Rozdział II - II

84 7 0
                                    

Paulene i Sillke zostały przyprowadzone do kwatery Felixa zgodnie z rozkazem. Jedenastolatka nie wyglądała już jak potwór z piekła rodem, ale znów jak normalna, zdrowa i rezolutna dziewczynka. Jej bujne rude loki i piękne, zwodzące oczy sprawiały, że niejeden chłopak tracił dla niej głowę, jednak, jak to zwykle miała w zwyczaju, odrzucała zalotników brutalnym kopniakiem w siedzenie, przy okazji ich wyzywając. Czasem się zastanawiała, czy spotka kogokolwiek, kto będzie ją rozumiał i będzie godny jej zaufania.

Baron wskazał kobietom miejsca przy biurku, nalał im nawet wina ze swojej piwniczki i zaczął spoglądać gdzieś w sufit zamyślony.

- Nie chcę być niemiły, moja jakże cudowna i piękna żono, ale dlaczego, do jasnej cholery, pieprzyłaś się z demonem?! Postradałaś zmysły do reszty?! Byłem dla ciebie łaskawy, trzymałem w tym domu... - Baron pociągnął łyk wina i w końcu przeniósł wzrok na Paulene - zapewniałem dostatek i nie dość, że urodziłaś mi dziewczynkę to jeszcze jest to czarci pomiot. Decyzja już zapadła, za konszachty z nieczystymi siłami grozi palenie żywcem, lecz ja będę łaskawy i dam ci szybką śmierć pod jednym warunkiem. To coś, co nazywasz córką wykona dla mnie zadanie, do którego idealnie się nadaje, szczegóły omówię z nią sam na sam, a teraz wynocha!

Do komnaty wkroczył barczysty mięśniak i zabrał mężatkę, Sillke próbowała coś zrobić ale nadnaturalna moc już ją opuściła i nie była w stanie odepchnąć osiłka.

- Czas przejść do konkretów młoda damo. Masz wybór: szybka śmierć matki i praca dla mnie, albo spalenie na stosie was obu - usłyszała.

W dziewczynce aż coś buzowało, żeby uderzyć tego grubego bęcwała, ale musiała się powstrzymać. Dla dobra jedynej osoby, która ją rozumiała.

- Zgadzam się, grubasie.

Felix aż poczerwieniał na twarzy, ale widać również było w jego oczach strach przed mocą demonów.

- Nie tym tonem, czarcie! - Wykrzynął - Ja tylko wynagradzam pięknym za nadobne.

Wiedziała, że niedługo przekroczy granicę cierpliwości namiestnika miasta, ale zdawała sobie też sprawę, że jest mu naprawdę potrzebna, dlatego mogła sobie pozwolić na utrudnienie lekko życia oprawcy jej matki.

- Siedź cicho i słuchaj. Masz popłynąć do siedziby podwodnych mieszkańców niedaleko tego miasta i pomóc im w rozwiązaniu pewnego problemu. Jeśli im nie pomogę, stracę jedną z niewielu możliwości zarobku na tą ruderę, rozumiesz? Ponoć mają problemy z jakimiś stworzeniami i potrzebują kogoś do walki, a jako, że nie chcę wysyłać im całej swojej straży, to dam im ciebie, mówiąc, że jesteś ich jedyną nadzieją i takie tam. Jak zobaczą, co potrafisz to na pewno będą mi wdzięczni.

- Głębinowce nie mają nic przeciwko demonom? - Zapytała Sillke z nadzieją, na to, że nie zabiją jej przy pierwszej okazji, gdy tylko pokaże swoje zdolności.

- Głębinowce to niezwykle egoistyczne stworzenia, które troszczą się głównie o swój interes. Nie obchodzi ich środki, ważny jest cel. Nawet jeśli miałbym tam wysłać armię demonów przyjęliby je z

otwartymi ramionami, byleby tylko udało im się usunąć zagrożenie. Mamy mało czasu, wyruszasz już jutro, więc masz jeszcze chwilę, żeby pożegnać się z rodzicielką.

Dziewczynka splunęła prosto w twarz Felixowi, który mało nie wyszedł z siebie.

- Jak śmiesz tak mówić o swojej żonie! Chciała ci się tylko przypodobać, a ty traktujesz ją jak śmieć. Nienawidzę cię, ale zrobię to, o co mnie prosisz ze względu na nią. Jednakże, mam jeden warunek. Nie zabijaj jej, wygnaj ją z miasta, gdzieś daleko, lecz daj jej żyć w spokoju.

Brama do RajuOnde histórias criam vida. Descubra agora