Rozdział 2

2.5K 151 126
                                    

- Brawo, to żeś wymyślił. - powiedział znajomy mi głos.

- Przykro mi, że tak się stało, mój hrabio. - odparł mężczyzna.

Właśnie zaczynałam odzyskiwać przytomność. Czułam się jak w jakimś śnie, a raczej koszmarze. Szczerze mówiąc, nie przepadam za zjawiskami paranormalnymi i każde odchyłki od normy wzbudzają we mnie dreszcze. Z tego też względu nie byłam jakoś specjalnie zdziwiona moją reakcją na widok ducha. Lekko przymrużonymi oczami zaczęłam badać sytuację. Znajdowałam się w jakimś pokoju urządzonym w bardzo klasycznym, wiktoriańskim stylu. W kącie pomieszczenia stały owe zjawy, które omal nie spowodowały u mnie zawału. Przez moją głowę zaczął błyskawicznie przepływać potok myśli, jak wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Czy udawać martwą i czekać, aż mnie wyniosą? Nie to głupota, wystarczy że posłuchają przecież tętna. W takim razie zostało mi tylko jedno. Szybka ucieczka. Z jednej strony kusiło mnie by zapytać ich jak to możliwe, że hrabia znów jest na tym świecie. Czy jego śmierć była sfingowana? Nie sadzę. A może to wszystko jeden z kolejnych planów królowej? Jednak styczność z całą tą sytuacją wywołała we mnie taki przypływ adrenaliny, że zanim pomyślałam, szybkim ruchem podniosłam się z łóżka na którym leżałam i rzuciłam się w kierunku drzwi. Energicznym ruchem chwyciłam za klamkę, otwierając je na oścież i tym samym, znajdując się na korytarzu.

- Sebastianie, uspokój naszego gościa. - odrzekł Phantomhive.

- Yes, my lord.

Po tych jednym uchem zasłyszanych słowach zaczęłam pędzić, ile sił w nogach. "Byle tylko dobiec do wyjścia, byle tylko dobiec do wyjścia..." - moje myśli skupiały się jedynie na ucieknięciu z tego miejsca. W tym momencie, gdy skręcałam w kolejny zakręt tego niekończącego się korytarza, wyrósł przede mną lokaj. Jedyna droga ucieczki została mi odcięta. Ale czy, aby na pewno? Po drodze zauważyłam jeszcze kilka rozgałęzień. Szybko się obróciłam i już miałam zacząć biec, gdy o coś uderzyłam. Nie zdążyłam zauważyć, że za mną stoi już Ciel.

- Spokojnie. Po co te nerwy? - odparł zmarły młody hrabia.

Wszystkie drogi do wyjścia zostały mi odcięte. Nie wiedziałam co zrobić. Ostrożnie się od niego odsunęłam. Jedynym rozwiązaniem tej sytuacji, które przychodziło mi do głowy, była stara rada mojej babci. Woda święcona, powinna działać na nieboskie stworzenia, prawda? Udając, że chowam ręce za siebie, chciałam chwycić buteleczkę, którą zawsze z przezorności nosiłam u siebie w torebce. Ale mojej torebki nie było. "Musiałam ją zostawić w tamtym pomieszczeniu przez swoją nieuwagę." – złapałam się na tym szczególe w myślach, czując jak na moment ponownie staje mi serce. W tym momencie byłam bezradna.

- Sebastianie, odprowadź ją do pokoju. - rzekł młody Phantomhive - A co do Ciebie... - mówiąc to spojrzał na mnie swoim przenikliwym, błękitnym okiem - Nie musisz próbować uciekać, nic Ci tutaj nie grozi. Gdy tylko poczujesz się lepiej, odstawimy Cię powozem na festyn. - rzucił szybko i odszedł.

Skinąwszy głowę, przełknęłam ślinę, zaklinając się by była tam moja torebka. Boże, w co ja się wplątałam. 

Sebastian ruchem ręki wskazał mi drogę do pokoju i poprosił bym za nim poszła. Grzecznie podążyłam za nim. Z radością zauważyłam, że moja torebka jest obok łóżka na którym wcześniej leżałam.

- Rozgość się Panienko. Za chwilę wrócę i przyniosę Earl Grey. - oznajmił, kolejno przymykając za sobą drzwi.

Skinęłam szybko głową, przysiadając na łóżku. Natychmiast, energicznie zaczęłam przeszukiwać torbę. "Jest! Całe szczęście!" - ucieszyłam się. Flakonik z wodą święconą był na swoim miejscu. Wtedy trochę się uspokoiłam. Dopiero teraz byłam wstanie w pełni zebrać w sobie myśli. Nagle mnie olśniło. Zrozumiałam, że Ciel mnie nie pamięta, więc wraz z Sebastianem musieli uznać, że moje zasłabnięcie było spowodowane nagłymi emocjami związanymi z wciągnięciem do namiotu. Odetchnęłam z ulgą. W końcu dojrzałam szansę, która pozwalała mi na wyjście z tego cało. "Wystarczy tylko, iż powiesz, że czujesz się lepiej i poprosisz o odwiezienie do domu." – pocieszałam samą siebie, w momencie, gdy drzwi od pokoju, rozwarły się ponownie.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now