Rozdział 18

1.1K 92 50
                                    

Z samego rana obudziłam się z wielką ochotą nic nie robienia. Sennie przeciągnęłam się na łóżku. Moje lenistwo nie pozwalało mi wstać. Ostatecznie po chwili zwlokłam się jednak z materaca i poszłam się ubrać. Spokojnie układałam włosy, a raczej próbowałam to robić, gdyż najwyraźniej nie chciały mnie słuchać, kiedy rozległ się krzyk. Zdecydowanie była to moja siostra. Biegiem ruszyłam do jej pokoju, pozostawiając moją fryzurę w nieładzie.

- Co się stało?! - spytałam z całej pety otwierając drzwi.
- P-pa-pa-pająk! - wyjąkała Emily.
- Gdzie? - zapytałam chwytając poranną gazetę z jej nocnego stolika.

I tak rzadko ją czytała.

- T-ta-tam! - wybełkotała wskazując na sufit.

Spojrzałam w owym kierunku. Jednak jedyne, co ujrzałam to mój stary rysunek wykonany ołówkiem, który miał przedstawiać kwiatek.

- Że te moje bazgroły? - odparłam.
- Nie! Tamto! AAA! - krzyknęła wybiegając.

Rozejrzałam się jeszcze raz. Wtedy moje oczy dostrzegły to czarne coś. Było chyba wielkości połowy mojej dłoni. No to z tym to nie zamierzałam się mierzyć. Moja odwaga została przekroczona. Z impetem rzuciłam czasopismem w miejsce, w którym się aktualnie znajdowało. Następnie również się wydarłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.

- Co to jest?! - wrzasnęłam do Emily.
- Skąd mam wiedzieć?! - odkrzyknęła.

Ostrożnie zajrzałam do środka pomieszczenia. Gazeta leżała na podłodze i nie wyglądało na to, aby się poruszała. Za to na suficie malował się wyraźny, szary ślad. Z lekkim obrzydzeniem podniosłam czasopismo.

- Co to za krzyki od rana? - zapytał, jeszcze najwidoczniej niedospany ojczym.

Wtedy naszła mnie nagła ochota małej zemsty za wczorajszą awanturę.

- Proszę. - oznajmiłam podając mu gazetę. - Otwórz. - dodałam.

Spojrzał na mnie, jak na idiotkę i z wyraźnie klejącymi się powiekami, rozchylił czasopismo. Jego gałki oczne nagle się powiększyły, a twarz przybrała wyraz przerażenia.

- Co to jest?! - wrzasnął.
- Cisza mi tam! Niektórzy jeszcze próbują spać! - dobiegł nas krzyk mamy, najwyraźniej dobiegający z sypialni.
- Przepraszam skarbie! - odparł Karol i z wyraźnym obrzydzeniem, szybko zbiegł na dół, aby to wyrzucić.

Najwyraźniej chciał jak najszybciej pozbyć się tego czegoś. Zachichotałam. Wreszcie poczułam się rozbudzona.

- Już go nie ma. - oświadczyłam Emily, widząc jak czai się pod schodami.
- To dobrze. - odetchnęła z ulgą.

Wówczas ruszyłam z powrotem do łazienki i szybko się wyszykowałam. Po śniadaniu zostało mi tylko zaczekać na siostrę. Zazwyczaj szybciej jej schodziło, gdy chodziło o zakupy. Po 15 min zjawiła się na dole.

- Wreszcie jesteś. - odparłam.
- No, no. A gdzie John? - spytała.
- Czeka w dorożce. - odpowiedziałam chwytając płaszcz i wychodząc na zewnątrz.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, a trochę nam to zajęło, gdyż wiele osób tego poranka również wybierało się na zakupy, moje złe przypuszczenia się spełniły. Gdy tylko przekroczyliśmy drzwi wejściowe do galerii, oczy mojej siostry zaświeciły się na widok kolorowych stoisk z wypiekami.

- Chodźcie, chodźcie. - pośpieszyła nas równocześnie łapiąc mnie i kucharza za nadgarstki oraz ciągnąc w tłum reszty kupujących.
- Emily, czekaj! Nie przyszliśmy tu... - nie dokończyłam, gdyż oberwałam czyjąś torebką.

Ja to zawsze miałam szczęście. Po chwili moja siostra zatrzymała się przy wielkim, zielonym stoisku. John najwidoczniej nie spodziewał się po niej takiego zachowania i zdezorientowany rozglądał się dookoła.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now