Rozdział 21

1.1K 89 198
                                    

- Proszę. - powiedziałam, kończąc przeglądać się w lustrze.

Do pokoju wszedł Ciel. Przeszedł koło mnie obojętnie i rozsiadł się w fotelu. Miałam wrażenie, jakby starał się na mnie nie spoglądać.

- Wybacz, nie byłem przygotowany na taką sytuację. - mruknął.
- W porządku. To ja zrobiłam Ci problem. Zresztą to najwygodniejsze ubrania, jakie kiedykolwiek nosiłam. - stwierdziłam, uśmiechając się.
- Hmm? Podoba Ci się przebieranie za służącą? - odparł tym razem patrząc w moim kierunku.
- Można tak powiedzieć. - zaśmiałam się.
- W takim razie, może zostaniesz moją pokojówką? - zażartował, a ja spłonęłam rumieńcem.
- Chciałbyś! - fuknęłam, obracając się.

W tym momencie zobaczyłam w lustrze, że Phantomhive wstał i podszedł do mnie od tyłu. Nagle chwycił część mojej sukienki i pociągnął za nią.

- Co ty robisz?! - wykrzyczałam, odskakując.
- Zaczynała Ci się podwijać, a służki zawsze powinny wyglądać właściwie w obecności swoich panów. - oznajmił, jednocześnie się ze mną drocząc.
- Nie jestem twoją pokojówką. - skwitowałam lekko obrażona.
- Oczywiście, że nie. Więc kim jesteś? - skwitował.
- A co Cię to interesuje? - obruszyłam się.
- Niby nic. - odpowiedział, a ja poczułam, iż coś zakuło mnie w sercu - No właśnie. To, po co pytasz? - odparłam, wycofując się do tyłu.
- Bo jednak jestem trochę ciekawy. - powiedział przypierając mnie do ściany - Więc jak? - zapytał.
- Mogę Ci powiedzieć, co najwyżej, kim ty jesteś. - prychnęłam.
- Słucham. - odrzekł.
- Nikczemnym psem królowej, który lata bez smyczy i robi, co chce. - podsumowałam go, odwracając wzrok.

Phantomhive lekko się uśmiechnął, co zdołałam zauważyć kątem oka.

- No dobrze, gdyż nie lubię pozostawać dłużny powiem Ci, kim ty jesteś. - oznajmił.
- Zamieniam się w słuch. - mruknęłam.
- Białą różą. - stwierdził.

Zamurowało mnie. Zazwyczaj, kiedy porównuje się kobietę do róży, ma się na myśli, iż jest ona wyjątkowej urody oraz tym podobne, pozytywne rzeczy.

- Czy ty właśnie powiedziałeś mi komplement? - niedowierzałam.
- Chciałabyś. - odpowiedział wypuszczając mnie ze swojej dominacji.

Zdenerwowana przełknęłam ślinę, gdyż właśnie przypomniało mi się, o celu mojej podróży. W końcu nie przyjechałam tu po to, aby ucinać sobie z nim pogawędki.

- Ciel chciałbyś być moim gościem w tą wigilię? - spytałam, a on popatrzył na mnie, jakby lekko zdziwiony - To nie tak, jak myślisz! - odparłam czując, jak robię się czerwona - Po prostu pokłóciłam się z ojczymem o to, iż od dłuższego czasu próbuje mnie z kimś zeswatać i moja babcia stwierdziła, że skoro nie chce, aby on przychodził na święta, muszę przyprowadzić kogoś innego. Pomóż mi ten jeden raz. Nie wiesz, jakie to okropne, jak próbują Ci zaaranżować związek na dodatek z kimś, kto nie jest tobą zainteresowany. Proszę. - dodałam końcowo.
- Zastanowię się. - mruknął.
- Proszę. Pomogę Ci przy Buqwest! - w sumie sama nie wiedziałam, dlaczego się, tak staram.

Miałam wrażenie, że brzmię, jak jakaś desperatka.

- Aż tak Ci zależy? - spojrzał na mnie uważniej.
- Nawet nie wiesz, ile bym dała, aby tylko więcej nie musieć iść na żadną swatkę. - westchnęłam, co akurat było najprawdziwszą prawdą.
- Mam tam udawać twojego narzeczonego, chłopaka? - zapytał.
- Nie. Przyjdź po prostu, jako mój przyjaciel. - oznajmiłam.
- Przyjaciel? - spytał.
- Tak. Oddasz mi moje ubrania? - odrzekłam próbując zmienić temat, gdyż nagle z jakiejś przyczyny stał się on dla mnie niewygodny.
- W wigilię. - mruknął.
- Czyli przyjdziesz? - ucieszyłam się.

Skinął głową.

- Ratujesz mi skórę. - zaśmiałam się.

W tym momencie do pokoju zajrzał Henry.

Ciel Phantomhive x Reader : Demon płaczący nad różąWhere stories live. Discover now