Rozdział III - I

90 2 4
                                    


Gdzieś pomiędzy wymiarami dryfowało samotne ciało. Bez celu, określonego kierunku, płynęło w odmętach ciemności, raz po raz mijając przejścia do innych światów. Nie posiadało twarzy, dokładnie zakreślonego kształtu. Było jedynie sylwetką, być może czymś w rodzaju ducha.

Zawieszone gdzieś w nieskończoności, gdzie czas nie istniał, nagle poruszyło się, jakby ktoś je wzywał.

5 lat później

Dillhmyraen kroczył korytarzem w kierunku swojej olbrzymiej sali tronowej. Za nim podążałem ja – jego uczeń, pokorny sługa i brat. To dzisiaj nastał czas, kiedy otrzymam swoją pierwszą misję, co było ogromnym zaszczytem, bo rzadko się zdarzało, że nekromanta pozwalał komuś samemu opuszczać swoją fortecę. Jedynie najbardziej zaufani wojownicy dostąpili tej możliwości.

- Dziś pokażesz na co cię stać. Dziś również pierwszy raz przyzwiesz duszę zza grobu. Pamiętasz wiedzę, jaką przekazałem ci na ten temat? - powiedział, chcąc sprawdzić czy aby na pewno jestem gotowy do zadania, którego treść niedługo poznam. Często wymagał niezwykłej precyzji w odpowiedziach, lecz czasem zdarzało się mu być bardziej pobłażliwym. Zwykle za błędną odpowiedź należała się kara. W zależności od rodzaju, i stopnia przewinienia, przybierała najróżniejsze formy. Od kar fizycznych po tymczasowe pogrążanie w nieprzeniknionej ciemności.

Wejrzałem w głąb swego umysłu chcąc przypomnieć sobie wszystko, czego uczył mnie mój mistrz.

- Przyzwanie nieumarłego wiązało się z koniecznością odprawienia rytuału, bądź odpowiedniego kontaktu zarówno nekromanty jak i ofiary, z przeklętym przez maga przedmiotem. Większość trupów, była całkowicie posłuszna panu, jednak zdarzały się wyjątki – szczególnie te o silnej chęci życia. Kontrolować je można na wiele sposobów: wydawać bezpośrednie rozkazy, których po prostu muszą się posłuchać, manipulować umysłami, narzucając im swą wolę, oraz w rzadkich przypadkach wspomnieniami. Możliwe również było przeniesienie chwilowo umysłu do jednego z ciał podwładnych, żeby zobaczyć to co widzą, a nawet nimi sterować.

Odetchnąłem z ulgą, mając nadzieję, iż niczego nie pominąłem, jednak mój pan zacmokał z lekkim niezadowoleniem.

- Nieźle, ale nie wystarczająco. Zapomniałeś wspomnieć o najważniejszych rodzajach jakie można wskrzesić i jak decydować czym stanie się istota, zanim ją przywrócisz do życia.

W tym momencie weszliśmy do ulubionego pomieszczenia nekromanty. Wielkie, oblodzone arkady podpierały żebrowe sklepienie, a podłoga wyłożona była płytkami o kolorze błękitu królewskiego, gdzieniegdzie wpadającego w lapis-lazuli i lazurowy. Cała sala mieniła się podobnymi odcieniami niebieskiego, sprawiając wrażenie lodowego pałacu. Do tego wszystko było oświetlane modrymi ognikami, lewitującymi swobodnie w przestrzeni.


Gdy tylko Dillhmyraen usiadł na swoim czaszkowym tronie, kontynuował wypowiedź.

- Lisze, wampiry, mroczni rycerze, zombie, ghoule – to tylko niektóre z możliwych opcji. To kim powinna być dana osoba po wskrzeszeniu, zależy od jej poprzedniego życia, umiejętności, czasem nawet samej duszy. Musisz o tym pamiętać, bo potem wsadzisz potężnego rycerza do ciała zwykłego zombie i nie wykorzystasz w pełni jego potencjału – potarł ręką delikatnie zarysowany podbródek, jakby się nad czymś zastanawiał i po chwili dodał - tym razem cię nie ukarzę. Pomysł o tym jako nagrodzie za swoją lojalność i objaw mego zaufania. A teraz, czas żebyś poznał swoje zadanie, Agraelu.

- Dziękuję mistrzu. Zrobię wszystko o co prosisz - Ukłoniłem się nisko i odpowiedziałem.

- Ostatnimi czasy ktoś organizuje wyprawy na obozy moich nieumarłych zwiadowców. Doszły mnie słuchy o nowym zakonie, stworzonym głównie przez rycerzy, właśnie w celu „wyplenienia plagi"- jak to sobie ładnie nazywają. Zwą się Puryfikatorami – dość osobliwa nazwa, moim skromnym zdaniem. Ich przywódcą jest młody rycerz o imieniu Cedric, jego brawurowe wyczyny i niezwykła zdolność władania mieczem doprowadziły go dość szybko na stanowisko czempiona.

Brama do RajuKde žijí příběhy. Začni objevovat