Rozdział 3. Obietnice mogą zostać złamane

364 11 2
                                    

Florence i Sebastian wpatrywali się we mnie wyczekująco.

– Z przykrością muszę panią poinformować o wypadku pańskiej matki, Cristiny Williams. Samochód, którym podróżowała wpadł w poślizg i wjechał prosto w barierki. Niestety, ale wszyscy pasażerowie na czele z kierowcą zginęli na miejscu.

Telefon upadł na podłogę, a ja razem z nim. Nagle cały świat przestał dla mnie istnieć. Widziałam tylko ją i jej uśmiech, którym zawsze mnie obdarowywała. Przez głowę przelatywały mi słowa, które powtarzała za każdym razem, gdy wyjeżdżała.

,,Zawsze wracam..."

Klęczałam na zimnej podłodze, płacząc jak małe dziecko. Florence wzięła mnie w ramiona, a Sebastian przejął komórkę i włączył głośno mówiący. Słyszałam te słowa, ale one do mnie nie docierały. Odbijały się w mojej świadomości, jak fale dźwiękowe w studiu nagrań.

– Musimy otrzymać potwierdzenie tożsamości oraz podpis najbliższego członka rodziny, który ukończył szesnasty rok życia.

Miałam tam jechać i zobaczyć ją w czarnym worku. Nie byłam gotowa na pożegnanie. Ja nadal wierzyłam, że to kolejny z moich koszmarów i za niedługo się z niego wybudzę. Może i nie miałam już ośmiu lat, lecz wciąż potrzebowałam jej bliskości. Kochałam ją. Dała mi coś najcenniejszego, wartego więcej, niż najdroższa biżuteria. Ofiarowała mi życie.

– Czy jest to konieczne? – zapytał dziadek, powstrzymując napływającą w kącikach powiek ciecz. – Dopiero się dowiedzieliśmy, że nasza córka, a matka Melanie, odeszła od nas na zawsze. Proszę zrozumieć, że nikt z nas nie jest na siłach na takie wycieczki.

Ja nigdy nie będę na nie gotowa.

– Takie mamy procedury, panie Williams – odparła zakłopotana kobieta. – Proszę się stawić jutro do godziny dwunastej w Zakładzie Medycyny Sądowej. Ciała ofiar wypadku zostaną przewiezione do zakładu jeszcze dziś.

Halucynacje, na pewno to były tylko upiorne halucynacje!

– Dobrze, stawimy się – powiedział Sebastian, ściskając mocniej telefon.

– Niech państwo przyjmą moje najszczersze wyrazy współczucia. Mogę sobie tylko wyobrazić, co państwo teraz czują.

Nie mogła, bo tego nie dało się odtworzyć w czyimś umyśle. To osobisty ból, który dopada każdego człowieka z osobna. Mogli czuć to samo, ale inaczej przetwarzali to w sobie. Cierpienie można było podzielić na kilka rodzajów i wiele etapów do samodzielnego przepracowania. Nie było na świecie dwóch takich samych osób, zawsze było coś, co wyróżniało nas od innych.

Sama nie rozumiałam swojej wściekłości na tę niewinną kobietę. Powiedziała coś, co mnie podburzyło. Byłam rozwalona emocjonalnie, więc wiele ze swoich reakcji nie kontrolowałam.

– Skarbie? – Florence szturchnęła mój łokieć. Nie zareagowałam, bo nie miałam na to siły. Marzyłam jedynie o zatopieniu się w pościeli i leżeniu w niej tak długo, dopóki nie obudziłabym się z tego horroru. – Melanie, proszę cię. Błagam, spójrz na mnie.

Odrzuciłam jej dłonie i objęłam się własnymi, przyciskając kolana do klatki piersiowej. Schowałam głowę między nogami i zamknęłam oczy. Nie chciałam nikogo widzieć, ani słyszeć. Potrzebowałam samotności, ale nie byłam w stanie podnieść się z podłogi. Bolało mnie całe ciało. Najbardziej serce, które pękło jak niegdyś lustro w naszej łazience. Tysiące malutkich elementów, rozsypanych na kafelkach, niepotrafiących się połączyć w jedną całość.

– Dzwoń po niego, Sebastian. – Usłyszałam tylko spanikowany głos kobiety.

– Jesteś pewna? – upewniał się jej mąż. – Chcesz go tutaj sprowadzić? Do naszego domu?

Night Of Destiny [16+]Where stories live. Discover now