Rozdział 19

45 2 0
                                    

Wszedłem w uliczkę, myslałem że popłacze się ze szczęścia, gdy zobaczyłem jak Rose siedziała na murku i paliła papierosa.
- Rose?! - podbiegłem.
- Axel idź stąd - nawet na mnie nie spojrzała.
- Proszę porozmawiajmy - błagałem ją.
- Nie mamy, o czym. - pokreciła głową. - To koniec - powiedziała oziemble. Poczułem ukłucie w sercu.
- To nie tak jak myślisz - prosiłem ją aby ze mną porozmawiał. Nagle się obróciła, widziałem jej zaczerwienione oczy.
- Axel to nie ma sensu, my nie mamy sensu.
- Błagam cię daj mi to wytłumaczyć, daj mi sznase ja będę i tak walczył - prosiłem ją.
- Axel tu nie ma o co walczyć, to koniec naszej historii - w tym momencie podpaliła kolejnego papierosa, a wypalonego wyrzuciła na kostkę gdzie leżało 8 świerzo wypalonych papierosów.
- Rose przestań błagam zrobisz sobie krzywdę - powiedziałem, abydo niej dotrzeć.
- Pfffff, ojejku jaki ty troskliwy jesteś - zeskoszyła z murku i podeszła do mnie twarzą w twarz i wypusciła dym z ust.
- Proszę cie, to wszystko sabotaż Zacka i Suzi on to wszystko zaplanował, mieli jeden cel rozdzielić nas, a ta rozmowa to posklejane urywki z mojej rozmowy  z Celią, ja... mój ojciec nie pozwolił mi się z tobą spotykać i bałem sie ci o tym powiedzieć - zacząłem jej tłumaczyć.
- Rose, proszę cie kocham cię- w tym momencie pocałowałem ją, ale ona nawet się nie ruszyła.
- Axel proszę cie zostaw mnie, ja chcę o wszystkim zapomnieć - powiedziała chłodno ale w jej oczch widziałem smutek.
- Rose kocham cię, jesteś moim aniołem, proszę jeśli cie zraniłem wybacz - złapałem ją za rękę, nie wyrwała jej, widziałem w jej oczch zawachanie.
- Axel ja... Ała! - nagle złapała się za serce i oparł o ścianę.
- Rose co jest?! - spanikowany podbiegłem do niej, suneła się po woli po scianie aż usiadł na ziemi, czułem jej płytki oddech.
- Axel, nie zostawiaj mnie - złapała mnie za rękę.
- Nigdzie się nie ruszam Rose, to przez te papierosy - potrzymywałem ją lekko, byłem przerażony.
- Axel ja chcę żebyś wiedział ja wierzę ci, przepraszam - powiedziała powoli.
- Kocham cię Rose.
- Axel ja nie wiem czy się spotkamy, ale cieszę się że mogłam cię spotkać, kocham cie... - jej oczy nagle się zamkneły, a Rose straciła przytomność.
- Nie Rose nie zostawiaj mnie proszę - nie wiedziałem co zrobić szybko wybiegłem z uliczki i poprosiłem pierwszą napotkaną osobę aby pobiegł do pobliskiego szpitala. Ja cały czas trzymałem Rose za rękę. Po chwili przybiegł lekarz.
- Axel?! - mój ojciec wyglądał na zdziwionego.
- Tato, proszę cię pomóż jej - mówiłem zalany łzami. Mój tata podszedł do Rose i zaczął słuchać czy oddycha.
- Axel co tu się stało - zapytał.
- To przez papierosy - widziałem jak mój ojciec spojrzał na leżące niedopałki, a później zaczął reanimacje.
- Synu, odsuń się.
- Ale...
- Mówię ci jeżeli chcesz jej pomóc biegnij po ratowników, aby przynieśli nosze - zrobiłem tak jak mi kazał. Po chwili przybiegli ratownicy i zanieśli Rose do szpitala obok. Wbiegłem wraz z ratownikami do szpitala. Wnieśli ją do sali, chciałem wejść, ale jeden z ratowników zagrodził mi drogę i nie pozwolił wejść. Czekałem pod samymi drzwiam. Po pewnym czasie z sali wyszedł mój ojciec.
- Tato co z nią? - zapytałem ze łazami w oczach.
- Jeżeli nie jesteś z rodziny nie mogę ci udzielić takich informacji - mój ojciec powiedział zdejmując maseczke.
- Bałagam tato - powiedziałem przejęty.
- Axel, nie wiem co się z tobą dzieję, lekceważysz moje polecenia, a teraz to pogadamy w domu - powiedział oziemble.
- Tato błagam zrobię co zechcesz tylko mi powiedz co z nią - zdesperowany nie byłem świadomy swoich słów.
- Tak? - mój ojciec spojrzał na mnie - Żyje, ale jej stan jest kiepski aktualnie odpoczywa za niedługo powinna sie obudzić, chwile później i już by jej z nami nie było.
- Ehhh - odetchnałem z ulgą na słowo żyje.
- A ty synu wracaj do domu i sie pakuj, za tydzień wyjeżdżasz uczyć się do Niemiec - powiedział nie patrząc na mnie.
- Ale co?? - szeroko otworzyłem oczy.
- Przecież powiedziałeś że zrobisz co chcę.
- Tak ojcze, ale teraz czy mógłbym się z nią zobaczyć - powiedziałem zaciskając szczękę.
- Rób co chcesz, tylko nie zapomnij masz tydzień lepiej ją uprzedź - powiedział ojciec wchodząc do innej sali. Ja wszedłem do sali gdzie lezała Rose. Była podpięta pod respirator, podszedł do jej łóżka i złapałem za rękę.
- Rose, cieszę się że żyjesz, kocham cię. Nigdy nie pogodziłbym się z tym że mógłbym cię stracić. Mój ojciec nie akceptuje naszego związku, ale ja i tak cię nie zostawię, jeżeli o to chodzi to nie interesuje mnie jego zdanie, dla mnie jesteś najważniejsza. Wiesz to ostatni nasz wspólny tydzień, mój ojciec wysłał mnie na studia lekarskie do Niemiec, za tydzień wyjeżdżam. Ale nie martw się jestem pewny że nikt i nic nas nie podzieli. Zrobię dla ciebie wszystko, zapłacę każdą cene aby z tobą być - po moich policzkach spływały łzy które spadały na dłoń Rose.
- Axel jesteś - Rose powiedziała cichym, stłumionym głosem, była osłabiona. Gdy zobaczyłem jak otwiera oczy byłem nieszczęśliwszy na świecie.
- Rose, kochanie nigdy cię nie zostawię, zawsze będę przy tobie - powiedziałem ocierając łzy z policzków.
- Mamy tydzień? - zapytała.
- Rose, zrobie wszystko abyśmy byli razem - powiedziałem łapiąc ją za ręce.
- Axel, ja tak nie chcę, nie dam rady żyć bez ciebie, proszę nie opuszczaj mnie - powiedziała patrząc w moje oczy. Patrząc w jej oczy w mojej głowie pojawił się szalony pomysł.
- Rose za 5 dni mam wakacyjną przerwę od szkoły, czy chciałabyś ze mną stąd uciec? - zapytałem czekając na jej reakcje.
- Axel jesteś tego pewny?
- Z tobą o nic się nie boję, jeżeli bedziesz przy mnie będę szczęśliwy - powiedziałem lekko sie uśmiechając.
- Axel, nie wyobrażam sobie wakacji bez ciebie, to jest jedyne wyjście, chcę być szczęśliwa z facetem moich marzeń u boku - powiedziała i rozłoszyła ręce, a ja sie w nią wtuliłem, gdy nagle do sali wszedł mój ojciec, wraz rodzicami Rose.
- Boże córeczko - ojciec Rose podbiegł do niej i zaczął głaskać po głowie.
- Co ci strzeliło do głowy? Papiersy? - jej matka wyglądała na poddenerwowaną.
- Przepraszam... - odpowiedziała.
- Gdyby nie Axel dołączyłabyś do grona martwych - powiedział jej ojciec.
- Axel raczej wyjdziemy - mój ojciec pociągnął mnie za sobą na korytarz.
- Synu wracaj do domu i zajmij się siostrą proszę.
- Echh Tak ojcze już idę.
Posluchałem ojca i wyszedłem ze szpitala zniechęcią i poszedłm do domu...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now