Rozdział 6

1.7K 120 194
                                    

Reszta dnia upłynęła mi na czytaniu książek i głaskaniu kota, który akurat tego dnia zrobił się wyjątkowo przytulny. Kiedy wstałam rano dopadła mnie nagła chandra. Wolno się przeciągnęłam, podnosząc się z łóżka. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się jakoś specjalnie. Oprócz nudnych obowiązkowych zajęć, nie miałam nic do roboty. Podeszłam do lustra. Moje włosy wyglądały jakby żyły własnym życiem. Świetnie. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu szczotki. "Gdzie ona się podziała?" - zamrugałam sennie oczami - "A zresztą, która godzina?" - spojrzałam na zegar. Szósta rano, wracam spać. Jednym szybkim skokiem rzuciłam się na łóżko. Nic mi się nie chciało. Nawet leżeć. Już prawie ponownie zasnęłam, gdy rozległo się pukanie do pokoju.

- [Reader] mogę wejść? - zapytał mój ojczym.
- Tak proszę. - odpowiedziałam na wpół śpiąca.
- Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jestem ci bardzo wdzięczny za przekonanie Emily. Mam u Ciebie dług. - uśmiechnął się.
- Nie ma za co. - odparłam.

Już zaczął wychodzić, gdy nagle się zatrzymał.

- Abym zapomniał. Ja i twoja mama wyjeżdżamy zaraz do Gronster, więc dopilnuj proszę, aby twoja siostra wstała o odpowiedniej porze. Inaczej pewnie nie zdąży na zajęcia u Panny Grinch. Dziękuję. - poprosił, zamykając za sobą drzwi.

Super. Mój czas snu został skrócony o godzinę. Ale zawsze godzina to godzina. Zatopiłam się ponownie w miękkiej pościeli. Znów rozległo się pukanie.

- Panienko, czas wstawać. - usłyszałam głos Zofii.
- Dobrze, zaraz zejdę na dół. - odparłam dając za wygraną.

"Moje łóżko będzie musiało zaczekać." - pomyślałam, ruszając w kierunku szafy. Wybrałam ubrania i ruszyłam do toaletki, aby wziąć szczotkę i doprowadzić się do ładu, ale nigdzie jej nie było. Zaczęłam przetrząsać całe pomieszczenie. Pewnie Emily znów ją sobie pożyczyła. Westchnęłam i ruszyłam do jej pokoju. Bezceremonialnie otworzyłam drzwi i wparowałam do środka.

- Gdzie jest moja szczotka? Odpowiadaj zanim policzę do trzech, bo inaczej zmusisz mnie do rozpętania wojny. - oznajmiłam, mając na myśli taką na łaskotki.

Brak odpowiedzi.

- Emily, no co jest? - spytałam.

Podeszłam do łóżka i zaczęłam potrząsać tym co wcześniej wzięłam za moją siostrę.

- To tylko poduszka. - wypowiedziałam te słowa sama do siebie z lekkim przerażeniem - Henry! Zofia! - zaczęłam ich nawoływać - Chodźcie tu prędko, Emily zniknęła! - krzyknęłam.

Przybiegli w kilka sekund.

- Nie ma jej?! - wykrzyczeli oboje na jednym tchu.
- No nie ma, patrzcie! - wskazałam na łóżko.
- Matko boska, co teraz będzie?! Nie stójcie tak trzeba ją znaleźć! - zakomenderowała Zofia.

Wszyscy zaczęliśmy biegać po domu i wołać moją siostrę, ale nigdzie jej nie było.

- O Boże, o Boże. - mamrotała cicho pod nosem omdlewająca na kanapie służąca.
- I co teraz zrobimy? - zapytałam - Zostaliśmy chyba tylko we dwoje. - mówiąc to wskazałam na pokojówkę.
- Powinniśmy udać się na miasto i popytać. Niech Panienka pójdzie się ubrać, a ja przygotuje powóz i zadbam o szybkie śniadanie. - odparł Henry.

Skinęłam głową i ruszyłam na górę. Byłam zdenerwowana. To nie było w stylu Emily, aby tak po prostu uciec. "Może udała się do Panny Grinch na lekcje? Ale tak wcześnie? Może miały dziś więcej pracy?" - próbowałam to sobie jakoś logicznie wytłumaczyć - "Tak, ale jak niby miałaby to zrobić bez wiedzy Henrego?" Kiedy zeszłam na dół lokaj wręczył mi śniadanie zawinięte w papierową torebkę i szybko wsiedliśmy do powozu.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now