Nina
Chociaż śpiewanie z kimś tak utalentowanym jak Ed jest prawdziwą przyjemnością, to nadal mam świadomość tego, że mój głos nie jest idealny i muszę włożyć w to wszystko jeszcze wiele pracy. Pomimo tego cieszę się jak małe dziecko, które dostało od losu garnek złota praktycznie bez powodu.
Widzę jak oczy Eda błyszczą, kiedy śpiewa i wiem jakie to dla niego ważne - kiedy nie może tego robić wydaje się jakby ktoś zamknął go w klatce i tylko muzyka mogła go uwolnić. To naprawdę piękne i wiem, jakie mam szczęście, że mogę to podziwiać.
Jedyne, czego teraz pragnę, to żeby ta chwila mogła trwać wiecznie.
- Masz naprawę piękny głos - przerywa granie i patrzy na mnie z powagą. - Uważam, że cała jesteś piękna.
Nie mam pojęcia, czemu to powiedział, ale moje policzki nagle stają się cieplejsze. Przypominam sobie, jak wcześniej to ja wygłosiłam ten komentarz o jego wyglądzie i teraz naprawdę mam wrażenie, że nie przestanę się nigdy rumienić.
- Dziękuję - odpowiadam w końcu. - Chciałabym kiedyś choć w połowie umieć śpiewać jak ty.
- Myślę, że już to osiągnęłaś - odpowiada z łagodnym uśmiechem. - Mi to zajęło mnóstwo czasu.
Kręcę głową.
- Dużo śpiewam, ale często robię to bezwiednie - przyznaję, chociaż chyba nikt inny o tym nie wie. Nawet Julie nie chodzi za mną krok w krok. - Kiedy leci czołówka jakiegoś dobrego serialu. Kiedy idę i wokół nie ma ludzi... Kiedy jestem sama, a czasem śpiewam przy wszystkich zbyt cicho, by to słyszeli. Ale nie sądzę, że...
- Ni! - słyszę przytłumiony głos Julie, dochodzący ze środka. - Pośpiewacie teraz dla nas? Tu jest karaoke!
Jęczę z frustracją i staram się przekazać Edowi, że to naprawdę zły pomysł, ale on zdążył już wstać i odsunąć drzwi do mieszkania. Wzdycham więc z rezygnacją, starając nie wyjść na totalnego ponuraka.
- Nie wiem czy to przeżyjesz - ostrzegam rudzielca i chwytam wręczony mi mikrofon.
- To doskonały pomysł - zapewnia nas Julie i podaje drugi mikrofon Edowi. - Wy pierwsi. Nie chcę się chwalić, ale wiem, że was zmieciemy.
Czekam, aż Julie wybierze nam piosenkę i nie dziwię się, kiedy to, co mamy zaśpiewać jest po koreańsku. Razem z osłupiałym Edem przysłuchujemy się oryginałowi, w którym słowa wyrzucane są z prędkością światła, aż w końcu nie wytrzymuję i przerywam:
- Coś po angielsku, Julie. Proszę... Aha. I niech to będzie piosenka, w której uda nam się poprawnie zaśpiewać chociaż refren.
Moja przyjaciółka wzrusza ramionami, po czym na jej twarz wpływa chytry uśmiech.
- To będzie kosztować.
Patrzę bezsilnie na Eda. Tylko on wydaje się tutaj zachowywać cierpliwość.
- Co powiesz na bilety na dowolny wybrany przez ciebie koncert? - Mówi ze stoickim spokojem, bo jego chyba też przeraziła wizja śpiewania tego.
- Umowa stoi.
Myślę, że obecność Eda nie wprawia jej już w takie podekscytowanie, więc spokojnie może negocjować. To cała Julie: wystarczy jej chwila, by się przystosować. Później może już czerpać zyski bez wyrzutów.
- Jeśli dorzucisz żelki.
Rudzielec unosi dłonie, jego klatka piersiowa trzęsie się od śmiechu.
- Umowa została już zawarta, pamiętasz?
Julie uśmiecha się i podchodzi do mnie.
- Akceptuję go - szepce mi do ucha, po czym wybiera nam znacznie lepszą piosenkę: Ruelle - Live Like Legends.
- Nie znam tego - przyznaje Ed. - Ale całkiem mi się podoba. Co powiesz na pierwszą zwrotkę? Refren możemy śpiewać razem.
Kiwam głową w skupieniu i pozwalam mu puścić piosenkę jeszcze dwa razy, zanim w końcu zaczynamy śpiewać. Na początku trochę ciężko nam idzie, bo piosenka nie jest przeznaczona do śpiewania w duecie, ale w końcu osiągamy harmonię i zaczyna mi się to naprawdę podobać.
- Live like legends...
- ... But legends never die - kończy chłopak i patrzy z wyczekiwaniem na Cala i Julie, która bije nam brawo. Nie wydaje się już skrępowany, myślę nawet, że zdążył się już odprężyć.
- To teraz przygotujcie się na prawdziwy szok! - Julie przeskakuje pufę jednym susem i udaje jej się wyrwać mój mikrofon bez większego wysiłku.
Po dwóch piosenkach w jej wykonaniu (Cal wydobywał z siebie głównie pomruki) przyznajemy im zwycięstwo - chyba tylko Julie i oryginalni wykonawcy potrafią śpiewać z taką prędkością. Przy tym nie mamy żadnych wątpliwości.
- Muszę sobie wybrać nagrodę - patrzy na mnie z błyszczącymi oczami. - Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym żebyś napisała piosenkę z Edem w ramach kary.
Unoszę brwi. A cóż to za kara?
- Nie jestem pewna, czy taka jest definicja kary - mówię, przestępując z nogi na nogę - ale biorąc pod uwagę moje tekściarskie umiejętności, to będzie naprawdę straszne.
- Nie przesadzaj - przyjaciółka klepie mnie w ramię. - Chcę móc kiedyś powiedzieć, że to dzięki mnie powstał wielki hit. Może nawet zyskam rzesze fanów i poprowadzę cały Fandom do boju! - patrzy na Eda błagalnie.
A on uśmiecha się do mnie.
- Widzisz? Wszyscy są przeciwko tobie.
Przewracam oczami i poddaję się.
- Dobrze. W takim razie od czego zaczynamy?
Ed patrzy na mnie z takim uśmiechem, że robi mi się ciepło na sercu. W końcu chwyta swoją gitarę i pokazuje, żebym usiadła obok niego na kanapie. Julie i Cal zajmują fotele po bokach i patrzą na nas z uwagą.
- Myślę, że najpierw trzeba zacząć od melodii. - Przebiera palcami po strunach, a mi do głowy przychodzą słowa, które kiedyś napisałam, ale ich nie skończyłam.
- Loving can hurt / Loving can hurt sometimes / But it's the only thing / That I know... - śpiewam cicho. Może zbyt cicho, bo Julie przygląda mi się z uwagą. Za to Ed znowu się do mnie lekko uśmiecha i gra dalej, jakby chciał ode mnie wydobyć ciąg dalszy.- When it gets hard / You know it can get hard sometimes / It is the only thing that makes us feel alive...
Zamykam usta i do głowy nie przychodzi mi żadne zakończenie. Nic. Jakby cała ta historia się urwała.
Ed chyba to zauważa, bo przestaje grać i wyciąga jakiś zeszyt i długopis.
- Co dalej chciałbyś przekazać?Przygryzam wargę. Nie mam pojęcia.
- Może coś o zdjęciach, Ni? - dociera do mnie wysoki głos Julie. - Pamiętasz te nasze zdjęcia robione w budkach? Sposób na zatrzymanie wszystkiego w papierze.
Doskonale pamiętam. Ale nie potrafię tego wyrazić. Za to Ed wręcz przeciwnie, bo notuje:
"We keep this love in a photograph
We made these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Hearts are never broken
And time's forever frozen still..."
Uśmiecham się i przyglądam jak próbuje to zagrać. To dziwne uczucie, prawie intymne, obserwować artystę podczas pracy.
Łapię spojrzenie Julie i po jej błyszczących oczach orientuję się, jak bardzo jest tym wszystkim przejęta.
Wiem o czym teraz myśli: że wreszcie udało mi się publicznie wyrazić uczucia i wyznać to, co przeszłam. Może te kilka zdań to mało.
A może to dopiero początek.~~
Widzicie! Jest szybciej! Czyli jednak tak umiem 😂
Dedykuję to każdej osobie, która skomentowała poprzedni rozdział:Aczej_13_10 Littlexxxxx LordVader002 JulieJacksonblog Zosiaaa16 i sheerioslvlhard
I tym, którzy zrobili to kiedyś <3
// Ciągle coś mi się przestawia i robią się dziwne odstępy, których nie mogę usunąć, także przepraszam za nie.
YOU ARE READING
Nina * Ed Sheeran ✔
FanfictionNina - dziewiętnastolatka ogromnie doświadczona przez życie. Kocha muzykę prawie tak bardzo jak on... Ed - piosenkarz, będący wzorem dla milionów, który sam nie potrafi uporać się ze swoimi demonami. Razem spróbują napisać nowy początek. okładka: @...