Rozdział 25

1.1K 91 159
                                    

Emily zaciągnęła młodego inspektora do kuchni, gdzie zrobiłam mu kakao, bowiem moja siostra była zajęta opowiadaniem, jaka to biedna jest w tej sytuacji. Najwyraźniej chciała, aby Frans okazał jej jak najwięcej współczucia.

- Przepraszam, że wam przerwę, ale mamy chyba ważną kwestię do omówienia. Prawda, Emily? - odparłam wręczając inspektorowi gorący napój.
- Ah tak? - spytał.

Siostra posłała mi rozłoszczone spojrzenie. Najwyraźniej zamierzała odwlekać ten moment, jak najdłużej.

- Słuchaj kochanie. Blanca zostawiła nam list, w którym spisała ogólnikowo swoje życie, oraz powody, dla których pracowała dla... - zacięła się, widocznie nie pamiętając nazwy organizacji.
- Buqwest. - pomogłam jej.
- Mogę go zobaczyć? - zapytał.
- Za chwilę. Pozwól, że dokończy. - oznajmiłam, a Frans skinął głową.
- Wynika z niego, że nie jestem spokrewniona, ani z [Reader], ani z kimkolwiek z tej rodziny. Jestem księżniczką Dorothy... - znów się zacięła.
- Agathe Elizabeth Ann. - dopowiedziałam.

Frans z początku wydawał się być zdziwiony, ale następnie na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Tak podejrzewałem. - powiedział.
- Podejrzewałeś?! - wykrzyknęłyśmy obie podnosząc się na równe nogi.
- Kilka lat temu odkryto, że spalona osoba, którą początkowo braliśmy za księżniczkę, nią nie jest. Od tego czasu ja i pięciu innych inspektorów Scotland Yardu zostaliśmy wyznaczeni, do jej odnalezienia. - oznajmił, a my nie wierzyłyśmy własnym uszom.

Również wstał.

- Księżniczko Dorothy - ukłonił się - Muszę Cię poprosić, abyś teraz poszła ze mną. - odrzekł, wysuwając w jej kierunku dłoń, którą jednak szybko odepchnęłam.
- Cały czas starałeś się do niej zbliżyć, tylko po to, aby potwierdzić swoje przypuszczenia? - osądziłam, świdrując go wzrokiem.

Jedno i drugie nie mogło być przypadkiem. Tego nauczyłam się w ciągu ostatnich dni. Spojrzał na mnie chłodno tak, jakby nie chciał odpowiadać na to pytanie.

- Przyznaje, iż z początku tak było. Jednak później moje uczucia, stały się prawdziwe. - stwierdził.
- Weryfikację tych słów muszę już pozostawić tobie, siostro. - skwitowałam.

Nie odpowiednim byłoby mieszanie się bezpośrednio w ich związek. Mimo to, nie mogłam patrzeć, jak entuzjazm spowodowany przebywaniem z inspektorem powoli gaśnie w jej oczach. Bez słowa zaczęła kierować się do drzwi.

- Emily?... - nie wiedziałam, co powinnam zrobić.
- Nie ma sensu odkładać tej chwili. Szybko się z tym uporam i wrócę do domu, siostro. - odpowiedziała wychodząc z pomieszczenia.

Frans podążył za nią. Ja natomiast stałam, jak osłupiała. Nie sądziłam, że Emily potrafi być taka poważna. Spojrzałam na naścienny zegar - 23:38. Sam widok tej godziny przywołał we mnie nagłą senność. W końcu byłam na nogach od samego rana. Pozwalając sprawą toczyć się własnym torem ruszyłam do pokoju, a następnie przebrałam się w piżamę i zatopiłam w miękkiej pościeli. Jedyne, czego teraz chciałam, to jak najszybciej zasnąć. Rano obudziłam się z jakimiś złymi przeczuciami. Pewnie były one wywołane tym wszystkim, co działo się dookoła. Sennie ziewnęłam, a następnie ubrałam się i zwlekłam na dół na śniadanie. Po drodze zajrzałam do pokoju Dorothy. "Jeszcze nie wróciła." - stwierdziłam zmartwiona, zamykając drzwi. Gdy tylko zeszłam po schodach na dół, moim oczom ukazała się osoba, którą aktualnie chciałam udusić.

- Karol. - powiedziałam oschle, kiedy tylko dojrzałam go jedzącego świąteczne śniadanie.
- [Reader]! Siadaj, Johny zrobił przepyszny pasztet. - oznajmił odsuwając dla mnie krzesło.

Naprawdę miałam wielką ochotę zjeść spokojne śniadanie, więc postanowiłam wygarnąć mu wszystko po posiłku. Bez żadnego słowa usiadłam po drugiej stronie stołu. Oboje zjedliśmy śniadanie w całkowitej ciszy. Kiedy ojczym już miał wstać i podziękować za posiłek zatrzymałam go, rzucając nożem, który przeleciał tuż przy jego twarzą, a następnie wbił się w ścianę.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now