - powiedział chłodno.
- Axel oni ciebie potrzebują, nie poradzą sobie bez ciebie.
- Nie mam innej opcji Rose, to jedyne co moge zrobić - złapał mnie za ramiona.
- Ech no tak... wiesz musze iść opróżnić szafke, widzimy sie później - po tych słowach odwrociłam sie i poszłam w kierunku wyjścia. Wiem jak dużo dla drużyny znaczy wygrana w tym meczu. Jako menadżerka powinnam zrobić wszystko aby Axel zagrał w meczu. Wyszłam na zewnątrz i opadłam na ławkę, nie wiedziałam co zrobić a co jeśli...
- Rose wszystko w porządku?
- AAAAAAA! - wystraszona krzyknełam.
- Oj wybacz nie chciałam cię przestraszyć - przed moimi oczami stała nie wysoka, dlugowłosa brunetka.
- Tak, tak zamyśliłam się. Chwila skąd znasz moje imie? - zapytałam zaskoczona, pierwszy raz ją widzę.
- Powiedzmy że dosyć często twoje imie było głównym tematem w pokoju dyrektora - odpowiedziała lustrując mnie.
- Nie zdziwiłoby mnie gdyby było inaczej, ale skąd niby możesz o tym wiedzieć?
- Gdybyś choć trochę interesowała się kimś innym niż swoim chłopakiem to wiedziałabyś że przed tobą stoi Nelly Raimon, córka właściciela szkoły - powiedziała dumnie.
- Okey sorry za urazenie dumy, ale nie jestem fanką i nie wiem kim jesteś, a jeżeli można powiedzieć o interesowaniu sie kimś to mogłabym powiedzieć że znasz moje zycie lepiej niż ja.
- Jako iż reprezentuje zdanie właściciela szkoły, moim zadaniem jest obserwowanie uczniów, oraz im pomaganie, a ty zachowałaś się bezczelnie nie odpowiadając na moje pytanie - odpowiedziała jeszcze bardziej urażona.
- Co? Słuchaj paniusiu nie muszę ci na nic odpowiadać, a bezczelnie to ty teraz się zachowujesz - szybko podniosłam się z ławki.
- Słucham? - uniosła się. Stałysmy przed sobą twarzą w twarz.
- Możesz sie uważać za nie wiadomo kogo, ale mnie nie wystraszysz - odpowiedziałam spokojnie.
- Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, jesteś nie wycho...
- Cześć! - naszą kłótnię przerwał głos Marka.
- Nie teraz Mark! - odpowiedziałyśmy równo.
- Co? Jak smiesz odpowiadać na to ze mark przywitał MNIE? - zwróciła sie do mnie oburzona Nelly.
- Nie rozśmieszaj mnie, pewnie Marka znasz tylko z obserwacji - powiedziałam drwiąco.
- Tak to może lepiej zapytaj Marka.
- Co? ale ja mowiłem do was obu - szybko zaczał machać rękami.
- Widzę że się dogadacie - powiedział zażenowany drapiąc się po głowie.
- Dzięki Mark za twoje ironie - odpowiedziałam wykrecając oczami.
- No cóż w końcu i tak bedziecie musiały sie dogadać. Pierwszy raz mam w klubie dwie tak temperamentne menedżerki - powiedział uśmiechając się.
- COOO?! - krzyknełyśmy razem.
- Mark od kiedy buntowniczka jest menadzerkąi dlaczego ja nic nie wiem?
- Ech wiesz Nelly tak wyszło że zapomniałem ci powiedzieć, nie chciałem ci przeszkadzać w nauce do egzaminów - powiedział drapiąc sie po karku. A ja stałam jak wryta, w co ja najlepszego sie wpakowałam...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now