Rozdział 19

1K 99 78
                                    

Z samego rana okazało się, że podczas zakupów z siostrą nie kupiłyśmy nawet połowy produktów spożywczych potrzebnych na nadchodzące święta. Za to o ogromie zbędnych łakoci świadczyła piwnica, która w całości była zawalona różnymi wypiekami. Uzgodniłam z rodzicami, że nie ma sensu po raz kolejny zabierać Emily, więc ponownie wybrałam się do centrum, tym razem jednak, tylko z Johnem. Kucharz bez trudno odnajdował potrzebne z listy produkty, natomiast ja bacznie obserwowałam, co przyciąga jego uwagę w sklepach. Bowiem w nocy w wyniku koszmaru doszłam do wniosku, iż prezent związany z morzem też nie będzie dobrym pomysłem. W pewnym momencie trafiliśmy na dział z filiżankami i John zaczął coś marudzić, iż są ładne, ale zbyt słabej jakości, gdy nagle przypomniało mi się o czymś ważnym. Przecież przyjeżdża matka Karola. Ze złością z powodu swojego roztrzepania uderzyłam ręką w twarz. Co ja miałam jej kupić? Po raz kolejny nie miałam bladego pomysłu, a czas gonił mnie nieubłaganie. Zatrzymałam zajętego przeszukiwaniem półek w celu znalezienia odpowiednich przypraw kucharza.

- John, co lubi mama Karola? - spytałam z nadzieją, że zna odpowiedź.
- Nie mam bladego pojęcia. - wzruszył ramionami.
- Hę? Przecież jesteś kucharzem w tej posiadłości, od ponad 10 lat! - skwitowałam.
- Rzadko kiedy wpadała w odwiedziny, zresztą, moim zadaniem nie było podsłuchiwania jej prywatnych rozmów. - odrzekł.

Westchnęłam.

- Możemy się rozdzielić i spotkać za półtorej godziny przy fontannie? - spytałam.
- Zamierza Panienka sama włóczyć się po centrum? - spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Nie zdążyłam wczoraj znaleźć wszystkim prezentów. - wyjaśniłam zakłopotana.
- No dobrze, ale niech będzie Panienka punktualnie. - oznajmił.

Skinęłam głową i oddaliłam się. Musiałam szybko coś wymyślić. Uznałam, iż najlepszym prezentem dla staruszki, która lubi pierniki będzie zestaw do herbaty. Jednak znalezienie odpowiedniego, czyli o właściwej jakości i zdobieniach zajęło mi większość czasu. Przy okazji postanowiłam dokupić Emily kolczyki. U pobliskiego jubilera znalazłam piękne, za przyzwoitą cenę. W międzyczasie zdążyłam dojść również do wniosku, że kupię kucharzowi zegarek. Dzięki niemu nie będzie musiał ciągle się odwracać, aby kontrolować czas, bowiem w kuchni znajduje się tylko jeden zegar naścienny z kukułką. Chwilę rozglądałam się po półkach, gdyż szczerze mówiąc, nie znam się na tego typu sprawach. Ostatecznie zdecydowałam się poprosić o pomoc ekspedientkę. Gdy wyszłam ze sklepu zamierzałam udać się już na wyznaczone miejsce spotkania, kiedy usłyszałam znajomy głos.

-Hej [Reader]. Jak mijają przygotowania do świąt? - zapytał Frans, który najwyraźniej też szukał prezentów.

Świadczyła o tym góra zawiniątek, które trzymał w ręku.

- A dobrze. Wybrałeś już coś może dla Emily? - spytałam.
- Tak, tak. Mogę Ci pokazać, tylko wolałbym, abyśmy najpierw usiedli. - uśmiechnął się.
- To dobrze się składa, gdyż zaraz muszę znaleźć się pod fontanną. Chodźmy. - oznajmiłam i tak zrobiliśmy.

Na miejscu przysiedliśmy sobie na ławce, a Frans zaczął chwalić się przede mną zakupionymi podarunkami.

- A wpadniesz do nas na święta? - zapytałam w pewnym momencie, oglądając kolczyki, które kupił dla swojej siostry.
- Niestety nie. Wyściskaj ode mnie Emily w wigilię. - westchnął.
- Może to i lepiej. W tym roku przyjeżdża nasza babcia i nie wiemy, jaka jest. Przebieg wydarzeń mógłby obrać zły tor. - zaśmiałam się, gdyż moja wyobraźnia postawiła przede mną widok staruszki, która rzuca torebką i piekli się na prawo i lewo na bogu ducha winnego inspektora.

Uśmiechnął się.

- A właśnie, miałem Ci pokazać, co wybrałem twojej siostrze. - odparł przeszukując zawiniątka.
- Też się pochwalę. - stwierdziłam wyciągając prezent.
- Na trzy. - skwitował Frans.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz