7. I just want to know you better

1.2K 99 31
                                    

Ed

Jeszcze nigdy nie słyszałem czegoś podobnego. Chociaż głos Niny w pewnych miejscach nie brzmi czysto, to dla mnie jest idealny. To tak, jakby młody anioł śpiewał w tym samochodzie i zatracił się w słowach tak bardzo, że zapomniał po co tu przybył.
  Bardzo przypomina mi teraz tą dziewczynę z kawiarni, która w naturalny sposób przyciągała spojrzenie, nie chcąc nawet żadnej uwagi.
  Może dlatego słowa o nagraniu piosenki samoistnie wydobywają się z moich ust. Producent mnie zabije.
  Dopóki nie usłyszy jej głosu, mam przerąbane.
  - C - cóż - jąka się Nina. - Ja... Nie powinnam. - Mówi cicho, by po chwili dodać stanowczo: - Nie jestem pewna, czy to spodobałoby się twoim fanom.
  Nie mam pojęcia, jak coś tak pięknego mogłoby się komukolwiek nie spodobać, ale nie mówię jej tego.
  - Możemy spróbować coś zaśpiewać - proponuję. - A jeśli uznasz, że to nie dla ciebie, wtedy zrezygnujesz. Co ty na to?
  W lusterku widzę wyraz zamyślenia na jej twarzy.
  - Brzmi uczciwie - mówi w końcu, kiedy jej przyjaciółka szturcha ją ramieniem. - Zgoda.
  Uśmiecham się i zaczynam w myślach przeglądać wszystkie piosenki, które moglibyśmy razem zaśpiewać. Zastanawiam się, które mogą jej się spodobać, aż w końcu dochodzę do wniosku, że najłatwiej będzie jej zaproponować kilka.
Nie czekamy długo na Cala, który musi mieć chyba jakiś dar przekonywania innych do szybkiego spełniania poleceń, bo w normalnych okolicznościach nikt nie dałby nam pizzy w tak krótkim czasie. Kiedy wsiada do środka, owiewa mnie czyste powietrze i zapach pizzy - coś, czego nie da się zastąpić niczym innym.
  Mój ochroniarz siada ciężko na siedzeniu i układa obok kupione pudełka. Kiedy tylko zatrzaskuje drzwi, a Julie rusza, pytam go o coś, co od chwili nie daje mi spokoju.
  - Czemu zostawiłeś mnie samego z obcymi osobami w samochodzie?
  Cal patrzy na mnie z powagą.
  - Jak każdy ochroniarz posiadam naturalną zdolność wyczuwania zamiarów innych osób.
  Unoszę brwi.
  - A tak naprawdę, zdążyłem umieścić tu urządzenie namierzające - klepie po tylnej kieszeni fotela Julie.
  Nie mam szansy mu odpowiedzieć, bo Julie znowu podgłaśnia radio i mówi do Niny coś, przez co obie wybuchają śmiechem.
  W końcu, po kilkuminutowej jeździe, dzięki nawigacji i moim wskazówkom, udaje nam się dotrzeć na miejsce. W rozsuwanych drzwiach wita nas portier, który po zerknięciu na moich towarzyszy, idzie po elektroniczną kartę do windy.
  Wsiadamy do niej i po chwili jesteśmy już na samej górze, w mojej oazie spokoju.
  To po prostu duże mieszkanie, pełne kartek papieru, wolnej przestrzeni i moich gitar. To tu mogę się w pełni skupić i tu odpisuję na listy od fanów - jeśli tylko zostawiają adres zwrotny. Z drugiej strony to miejsce, to jakby drugi ja - tylko tutaj jest na tyle spokojnie, że mogę zebrać myśli i przelewać je na papier w odpowiedni sposób.
- Rozgośćcie się - mówię, wskazując na kanapę i stolik.
  Julie chyba nie trzeba tego dwa razy powtarzać, kiedy chwyta pilota od telewizora i rzuca się na kanapę, porywając po drodze kilka kawałków pizzy. Przełącza kanały aż w końcu trafia na TLC i z pewną nabożnością zaczyna oglądać Say yes to the dress.
  Nina przewraca oczami i z pewnym skrępowaniem zaczyna skubać rękaw swojego kremowego swetra. Wydaje mi się, że pewność siebie wraca jej dopiero wtedy, gdy przebywa z dala od ludzi.
  Kiwam na nią głową i prowadzę do kuchni, zostawiając Cala z Julie. Nie jestem pewien, ale chyba ten program przypadł mu do gustu, bo nawet nie spojrzał w naszą stronę. I wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było.
  - Chcesz coś do picia? Może wodę albo coś innego? - Proponuję, wyciągając dwie szklanki z szafki i opieram się o blat.
  - Może soku - mówi nieśmiało. - Jeśli masz.
  Wyciągam sok jabłkowy i nalewam do szklanki, nie mogąc się powstrzymać i zerkając na nią przez ramię.
Wygląda pięknie, ale nie mówię jej tego, nie chcąc jej przestraszyć.
  - Więc to tu tworzysz - stwierdza w końcu, kiedy podaję jej szklankę. Mówi to takim tonem, jakby to było coś dziwnego.
  - Tylko tu mogę się skupić - wyjaśniam.
  - A nie lepiej... Wyjść na zewnątrz? I...
  - I szukać inspiracji w prawdziwym świecie? - domyślam się. - Kiedyś tak robiłem - przyznaję. - Byłem w ciągłym biegu i równocześnie przyglądałem się wszystkim tym wydarzeniom... - mówię, wspominając noce spędzone na przykład na dworcu. - To tak, jakbym biegł ciągle i ciągle, jakbym był z tym wszystkim zjednoczony, ale mój bieg nie miał celu. Z jednej strony to było przerażające, ale z drugiej nigdy nie przeżyłem czegoś tak ekscytującego.
  - A teraz? - pyta łagodnie.
  - Teraz - mówię z namysłem - jest wiele rzeczy, których się dowiedziałem przebywając w innym otoczeniu. Jest wiele słów, które oddają rzeczy, jakich nie spotka się na ulicy. No i teraz - uśmiecham się krzywo - przyciągam zbyt dużo hałasu, żeby móc obserwować wszystko z boku.
  W oczach Niny widzę jakiś stalowy błysk, kiedy odsuwa swoją szklankę.
  - Powinieneś nadal to robić - stwierdza. - Nie może cię ograniczać tylko strach przed tym, że dopadną cię tłumy obcych ludzi. To niesprawiedliwe, że jesteś na to skazany i nie mów mi proszę, że taka jest tego cena. Jeśli chcesz usiąść sobie w spokoju na ławce w parku, nic nie powinno ci tego uniemożliwiać. Każdy z nas ma pewne podstawowe prawa... A sława stara się je odebrać, chociaż nie mówię, że jest zła. Dlatego właśnie boję się w to ładować - wykręca ręce i stara się na mnie nie patrzeć.
  Czuję ukłucie na myśl, że przez nagranie jednej głupiej piosenki ona mogłaby cierpieć. Ale wiem, że gdyby poznała cały mój świat, zmieniłaby zdanie. Albo przynajmniej przemyślałaby to lepiej.
  - Chcę cię po prostu lepiej poznać - mówię z krzywym uśmiechem. - I uważam, że masz fantastyczny głos. Jeśli naprawdę nie chcesz, nie musimy niczego publikować. Możemy po prostu śpiewać.
  Kiwa głową i powoli na jej twarz wpływa uśmiech, który zapiera mi dech w piersiach.
  - Dobrze.
  - Chciałbym też, żebyś kiedyś zobaczyła mój koncert zza kulis - zdobywam się na wypowiedzenie tych słów. - Jeśli nie masz nic przeciwko.
  Jej oczy błyszczą czymś dziwnie przypominającym wzruszenie, kiedy mówi:
  - Tylko, jeśli Julie będzie ze mną.
  - Zgoda - ściskam jej drobną dłoń na znak zawartej umowy. - Pamiętaj tylko, że kiedy raz to zrobisz, nie będziesz chciała robić nic innego.
  - Brzmi niebezpiecznie.
  - Zakochiwanie się w muzyce i całej reszcie rzeczy z tym związanych jest niebezpieczne.
   Wypijamy swoje napoje do końca i decydujemy dołączyć do naszych przyjaciół w salonie. Jednak zamiast oglądać z nimi maraton programów o sukniach ślubnych, biorę moją ukochaną gitarę i wychodzę z nią na balkon. Rozciąga się stąd przepiękny widok na miasto: w dole wita nas morze samochodów oraz tarasy udekorowane kwiatami doniczkowymi innych osób mieszkających poniżej. Wszędzie wokół stoją piękne kamienice, a całe niebo tonie w pomarańczowo - różowej barwie chmur.
  Owiewa nas chłodny wiatr, kiedy siadamy na wiklinowych (a przynajmniej na takie wyglądających) fotelach. Zaczynam od rozgrywki i pomagam jej panować nad głosem, aż w końcu możemy przejść do tego, po co tu przyszliśmy.
  - Co chciałbyś zaśpiewać? - pytam. - Znam sporo piosenek, ale może się zdarzyć, że w mojej edukacji przegapiłem jakieś pół miliona - staram się zażartować i zalewa mnie ulga, kiedy ona faktycznie się uśmiecha.
  Jej oczy błyszczą, kiedy przygląda się zachodowi Słońca; jasne włosy szarpie wiatr, bawiąc się pojedynczymi kosmykami. Dzięki swojej bladej cerze przypomina mi teraz anioła wykutego z marmuru.
  - Jest taka jedna piosenka... - zaczyna w końcu. - Od zawsze wiele dla mnie znaczyła. Pokazuje jak łatwo wszytko może ulecieć i jak pusty wtedy się stajesz... A przynajmniej ja tak to kiedyś odbierałam. W każdym razie mam nadzieję, że nauki tej piosenki nie przegapiłeś.
  Unoszę pytająco brwi.
  - Everything has Changed - mówi, a ja się uśmiecham.
  - Myślę, że kiedyś ją słyszałem... Być może nawet wystąpiłem w teledysku...
  Kręci głową ze śmiechem, humor jakby znowu jej wraca.
  - Razem z Julie uwielbiamy twoją minę na końcu. Chyba strasznie się wstydzisz kamer.
  Kiwam głową.
  - Nie zawsze podoba mi się jak wyglądam.
  - A mi się podoba - wypala Nina.
  Patrzę na nią chwilę dłużej niż zwykle i zastanawiam się jak to możliwe. W końcu ona chrząka, znowu speszona, więc zaczynam grać. Wydaje mi się, że tylko muzyka jest dość silna, by ją uspokoić, bo nie waha się, kiedy zaczyna śpiewać.
  - All I knew - z jej ust wydobywają się cudowne dźwięki - this morning when I woke is I know something now / Know something now I didn’t before - nieśmiało patrzy na mnie, jakby pytała czy na pewno jej głos nie jest taki zły. - And all I’ve seen since 18 hours ago is green eyes and freckles / And your smile in the back of my mind making me feel like  / I just want to know you better, know you better, know you better now /
I just want to know you better, know you better, know you better now /
I just want to know you better, know you better, know you better now...
  Z każdym słowem czuję, jakby ona śpiewała prosto do mojej duszy i naprawdę się cieszę, że nie ma tu Cala ani Julie, bo tylko ja mogę to słyszeć.
- I just want to know you, know you, know you... ‘Cause all I know is we said hello / And your eyes looking like coming home / All I know it’s a simple name, everything has changed / All I know is you held the door / You’ll be mine and I’ll be yours - nie spuszcza ze mnie wzroku - All I know since yesterday is everything has changed.
  Przesuwam mocniej palcami po strunach i też staram się z niej nie spuszczać wzroku, kiedy zaczynam śpiewać:
  - And all my walls stood tall, painted blue / But I’ll take them down, take them down and open up the door for you - staram się, by mój głos brzmiał czysto, ale to szaleństwo, bo po raz pierwszy podczas wykonywania tej piosenki on drży - And all I feel in my stomach is butterflies, the beautiful kind / Making up for lost time, taking flight, making me feel like...
  Dołącza do mnie i staje się coś nieprawdopodobnego: czuję, jakby zagubiona część mnie wreszcie wróciła na miejsce.
  Czuję, jakbym wreszcie wrócił do domu.

 
  Bardzo przepraszam za ten ogromny poślizg w dodawaniu rozdziałów - obiecuję, że następne będą się pojawiać szybciej, bo to opowiadanie jest dla mnie ważne - szczególnie, kiedy wiem, że jest czymś, co podoba się innym :)
Dla Tomionki ~~

Nina * Ed Sheeran ✔Место, где живут истории. Откройте их для себя