Rozdział 7

1.5K 116 99
                                    

Kolejnego dnia obudził mnie ryk koguta. Zdziwiona zerwałam się na równe nogi i wyjrzałam za okno. Nie mieliśmy kur, a na zewnątrz też niczego nie było. "Więc, co..?" - nie zdążyłam dokończyć swojej myśli, gdyż do pokoju wbiegła Emily.

- Siostra, siostra! Choć szybko na dół! No choć, choć! - złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąć tak jak to miała w zwyczaju.

Po drodze zdążyłam szybko przejrzeć się w lustrze i dojść do wniosku, że nie zabije nikogo swoim wyglądem. Na szczęście tego dnia moje włosy były spokojniejsze. Zostałam zaprowadzona do kuchni. Na jej środku w najlepsze paradował kogut.

- Widzę, iż nie tylko mnie obudziłeś. - skwitowałam, kiedy do pomieszczenia wbiegła matka z ojczymem.
- Co do jasnej! - wykrzyknął Karol.
- Co tu robi ten ptak? - zawtórowała mu mama.
- Henry! John! Zofia! - ryknęłam, aby zawołać wszystkich troje.
- Tak jest! - natychmiast wbiegli do kuchni, jakby dopiero co ukończyli maraton.
- Co tu robi ten kogut? - zapytałam.
- Jaki kogut? - odparła pokojówka.

Wszyscy spojrzeliśmy w miejsce gdzie przed chwilą stał ptak.

- Łapać go! Nie może tak sobie chodzić po domu! Na co czekacie?! Ruchy! - krzyknął ojczym.

Rozbiegliśmy się w różne kierunku. Wszyscy szukali gdzie tylko się dało. Przebiegliśmy cały dom, ale nigdzie nie było niespodziewanego gościa. Gdy inni nadal jeszcze szukali, ja i Emily przystanęłyśmy na chwilę w przedpokoju.

- Masz jakiś plan? - spytała mnie siostra.
- Może wlazł do piwnicy? - powiedziałam choć sama w to wątpiłam, w końcu jakby miał się tam dostać?
- Sprawdzić nie zaszkodzi. - stwierdziła Emily, chwytając za klucz.

W tym momencie pożałowałam swojego nie wyparzonego języka. Wzdrygnęłam się. Nigdy nie lubiłam piwnic. Zawsze było tam ciemno, a w powietrzu wyczuwało się wilgoć. Zawsze też miała wrażenie, iż ktoś tam jest i mnie obserwuje. Koszmar.

- Skoro są zamknięte, to raczej nie ma sensu... - zaczęłam, natychmiast próbując się wycofać.

- Nie marudź. - fuknęła, otwierając drzwi i dając mi znak ręką, abym poszła za nią.

Schody były strome, więc łatwo było spaść. Ciemność, ciemność i ciemność. Gdyby Emily nie wzięła ze sobą lampy to chyba bym zeszła na zawał. Wiem, strach pozazdrościć mi odwagi. Nagle usłyszałyśmy krzyk. W tym momencie coś zdawało się przebiec pomiędzy naszymi nogami.

- Łap go! - zakomenderowała siostra.

Rozpoczęła się dzika pogoń za kogutem. W pewnym momencie wbiegł gdzieś pomiędzy skrzynie ze starymi meblami oraz zapasową żywnością, a w tym mroku ze względu na to, że był czarny praktycznie nie dało się go dostrzec.

- Tam jest! - krzyknęłam dopiero po dobrej minucie, widząc czarne pióro, które zalśniło w smudze światła.

Podbiegłyśmy z Emily w sam kąt pomieszczenia. Kogut zaklinował się w starą siatkę rybacką. Szczerze sama nie wiem, co ona tam robiła. Tak czy siak wyplątałyśmy ptaka, a ja z całej siły przycisnęłam go do piersi tak, aby nie uciekł. Wyszłyśmy na górę. Siostra od razu powiadomiła wszystkich wrzaskiem, iż zguba się znalazła. Wówczas zebraliśmy się z powrotem w kuchni.

- To kto jest w stanie nam wyjaśnić skąd wzięła się ta kura? - zapytał Karol.
- Kogut. - poprawiłam go.

Cisza.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now