Rozdział 24

961 90 48
                                    

Całą drogę powrotną powtarzałam w głowie tylko ten zestaw cyfr - 339675. Kiedy podjechaliśmy pod posiadłość migiem pobiegłam w kierunku pokoju mamy i ojczyma. Niczym torpeda wtargnęłam do pomieszczenia i zaczęłam rozglądać się za szufladą. Gdy tylko ją ujrzałam z całej siły zaczęłam się z nią mocować, dopóki jej wystarczająco nie odsunęłam. Trochę mi to zajęło, gdyż była naprawdę ciężka. Zgodnie z instrukcją dwukrotnie uderzyłam w tył mebla, co uruchomiło jakiś system, dzięki czemu pokazały mi się przyciski z liczbami. Zaczęłam wprowadzać kod. Kiedy tylko skończyłam usłyszałam głośny brzdęk, a tuż przy mojej głowie wysunęła się szufladka. Znajdował się w niej list. Ostrożnie go pochwyciłam i przysiadłam z nim na łóżku. W końcu mogłam dowiedzieć się, co tak naprawdę działo się tuż pod moim nosem przez cały ten czas. Delikatnie otworzyłam kopertę i wyjęłam wiadomość, która wyraźnie była do mnie zaadresowana.

Dla [Reader], od mamy

Kochana córeczko!

Skoro to czytasz, oznacza to, iż mój czas już nastał, a wszystkie zbrodnie, które popełniłam wyszły na jaw. Jednak istnieje jeszcze jedna istotna sprawa z przeszłości, o której musisz się dowiedzieć, a z pewnością nie zdołałam Ci o niej powiedzieć osobiście. Pozwól, że opowiem wszystko od początku, gdyż wiem, jaki musisz posiadać teraz mętlik w głowie, a z pewnością pomoże Ci to wiele pojąć.

Od urodzenia wychowywałam się wraz z moim bratem w Castle Combe, o czym możliwe, że nigdy Ci nie napomknęłam. Nie było Ci dane go poznać, ale muszę rzec, iż był on wspaniałym człowiekiem. Lojalnym, odważnym, wrażliwym oraz przede wszystkim oddanym sługą królowej Wiktorii. Kiedy dorastaliśmy poznałam twojego ojca. Mieszkał w sąsiedniej wiosce. Był niezwykle szarmanckim i uprzejmym młodzieńcem, chociaż możesz tego nie pamiętać. Wszystko układało się dobrze. Jednak pewnego dnia, gdy wróciłam do domu zastałam straszny widok. Twój wujek Oscar nie żył. Leżał na środku pokoju w kałuży krwi. Przez długi czas, ja i moi rodzice nie wiedzieliśmy, co doprowadziło do takiej tragedii.

Jednak trzeciego dnia czerwca, tego samego roku, do naszych drzwi zapukała pewna kobieta. Przedstawiła się, jako Felissa Gregory. Dowiedziałam się od niej, że mój brat zginął z rąk swoich pobratymców na rozkaz królowej, gdyż wykonał wiele misji, o których mieszkańcy Anglii mieli się nigdy nie dowiedzieć. Po prostu wiedział zbyt wiele. Tego dnia miotało mną wiele emocji. Byłam zarówno wściekła, jak i zrozpaczona. Czułam, jak osoba, która zawsze powinna stać w obronie ludu, wbiła mojej rodzinie nóż w plecy.

Felissa zaproponowała mi, abym przyłączyła się do organizacji, w której pracuje. Nazywała się ona początkowo Lion, potem zmieniła nazwę na Buqwest. Od tamtego czasu współpracowałam z nimi. Zostałam wyszkolona i dbałam o to, aby poucinać zasięgi królowej i wreszcie sprowadzić do Anglii właściwy porządek. W międzyczasie wyszłam za Marca. Najpierw urodziła się Emily, później ty. Raz, przed ślubem, opowiedziałam twojemu ojcu o tym, czym się zajmuję i dlaczego to robię. Od tamtego czasu starał się znaleźć jakieś rozwiązanie na nasze problemy, co doprowadziło do jego zafascynowania demonami i czarną magią. Niestety, jak sama wiesz, później przerodziło się to w obsesję.

W owy dzień feralnego lata, kiedy nasza posiadłość spłonęła, a Marca pochłonęły nieczyste siły wykonywałam misję dla Buqwestu. Wraz z innymi członkami mojego oddziału, (których imion i nazwisk nie zdradzę zważając na ich bezpieczeństwo) mieliśmy za zadanie porwać najmłodszą córkę królowej Wiktorii - Dorothy Agathe Elizabeth Ann. Streszczając, gdyż z pewnością nie chcesz wiedzieć, ile osób musieliśmy zabić po drodze, misja została wykonana.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now