wycieczka rowerowa

1.7K 155 210
                                    

Pov: Edgar

Minął pierwszy tydzień wakacji.
Myślałem że wreszcie odpocznę od codziennego napastowania na tle romantycznym przez Fanga.

Myliłem się.

Przez cały tydzień siedzieliśmy razem. Nie że przeszkadza mi to jakoś bardzo ale moja dusza introwertyka potrzebuje przestrzeni..

Ale oczywiście boję się mu powiedzieć że chce zostać sam.
To nie tak że Fang mnie męczy albo że nie lubię z nim spędzać czasu. Po prostu nie mam tyle energii co on..

Wszystkie spacerki, wypady i inne pojebane czynności.. to nie dla mnie.
I tak dużo z siebie daje.

Od czasu gdy Fang wyznał mi miłość.. czuję się trochę bardziej niekomfortowo w naszej relacji.

On mnie kocha a ja... wiem że on się odkocha i.. prędzej czy później i tak mnie rzuci. Nie jestem gotowy na taki ból. ZNACZY NIE ZE ON MI SIE PODOBA! TO TAK HIPOTETYCZNIE.

Ale wreszcie nadszedł ten dzień.
Fang dziś miał pełno roboty i nie mógł się dziś spotkać.

Odpocznę od wszystkiego...
Postanowiłem że wyjdę z pokoju bo była już 10:30.

Gdy zeszłym na dół do salonu zobaczyłem że Colette siedzi w salonie i coś ogląda.
- o hej braciszku! Gdzie dzisiaj idziesz z Fangiem? - spytała.
- nigdzie? Jeszcze mnie tak nie popierdoliło żeby siedzieć z nim przez cały tydzień dzień w dzień razem.

- masz ochotę na szczerą rozmowę? - spytała.

OCZYWIŚCIE ŻE NIE MIAŁEM!
- mam inny wybór? - spytałem chociaż i tak znałem odpowiedź.
- no siadaj.. - poklepała miejsce obok siebie.

Usiadłem na kanapie i zastanawiałem się jaki temat Colette będzie chciała poruszyć.

- jak się czujesz? - zadała dosyć proste pytanie.
- nie wiem. - odpowiedź nie była już taka prosta.

- chyba jestem zmęczony... Lubię Fanga i lubię z nim spędzać czas ale nie jestem w stanie... Ugh po prostu moja bateria społeczna wysiadła. - powiedziałem.

- męczą cię te jego podrywy? - dopytała.
- trochę.. - przyznałem.

- i jesteś pewny że nie podoba ci się Fang? - głupio spytała.
- Colette znasz odpowiedź. - spojrzałem na nią.
- niekoniecznie....

- oczywiście że nie jestem pewny! Miałem być wiecznie sam a on.. pokomplikował mi wszystko - westchnąłem.

Na twarzy Colette zaczął pojawiać się uśmiech.. złapała mnie i zaczęła mną potrząsać.
- CZY TY PRZYZNAŁEŚ ZE BUJASZ SIE W FANGU?!?!?!?

- nie rób z tego takiej sensacji! - wyrwałem się.
- NIE POWIEDZIAŁEŚ NIE! - zaczęła się cieszyć jak dziecko.
- ani tak.. - dodałem.

- NO POWIEDZ TO! DAJESZ!
- ale co ty ode mnie chcesz kobieto!?
- PRZYZNAJ SIE!
- do niczego ci się nie będę przyznawał.. i tak znasz prawdę.
- chce to usłyszeć w pełni!
- eh..
- no powiedz... Podoba ci się Fang?!
- może..
- AAAAAHSJSJAJAJAJAJA - Colette zaczęła piszczeć i skakać po domu.

- NIKT MA SIE O TYM NIE DOWIEDZIEĆ! ROZUMIESZ?! - starałem się przekrzyczec entuzjazm siostry.
- czekaj.. to czemu dałeś mu kosza? - Colette przestała skakać po domu.

- na moim etapie to jest błache zauroczenie, nie mogę pozwolić żeby to poszło dalej.. on może się tam zabujał ale jemu przejdzie.. tak samo szybko jak z Shelly.. a mi? Pf- będę to miał w sobie do końca jebanego życia.
Jestem idiotą że pozwoliłem mu się tak zbliżyć... Pewnie gdy już bylibyśmy razem to by mnie zostawił po tygodniu. Z każdą dziewczyną tak robił. To że nagle upodobał mu się chłopak to nie znaczy że w tym wypadku będzie inaczej! Po prostu... On.. i ja.. Colette to nie ma sensu! Pewnie i tak go stracę... Tak samo jak straciłem tate.. i Camerona. Nie chcę żeby on był kolejny! - rozpłakałem się.

- nadal boli sytuacja z Cameronem? - siostra siadła obok mnie i mnie objęła.
- ta.. nie gadajmy o tym. - uciąłem temat.
- ale.. ja wiem że Fang jest inny.. on- przerwałem jej.
- nic nie wiesz! Skąd możesz to wiedzieć?! Skoro tak wszystko wiesz to dlaczego nie zatrzymałaś taty?! Czemu mnie nie ostrzegłaś przed Cameronem?! Widzisz! Nie wiesz nic... Nic. - pobiegłem do swojego pokoju zalany w łzach.

______________________________________

Pov: Chester

Od rana.. od rana jak wstałem czuję się okropnie! Nosi mnie.. bardzo.
Jestem sobą przerażony.. mam siebie dosyć.. znowu wszystko w głowie mi szaleje. Znowu mi mówią co mam robić! I oni znowu tu są. I cały czas ktoś puka do drzwi, słyszę kroki.. nie ma nikogo w domu! Nie wiem gdzie jestem.. gdzie ja jestem?! Cholera.

Znalazłem drzwi! Chyba do sypialni! Mam dosyć! Nie chcę tak! Znowu drzwi się otwierają same! Jest mi zimno.. okno! Otworzyli okno! Ucieknę.. dam rade... Ucieknę!

______________________________________

Pov: Buster

Wróciłem z Gusem z zakupów. Drzwi do domu były otwarte.. Chestera nigdzie nie było..

Nagle usłyszałem płacz i krzyki.. Chestera. Dochodziły one z naszej sypialni. Szybko rzuciłem zakupy i pobiegłem do Chestera.

Okno było otwarte.. on stał w nim.. chyba chciał skoczyć.. mamy sypialnie na piętrze.

Starałem się nie panikować ale moje serce biło jak szalone.
- CHESTER! CHESTER! SŁYSZYSZ MNIE?! CHES! - zacząłem krzyczeć ale Chester zdawał się mnie nie słyszeć.

Nie miałem pojęcia co robić.. starałem się powoli do niego zbliżyć, szybko go złapałem i wciągnąłem do pokoju.

Może to mało humanitarne ale rzuciłem go na podłogę i szybko zamknąłem okno. Zaraz po tym przytuliłem Chestera.
- CHESTER! CHESTER! SŁYSZYSZ MNIE?! KOCHANIE TO JA.. BUSTER..! JESTES BEZPIECZNY CHESTER! PROSZĘ CIĘ.. - Chester cały się trząsł.. płakał i krzyczał próbował się wyrwać i nie trzymał ze mną kontaktu wzrokowego.
Nie był na tym świecie..

- Chester.. - zacząłem płakać i tulić chłopaka. Zdawałem sobie sprawę z tego jak bardzo teraz cierpi.
Chester złapał swój epizod psychotyczny.. w dodatku przez ostatnie 3 dni nie brał leków.. lekarz kazał na chwilę je odstawić. Jego żołądek był tak osłabiony że nie mógł wytrzymać i wymiotował sekundę po każdym posiłku.

Na samym początku po prostu trochę więcej słyszał i widział. Nie śmiał się i był osowiały. Nie miałem z nim kontaktu ale teraz.. nie było mnie w domu 2 godziny. Nasiliły mu się te jebane halucynacje i był w tym sam! Odcięło go zupełnie! Kurwa jakim ja jestem idiotą!

Po 30 minutach paniki Chestera zauważyłem że zaczął się uspokajać.. wiem że te ataki mogą trwać z miesiąc może dwa.. albo też parę godzin.. miałem nadzieję że teraz mamy do czynienia z tym krótkim.. i chyba tak było. Uspokoił się.. ale dalej płakał.

- Buster.. jesteś.. - przytulił się do mnie zapłakany.
- jestem kochanie jestem.. - również go przytuliłem.

Po 4 godzinach Chester całkowicie się uspokoił. Widziałem że wrócił do siebie. Puściłem mu po raz setny 101 dalmatyńczyków.. to jego ukochana bajka i mógłby ją oglądać cały czas.
Oczywiście obok siedział Gus który też oglądał ulubioną bajkę Chestera.

Ja przez to że znałem ten film na pamięć skupiałem się na Chesterze... Ches leżał a ja tylko się na niego patrzyłem i Bawiłem się jego słodkimi malinowymi włosami..

- Buster.. - odezwał się Ches.
- tak kochanie?
- kocham cię.. - Chester się podniósł i mnie pocałował.
- ja ciebie też słoneczko....

______________________________________

Co się odpierdala to nwm.. jak chcecie mnie o coś pytać to zapraszam na dc! Odpowiem na każde pytania bo zakładam że znajdą się typu "co się działo z Chesterem"

Buziaczki kocham was 💋❤️💋

Chaos // Edgar x Fang | Buster x ChesterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz