Rozdział 3

84 6 0
                                    

Mam gdzieś jego groźby, nie dam się zastraszyć. Przecież nic złego nie robię, a Julia nie jest niczemu winna. Biedna, życie z takim bratem to musi być istny koszmar. Będę się z nią spotykać bez względu na to czy mu się to podoba czy nie.

Dzwon wybił godzinę 16, ogłaszając tym samym koniec zajęć. Wstałam z ławki na której spędzam większość swojego dnia szkolnego. Przeciągnęłam się, i ruszyłam w stronę bramy szkolnej. Nie miałam sił, byłam zmęczona i chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Lecz od razu, gdy przekroczyłam szkolne mury, ktoś rzucił się na mnie szlochając. To Julia.
- Rose! - rzuciła mi się w ramiona
- Hej co się stało, czemu płaczesz? - zapytałam ocierając jej łzy z policzków.
- Bo, bo Axel on zabronił mi się z tobą spotykać i chciałam się chociaż zobaczyć z tobą ostatni raz - mówiła drżącym głosem, a ja czułam jak łzy napływają mi do oczu.
- Nie smuć się - chciałam ją pocieszyć.
- Ale co jak już nigdy się nie spotkamy - nie przestawała płakać.
- Nie dopuszczę do tego zrobię wszystko, aby się z tobą spotkać - po moich słowach uścisnęła mnie tak mocno jakby się bała, że zaraz zniknę.
- No już, spokojnie. Hmmm co ty na to, aby pójść na lody? - zapytałam uśmiechając się do niej. Mam wrażenie, że ta dziewczynka sprawia, że jestem zupełnie innym człowiekiem, to w pewien sposób dla mnie terapia, przynajmniej jednej osobie na mnie zależy.
- Tak, pewnie uwielbiam lody - odpowiedziała podskakując. Wstałam, Julia naglę złapała mnie za rękę. A my zaczęłyśmy iść w stronę lodziarni.

POV Axel

Właśnie szedłem na trening, ale naglę zauważyłem Julie, ale co ona tu robi?! W jednej chwili przeszedł mnie dreszcz, nie wieżę. Ona nie jest sama właśnie stoi z Rose. Powoli zacząłem kierować się w ich stronę. Gdy naglę złapała ją za rękę i zaczęły się oddalać, moje serce się zatrzymało. Ale, czy ona chce ją uprowadzić. Nie mogłem tego tak zostawić. Targany emocjami biegłem jak najszybciej, aby je dogonić.

POV Rose

Miałyśmy właśnie skręcać na główną ulicę, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramie i odepchną od Juli.
- Chyba wyraziłem się jasno nie chcę, abyś się do niej zbliżała! - fukną pełen złości. Spodziewałam się właśnie niego. Przede mną stał rozgoryczony Axel zaciskający pięści.
- Pfff jesteś żałosny, nie zauważasz, że ograniczasz swoją siostrę! - odpowiedziałam marszcząc brwi.
- Ja! Ograniczać! Chyba sobie żartujesz, nic nie rozumiesz ja muszę ją chronić! - krzykną jeszcze głośniej niż wcześniej, chowając siostrę za sobą.
- Słucham! Chronić ją niby przed czym?!
- Jeszcze się pytasz! Przed takimi ludźmi jak ty!
- Chyba żartujesz! Nic jej nie robię! Jesteś nienormalny! - krzyknęłam rozgoryczona.
- Co jeszcze, nie wstyd ci kłamać mi prosto w oczy. Przed chwilą próbowałaś ją uprowadzić! - krzyknął wymachując rękoma.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz! Ty naprawdę masz coś nie po kolei w głowię! - fuknęłam.
- Co?! Słyszysz siebie naprawdę jesteś nienormalna, znajdź sobie innych zakładników!
- DOSYĆ!!! - naglę naszą kłótnie przerwał krzyk Juli, gdy zauważyła, że cała uwaga skupiła się na niej, szybko obróciła się i zniknęła biegiem za budynkami.
- Julia! No brawo jesteś z siebie dumna! - chłopak zwrócił się do mnie z spojrzeniem pełnym wyrzutów.
- Chyba sobie żartujesz! Przecież przez ciebie uciekła.
- Nigdy by nie uciekła przed własnym bratem, raczej w końcu przejrzała no oczy jeżeli chodzi o ciebie!
-Mam cie dość! Zamknij się wkońcu, trzeba ją znaleźć! - krzyknęłam na niego zdenerwowana a nastepnie rozdzieliliśmy się, aby ją znaleźć.
- Julia! - krzyczeliśmy na zmianę, ale odpowiadało nam tylko echo.
Nic z tego dziewczynka tak, jakby zapadła się pod ziemie, ale nie przestawaliśmy jej szukać. W końcu mnie olśniło. Nie zaglądałam tylko do jednej uliczki. Natychmiast pobiegłam w strone uliczki, gdy nagle zobaczyłam Julie próbującą wyrwać się z uścisku wysokiego mężczyzny.
- Hej! Zostaw ją! - powiedziałam ostro, nie okazując swoich słabych stron.
- Pffff - mężczyzna spojrzał na mnie powatpiewająco - A jak nie to co?
- Chyba nie wiesz z kim zadarłeś! Zostawiasz ją w tym momencie, albo nie skończy się to dla ciebie przyjemnie - powiedziałam odważnie pstrykając kostkami u palców. Dobrze wiedziałam jak to się skończy. Mężczyzna puścił Julie i zbliżał się do mnie.
- Ostra jesteś! - mówiąc to złapał mnie za nadgarstek, dobrze wiedziałam co zrobić moją drugą ręką zamachnełam się i udeżyłam go w twarz, mój cios ogłuszył go na chwilę.
- Julia, za mnie! - krzyknęłam szybko do dziewczynki ta szybko ustała za moimi plecami.
Ale to nie był koniec mężczyzna szybko się ocknął i zbliżał się w moją stronę zaskoczona jego szybkim atakiem dostałam w twarz, ale bez zastanowienia zadałam mu ostatni cios, który rozwalił mężczyźnie nos. W tym samym momencie w uliczce pojawił sie Axel.
- Julia, tu jesteś - przytulił siostrę, ta odwzajemniła jego uścisk. Mężczyzna gdy zobaczył że jest nas więcej odpuścił i uciekł trzymajac się za nos.
- Nic ci nie jest? - spytał siostry po tym jak zauważył mężczyzne.
- Nie Rose mi pomogła - odpowiedziała roztrzesiona dziewczynka. A wzrok Axela spoczął na mnie. Wstał i zaczął się niebezpiecznie zbliżać, nie miałam ochoty się z nim kłócić.
- Twoja warga - powiedział lekko przejęty.
- Och - dotknęłam wargi a na moich palcach odzmaczyła sie krew, najwidoczniej cios mężczyzny rozciął mi wargę - To nic takiego, tylko lekko rozcieta.
- Trzymaj - wyjął z kieszeni paczkę chusteczek i mi podał.
- Dzieki...? - odpowiedziałam zaskoczona.
- Wybacz, ale musimy wracać do domu. Jak na dzisiaj to za dużo wrażeń jak dla niej - powiedział łapiąc dziewczynkę za rękę, po czym się oddalił.
- Wybacz?... on jest chory czy co? - głośno myślałam trzymając w ręku paczkę chusteczek.

Nie miałam ci robić i po chwili, także wrociłam do domu, ale szybko zaczełam sie nudzić doczekałam późnej godziny i jak miałam w zwyczaju wyszłam na zewnątrz. Często to robie ciemność idealnie mnie opisuje. Poszłam w swoje ulubione miejsce, czesto wskakuje na murek kamienicy, aby usiąść i w spokoju pooglądać gwiazdy. Tak było i tym razem usiadłam na murku i zapaliłam papierosa.
- Odpoczywasz sobie? - usłyszałam niski głos i zobaczyłam zakapturzoną sylwetkę.
-Hum?! - nic nie odpowiedziałam siedziałam w ciszy przyglądając się chłopakowi.
- Mogę się przyłączyć? - w tym samym momencie chłopak zdjął kaptur...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now