Rozdział 2 część 4 - Pakt

1.7K 147 24
                                    

Adrian już wiedział, że przenigdy nie da rady skrzywdzić Agnes French. Nie mógłby tego zrobić. Po zapoznaniu się z jej cinematic record siedział i rozważał swe uczucia, których doświadczał po raz pierwszy w swym długim bycie. Odkąd sięgał pamięcią wstecz zawsze starał się być najlepszym ze wszystkich shinigami. Ogromna satysfakcja jaką odczuwał, była jak dotąd jedynym znanym mu pozytywnym uczuciem, dochodząc do perfekcjonizmu w swym fachu. Była tym, czym karmił się przez wiele długich lat. Jednak stwierdził z ironią, że to co było jego siłą nie dawało mu już tyle wsparcia, co kiedyś. Nie czerpał już tego swej siły i nie chciał już tak żyć. Przedziwny przypadek sprawił, iż spotkał na swej drodze Agnes French i to jedno niewinne, ludzkie istnienie przewróciło jego dotąd poukładany świat do góry nogami. Kiedy był przy niej czuł coś nieokreślonego, a zaskakująco przyjemnego i uzależniającego. Przy niej po raz pierwszy naprawdę coś czuł. Chciał z nią być, patrzeć nią, słuchać jej głosu, dotykać jej twarzy, być blisko przy niej, całować ...

Nagły lęk zagościł w jego sercu, po raz pierwszy chyba. To szalenie go rozbawiło i dziwił się sam sobie, że umie i nie umie nazwać wszystkich tych uczuć jakie poznał dzięki tej dziewczynie. On, Adrian Crevan, legenda shinigami, niepokonany jak dotąd przez nikogo, ani w świecie bogów śmierci, ani w świecie demonów, pozwolił by zwykła śmiertelniczka tak nim zawładnęła. Dał się złapać, na piękne oczy, na łzy, na jej zapach i smak jej ust i uległ.

Otrząśnij się Adrianie – podpowiadał mu rozsądek, ale stwierdził, że wcale nie ma ochoty go słuchać, ani się z tego otrząsać. Było mu dobrze z tym nieznanym uczuciem bólu w sercu, dziwnym i miłym. I wtedy zrozumiał, że jest zakochany, jak zwykły śmiertelny, cóż za wspaniałe uczucie!

.........................................................................................................

Agnes nie bardzo pamiętała, co się właściwie stało kiedy, ocknęła się w parku na ławce. Bolało ją całe ciało, a zwłaszcza wewnętrzna strona lewego uda. Kiedy dotknęła tego miejsca poczuła palący ból, a pod palcami na skórze wyczuła coś na kształt blizny, owalnej, ale nie do końca. Coś jakby dziwaczne znaki wypalone na jej ciele.

I wtedy przypomniała sobie – demon, pakt!

Adrian !!!

Wiec to wcale jej się nie przyśniło? Usiadła z trudem, ból pulsował jej w skroniach i choć Sebastian zapewniał ją, że będzie bolało tylko odrobinę, czuła się jakby uderzył w nią z całej siły rozpędzony samochód. Może dla demona taki ból nic nie oznaczał, wszak ona była tylko słabym człowiekiem. Z trudem do jej świadomości docierało, co tak właściwie się stało, ale jednego była pewna, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Oddała swoją duszę by odzyskać miłość swojego życia. Pamiętała, że Sebastian Michaelis obiecał jej, że jeszcze dziś zobaczy Adriana. Ale była już chyba spora noc, a ona była sama w parku, jakim cudem miało by się to stać? Zaufać demonowi? Totalna głupota. Pomyślała, że ją oszukał i, że oddała swą duszę na darmo, ale coś w środku mówiło jej, że jej marzenia jednak się spełnią tak, jak obiecał jej Sebastian. Może Adrian czeka na nią pod domem? Może zjawi się jeszcze tej nocy? A może jednak to jej się przyśniło? Przecież demony nie istnieją naprawdę. Jednak znamię na jej nodze było namacalnym dowodem, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Ruszyła szybko przed siebie przez ciemny park w kierunku jej domu. Nie zauważyła czterech mężczyzn którzy przyglądali się jej z głębi parkowych alejek. Byli pijani i mieli niecne zamiary, a kiedy tyko zerwała się z miejsca cztery cienie ruszyły jej śladem.

- Hej mała, dokąd tak pędzisz?

Dziewczyna przeraziła się nie na żarty, zobaczywszy cztery sylwetki, które szybkim krokiem zbliżały się do niej. Wiedziała, że nie ma sensu uciekać, bo nie da rady uciec aż czterem napastnikom. Stanęła więc jak wmurowana, bo strach sparaliżował jej ciało.

- No laleczko, zaczekaj, dotrzymamy ci towarzystwa. Taka piękna dziewczyna, a sama nocą w parku? No ładnie ...

Podeszli już zupełnie blisko tak, że widziała teraz ich twarze i to co się na nich malowało. Była pewna, że nie wyjdzie z tego cało. Prze głowę przeszła jej myśl, że demon ją jednak oszukał, bo zaraz pewnie zginie, a on będzie mógł przyjść i nasycić się jej duszą. Przecież tych czterech nie pozwoli jej tak po prostu odejść.

- Chcemy tylko dotrzymać ci towarzystwa – odezwał się jeden z nich stojący najbliżej – i być może zabawić się trochę – obleśny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

Agnes spróbowała zrobić krok w stronę, gdzie dostrzegła potencjalną drogę ucieczki, bo alejka był krótka, i kończyła się wylotem na ulicę otoczoną z obu stron wysokimi ciemnymi budynkami. Ruszyła biegiem przed siebie, korzystając z zaskoczenia swoich oprawców, bo nie spodziewali się, że ich ofiara ucieknie.

Biegła nie oglądając się za siebie, ale za plecami słyszała jak puścili się w pogoń. Dobiegła wylotu alejki i pędem skierowała się w stronę owej uliczki, którą dostrzegła z parku .Z nadzieją, że zdąży ukryć się w mroku jej zakamarków. Wciąż ścigał ją odgłos biegnących za nią mężczyzn. Nagle zrozumiała jaki popełniła błąd, bo uliczka była ślepa i kończyła się nagle wysokim murem. Agnes znalazła się w potrzasku. Stanęła w cieniu muru nie łudząc się, że się tu ukryje i jej nie znajdą. Starała się zachować spokój i czekała na to co nieuchronnie zbliżało się wraz z odgłosem kroków. Dopadli ją w końcu, otaczając tak, że nie miała już szans na ucieczkę.

- No mała, dlaczego chciałaś nas opuścić? Bądź dla nas miła, to my będziemy mili dla ciebie, co nie koledzy?

Trzech pozostałych zarechotało kiwając głowami, dziewczyna widziała teraz ich wyraźnie. Byli młodzi, tylko jeden z nich, ten najbardziej wygadany mógł być ciut starszy do pozostałych. Musieli sporo wpić, a kto wie czy nie byli też pod wpływem narkotyków czy innych substancji tego typu, bo ich ruchy były nieskoordynowane i byli agresywni. Co do ich zamiarów Agnes nie miała wątpliwości. Nie miało też sensu jakiekolwiek wzywanie pomocy, bo kto usłyszy ją w tym zakamarku? Pewnie rano ktoś znajdzie jej zgwałcone, zmasakrowane zwłoki i tyle, napiszą o tym na przedostatniej stronie gazety codziennej i świat zapomni o Agnes French. Jedyna pocieszająca myśl była taka, że aby jej dusza przyda się na coś i nasyci głód demona Sebastiana Michaelisa. Pomyślała nawet żeby go wezwać, nie po to by ją ochronił, tego wszak się nie spodziewała po demonie który jak jej się zdawało oszukał ją, bo wyłudził od nie duszę nie dając nic w zamian. Tylko po to by zabrał ją już, oszczędzając upokorzenia i śmierci w cierpieniach. Przyzywała go w myślach, ale demon pozostawał głuchy na jej wezwania choć zapewniał ją, że będzie jej służył. Pogodzona wiec z losem czekała co będzie dalej.

Ten, jak oceniła, z nich najstarszy i chyba najbardziej wstawiony gwałtownym ruchem złapał ją za oba nadgarstki i przyciągnął do siebie. Czuła na swojej twarzy jego cuchnący oddech.

- No co mała, to jak będzie?

- Dalej Bill - zachęcali go pozostali – bierz się za nią, nie mamy całej nocy, a my też chcemy poużywać.

Agnes postanowiła nie stawiać bezsensownego oporu, bo to by ich jeszcze bardziej podkręciło. Podała się losowi, byleby tylko wszystko nie trwał zbyt długo, może jak będzie tak bierna, to szybko się nią znudzą i zakończą jej męczarnię? Coś jednak w środku mówiło jej, że wcale nie będzie tak jak tego sobie życzyła.

...........................................................................................................

Adrian postanowił raz jeszcze zajrzeć do cinematic record Agnes, bo pragnął ją odnaleźć i dowiedzieć się co teraz robi i gdzie się znajduje, czy o nim myśli i co czuje. Chciał być obok niej, może nawet ujawnić swą obecność, porozmawiać z nią znów sam na sam. Jako jeden z nielicznych shinigami, posiadał przywilej nie dany innym bogom śmierci. Mógł za pomocą specjalnej zakładki zatrzymywać koleje ludzkiego życia, a nawet zmieniać je przy pomocy szczególnego pióra tak jak miał na to ochotę. Rzadko jednak korzystał z tych atrybutów. Musiałaby być to nadzwyczajna sytuacja. Gdy zobaczył jednak, co dzieje się w tej chwili z jego śliczną Agnes wiedział już, że nie ma innego wyjścia. Otworzył księgę i zaczął pisać.

43���1Rh�

OKULARY SHINIGAMIWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu