Rozdział 9. Kilka oblicz Torresa

287 9 0
                                    

Deszcz powoli tracił na sile, ale w wyniku opadów zamknięto pięć ulic, a kilka jednostek pracy i edukacji miało pokaźne opóźnienia. Zatrzymaliśmy się przed nieznanym mi dotąd budynkiem. Chłopak nawet na mnie nie spojrzał, tylko po prostu wysiadł z pojazdu, zabierając kluczyki ze sobą. Zastanawiałam się, czy powinnam iść za nim, czy może lepiej będzie zostać w samochodzie. Nie miałam zdolności czytania w myślach, więc trudno było mi się domyślić, o co chodziło Torresowi.

Otrzymałam wiadomość po zaledwie kilku sekundach i bez sprawdzania wiedziałam, kto był nadawcą.

Nieznany: Wyjdziesz sama czy mam ci pomóc?

Od razu zapisałam sobie numer chłopaka. Musiałam pamiętać jakiego kontaktu powinnam unikać. Niechętnie opuściłam pojazd i ruszyłam w ślad za chłopakiem, który zniknął gdzieś za drzwiami. Rozglądałam się na boki, próbując odgadnąć, w jakim miejscu się znajdowałam. Budynek był pokryty szarą farbą, a w niektórych oknach przybito drewniane deski. Było to raczej ustronne miejsce o małej popularności odwiedzin.

Stanęłam przed drzwiami z chwilowym zawahaniem. Alex zostawił mnie samą w całkowicie nieznanym mi miejscu. Nie byłam w stanie przewidzieć kogo przyjdzie mi spotkać w środku. Miałam ten problem i analizowałam wszelkie za i przeciw. Nauczyłam się tego od mamy, choć Zane zawsze narzekał, że byłyśmy zbyt przewrażliwione. Ja uważałam, że lepiej było dmuchać na zimne, niż potem żałować, że niczego się nie zrobiło. Lepiej mieć wybór, niż go nie mieć. Iskra żalu zakuła prawy płacht jednego z najważniejszych organów człowieka. Minęło zbyt mało czasu, żebym w pełni mogła zaakceptować jej odejście. Widok Howarda tylko mi o tym przypominał, a słowa Zane'a nie dawały mi spokoju. To nie był zwykły wypadek i każdy o tym wiedział, ale nikt nie odważył się powiedzieć tego głośno.

Otworzyłam drzwi troszeczkę za mocno, przez co z impetem wpadły na sąsiednią ścianę, a ja zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Głowa odskoczyła mi delikatnie na bok, a twarz wylądowała na męskim torsie. Okropna sytuacja, Czułam, jak policzki zaczęły mi puchnąć z zażenowania. Szybko się oderwałam i uniosłam wzrok na potrąconą przeze mnie ofiarę. Wysoki szatyn ze zwykłym białym T-shirtem wyglądał, jak jeden z cudów świata. Jego jeszcze wilgotne włosy dodawały mu uroku. Na bicepsie miał kilka tatuaży, ale wśród nich nie rozpoznałam tego jednego konkretnego, który nieoczekiwanie zaczął pojawiać się w moim życiu na każdym kroku. Dopiero dostrzegłam jego skrawek przy części zakrytego do połowy uda przez spodenki sportowe. Coraz bardziej robiło się to podejrzane.

Był przystojny, ale nie bardziej niż Alex. On był cudownym arcydziełem Michała Archanioła, ale z charakteru przypominał bardziej typowego złego chłopczyka ze wszystkich moich książek, które czytałam. Kiedyś marzyłam, by zostać główną bohaterką jednej z takich historii. Chciałam na własnej skórze przekonać się, jak to jest grać dziewczynę diabła. Zwłaszcza takiego z brązowymi włosami i niezwykle mrocznymi tęczówkami.

Bruneci byli jedną z moich najprawdziwszych słabości.

– Wiem, że jestem gorący, ale nie sądziłem, że mój widok tak oślepia. – Chłopak chciał obrócić nasze niespodziewane spotkanie w żart, co nawet mu się udało. Odczułam krzepki stres. Unikałam takich sytuacji, bo to zawsze było dla mnie niesamowicie niewygodne. Nadal nie wiedziałam, co powiedzieć, więc nieznajomy kontynuował ciągnięcie tej konwersacji. – Sorry, za ten nietakt. Czasami nie wiem, kiedy się zamknąć. – Stawił mnie na równe nogi, kilka razy upewniając się, czy aby na pewno stałam już na własnych siłach. – Mam nadzieję, że cię nie zniechęciłem do siebie po zaledwie dwunastu słowach. – Podrapał się po głowie, a następnie wyciągnął przed siebie prawą dłoń. – Archie Hale, miło poznać – przedstawił się, a ja po chwilowym wahaniu, uścisnęłam męską dłoń.

Night Of Destiny [16+]Where stories live. Discover now