Rozdział 3 część 2 - Razem

1.5K 127 12
                                    

Agnes obudziła się bardzo późno i ze zdziwieniem stwierdziła, że znajduje się w swoim łóżku, w swoim mieszkaniu i zupełnie sama. Co się stało? Czy to wszystko tylko jej się przyśniło? Niemożliwe, przecież była tam, gdziekolwiek by to nie było, z nim. Całą noc spędziła w jego ramionach, dlaczego więc budzi się sama we własnym mieszkaniu? Gdzie Adrian? Co się z nim stało? Na poduszce obok niej leżała biała róża. Dziewczyna domyśliła się kto ją tu zostawił i spokój wrócił w jednej chwili. On też wróci, wiedziała to na pewno. Wstała z dziwną lekkością i poszła po prysznic. W lustrze uśmiechnęło się do niej jej odbicie, twarz promieniała szczęściem, a opatrunek na jej szyi upewnił ją o prawdziwości zdarzeń wczorajszego wieczoru. Zerwała go delikatnie i powoli, ale i tak zabolało. Niezbyt miły widok, rana nie była wielka, za to głęboka i brzydko poszarpana . Zastanawiała się czy zostanie po niej blizna, co od razu przypomniało dziewczynie Adriana i jego dziwne blizny na twarzy i ciele. Ciekawe skąd się wzięły. Nie mogła jednak brać prysznica z tym plastrem, bo i tak się odklei. Woda koiła ból i przyniosła jej orzeźwienie. Postanowiła iść dziś do pracy, bo musiała opowiedzieć Barbarze o niezwykłych zdarzeniach ubiegłej nocy. No i nie bardzo wiedziała kiedy znów zobaczy Adriana i gdzie on się podział. Nie pamiętała też jak właściwie znalazła się w domu, gdzie znajduje się owa wieża z owalnym pokojem w którym spędziła najwspanialszą noc swego życia. Nie ważne, w obecnym stanie ducha nie wiele ją to obchodziło i nie chciała roztrząsać tego teraz. Pobiegła do pracy, a park prze który szła jak co rano wydał się jej przepiękny jak nigdy dotąd. Nawet wspomnienie wczorajszych traumatycznych przeżyć jakby się zatarło, a Agnes zupełnie jakoś nie przyszło na myśl, że Adrian przecież bez mrugnięcia okiem wczorajszej nocy zabił czworo ludzi. Co z tego, że oni chcieli zrobić z nią to samo tyle, że w bardziej okrutny sposób? Czy to go usprawiedliwiało? Ocalił jej przecież nie tylko życie, ale oszczędził strasznych rzeczy jakie mogli jej zrobić ci czterej. Zupełnie też zapomniała o jej układzie z demonicznym Sebastianem. Nie wiedziała, że jej stan euforii był efektem ich zbliżenia. Nigdy bowiem jeszcze żaden bóg śmierci nie spędził nocy ze śmiertelniczką, a wpływ nowo pobudzonych w nim emocji, obcych innym shinigami tak właśnie oddziaływał na śmiertelniczkę. Ale ona nie była tego świadoma. Barbara bardzo się ucieszyła na jej widok.

- No wreszcie wróciłaś, zamartwiałam się ogromnie, co się z tobą działo?

-Ach kochana, nie uwierzysz jak ci opowiem, chodźmy na kawę. Nie spałam prawie całą noc - i uśmiechnęła się błogo.

Barbara ze zdumienia aż uniosła brwi i rozdziawiła usta.

2<|u

OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now