Bonus

71 4 2
                                    

- Panienko! Panienko, czas na śniadanie! - oznajmiła niezwykle pobudzającym do życia głosem, wlatująca przez drzwi umiejscowionej na pierwszym piętrze sypialni zjawa, ze zdziwieniem, zatrzymując się przed pustym, nie do końca zaścielonym łóżkiem.

- Panienko Phantomhive...? - wymamrotała, intensywnie mrugająca powiekami Rousie, przenikając przez nie i oblatując je także od spodu.

Dostrzegwszy, że nie ma jej również i tam, jej oczy napełniły się przerażeniem.

- PANIENKO PHANTOMHIVE! - wykrzyknęła, natychmiast przelatując przez najbliższą ścianę.

- PANIENKO PHANTOMHIVE!

- PANIENKO PHANTOMHIVE! - jej szaleńcze, paniczne okrzyki, roznosiły się po całym półpiętrze.

- PANIENKO...! - 

- Po co tyle krzyku, Rousie? - mruknęłam, z pod okna w bibliotece, przymykając okładkę dopiero co rozpoczętego kryminału. 

- PANIENKO! - pisnęła jeszcze raz, podlatując tuż przed moją twarz - Panicz mówił, że panienka wstanie dziś później, z powodu zmęczenia... -

- Ale obudziłam się wcześniej. - odparłam łagodnie, posyłając jej lekki uśmiech.

Zawsze bywała taka nadpobudliwa... Szczególnie z rana, co przy dopiero co dobudzonej świadomości, niekiedy przyprawiało o znaczny ból głowy.

- Ciel już wrócił? - skwitowałam, z rezygnacją podnosząc się z fotela.

- Powinien dotrzeć za kwadrans lub chwilę dłużej. - oświadczyła, gestem dłoni odsyłając moją książkę na półkę i podążając za mną - Przygotowałam już ubrania w łazience. Monica nastawiła wodę na kąpiel.

- W takim razie możesz wrócić do reszty. Poradzę sobie. - odpowiedziałam, kierując się ku łazience.

- Ale panienko Phantomhive...! - pisnął, wciąż lecący za mną duch.

- Długo czekałaś? - odparł nie całą godzinę później, powróciwszy ze spotkania Ciel.

- Niezbyt, dopiero usiadłam. - skwitowałam, zgodnie z prawdą, podnosząc na niego oczy znad stołu na werandzie, gdzie właśnie zaczynałam swój pierwszy posiłek. - Wyglądasz na zmęczonego. - oceniłam, zaczerpując przed momentem ujętej w dłonie herbaty.

- Interesy względem kosztów i w tym świecie bywają mało przyjemne. - odrzekł, wyraźnie wyprany z energii, zajmując miejsce na przeciwko mnie. - Poza tym niektórzy nie mają tyle szczęścia, aby móc się wyspać. - dorzucił, posyłając mi w pewnym sensie oskarżycielskie spojrzenie.

- Doprawdy? Mówisz tak, jakbym przeszkadzała ci do późna. - odparłam, z chęcią zaczynając grać w jego grę - Jeśli tak nie wygodnie spać ci razem pod jedną kołdrą, chętnie powrócę do własnej sypialni. - oznajmiłam, bezlitośnie ciskając w niego wszelkie możliwe karty.

Rozszerzywszy usta, najwyraźniej na moment przytkany, zatopił się w swoim talerzu. 

- Nigdy nie mówiłem, że jest mi nie wygodnie. - mruknął, lekko się czerwieniąc, z uwagą zaczynając rozkrajać śniadanie.

- Na pewno? Nie chcę, abyś codziennie musiał chodzić do pracy taki pół żywy. - dodałam, ukierunkowując się na troskę. - Jeśli poproszę Sebastiana, jestem pewna, że jeszcze dzisiaj- Ugh! - w tym momencie musiałam zaprzestać swojego odwetu, gdyż w moich ustach pojawiła się truskawka z deseru.

- Koniec dyskusji. - ocenił, widząc moje zaskoczenie, dodatkowo ocierając mi przypadkowo ubrudzone przed momentem śmietaną usta. 

Czując jak całe moje ciało, jak zwykle pod jego dotykiem, przechodzi nagły, chcący zerwać mnie do ucieczki dreszcz, stłumiłam w sobie pisk, mimowolnie odsuwając się na krześle.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now