Rozdział 4 część 4 - Zagrożeni

1.2K 115 30
                                    



Jak to Grellu Sutcliffie?

- Tak jak ci mówię, Will nie inaczej, nie mogłem jej zabić. Prawdopodobnie dlatego, że nosi w sobie nowe życie, a wiesz dobrze, że tylko w tak szczególnym przypadku wyrok musi być odwołany lub przynajmniej przesunięty .

- Nie musisz mi przypominać, nikt tak dobrze jak ja nie zna zasad panujących w świecie shinigami, chciałbym tylko wiedzieć ...

-A masz jeszcze wątpliwości?

Grell zaczął dłubać w swej pile śmierci nie patrząc na Williama wcale.

William T.Spears nie miał bynajmniej żadnej wątpliwości, jednak po raz pierwszy tak naprawdę nie wiedział co zrobić, bo też po raz pierwszy miało przyjść na świat takie dziecko. Potomek shinigami i ludzkiej istoty. Grell nadal dłubiąc przy swojej kosie, zapytał swego przełożonego.

- Co teraz zrobimy, Willu?

- Poczekamy na rozwój wydarzeń.

- A nasz Adrian?

- Co z nim?

- No właśnie, nic chyba jeszcze nie wie. Przypuszczam, że nawet śmiertelniczka nie jest jeszcze niczego świadoma. Sam byłem ogromnie zdziwiony, że to tak szybko? Ale kosa śmierci się nie myli, moja jeszcze nigdy nie zawiodła. Więc chyba oboje jeszcze nic zupełnie nie wiedzą, nawet się nie domyślają.

- I niech tak zostanie, Crevan ma i tak dość problemów, a ty nie waż mi się go o tym informować Grellu Sutcliffie, zrozumiano?

I Willi spojrzał groźnie zza połówek swych okularów.

- Jasne, będzie jak zechcesz.

- I żeby ci się nie wymsknęło nawet przez przypadek! A teraz zwróć mi tę kosę śmierci.

- Dlaczego, co ja takiego zrobiłem? – zaperzył się Grell.

........................................................................................................

Adrian bez problemu wydostał się z biblioteki, co go zdziwiło bo spodziewał się licznych przeszkód. Chyba jednak Will nic nikomu nie powiedział, bo żaden z shinigami nie zatrzymywał go, nawet siłą. Tyle, że nie był pewien gdzie teraz znajduje się Agnes, ale zmierzał prosto do jej domu, bo gdzie indziej by mogła być? Nie omylił się. Zastał ją siedzącą na łóżku i zapatrzoną przed siebie. Nawet się nie zdziwiła kiedy tak nagle stanął przed nią, nie pukając nawet do drzwi. Była jakaś inna niż zawsze, nie zareagowała na jego widok nawet kiedy usiadł obok niej. Wciąż miał na sobie swój płaszcz shinigami, włosy sięgały bioder, a blizny odbijały jasne światło. Nie obchodziło go, że widzi go w takiej postaci, ważne że jej nic się nie stało.

- Agnes?

Dziewczyna drgnęła.

- Popatrz na mnie.

Spojrzenia jasnych, niezwykłych oczu Adriana i niebieskich Agnes spotkały się. To było jak magia. Wszystkie problemy, wątpliwości i strach nagle gdzieś przepadły. Kiedy ich usta się spotkały, tak mocno przytuliła się do niego, że aż poczuła ból. I znów to samo. Zupełne zatracenie, znów liczył się tylko on. Na wszystko inne przyjdzie czas potem. Agnes obudziła się w środku nocy. Znajdowała się w owym ogromnym pokoju, w tym samym łóżku, ale zupełnie sama. Adriana nie było przy niej, ani nie było go w pokoju. Jak się tu znaleźli, nie pamiętała. Teraz jednak wiedziała już dlaczego. Dzięki demonowi wiedziała, że Adrian jako shinigami posiadał niezwykłe umiejętności. Opadał na poduszki, ogień trzaskał na kominku, czas mijał powoli. Ciekawe dlaczego znów ją tu przyniósł? Czyżby wiedział o ataku dziwnego Grella Sutcliffa na nią i chciał ją ochronić, wiedząc że tu jest bezpieczna? Jak wiele wiedział? Pewnie dużo. Czy o jej pakcie z demonem także? Czy domyślał się, że obiecała swą duszę Sebastianowi Michaelisowi i za co? Czy demon powiedział jej całą prawdę, czy coś zataił? Wątpliwości wracały, gdy tylko Adriana nie było obok niej. Gdzie się podział Adrian? Na wspomnienie czerwonych oczu Sebastiana odruchowo dotknęła znaku na swym udzie. Aż dziw, że Adrian jeszcze go nie zauważył i nie wyczuł kiedy się kochali. To wszystko było jak niesamowity sen. Wtem wszedł do pokoju. Przystanął zdumiony na ten widok. Jego oczy błysnęły gniewnie, a potem szybko zbliżył się do niej, dość gwałtownie zrywając narzutę po którą leżała. Agnes spłonęła rumieńcem. Nic nie dało się ukryć. On dotknął znamienia na jej nodze, krzywiąc się ze wstrętem. A potem spokojnie zapytał.

- Co w zamian za twą duszę obiecał ci Sebastian Michaelis?

Jego zielonożółte oczy spojrzały na nią z gniewem. Agnes jeszcze nigdy nie widziała by był taki zły. W ich krótkiej znajomości poznała już różne jego oblicza, nawet te które przed nią ukrywał, ale teraz naprawdę był wściekły. A jednak mimo to nadal piękny, nadal go kochała, jeszcze mocniej niż na początku o ile to w ogóle było możliwe. Żywe wspomnienie spędzonych zaledwie kilka minut temu upojnych chwil w jego ramionach nie pozwalało jej logicznie myśleć. Wiedziała, że jej paktu z demonem nie może ukrywać przed nim wiecznie, jednak on też nie był wobec niej zupełnie szczery. W tej grze jaką podjęła miała w rękach równie wiele asów co i on. Ale ich miłość nie był przecież głupią zabawą. Kochała go i pewna była, że i on ją kocha, mimo iż nigdy nie usłyszała tych słów z jego ust. Teraz to nie miało znaczenia, bo wiedziała kim był. Wiedziała, że bogom śmierci nie wolno było kochać, ani posiadać jakichkolwiek ludzkich uczuć. Wiedziała nawet jaki los spotka go za tę miłość do niej, do zwykłej śmiertelniczki. Sebastian Michaelis wszystko jej powiedział. W tym wypadku jej układ z nim bardzo się przysłużył. Ale teraz mogła już tylko wyznać Adrianowi prawdę i wierzyć że jego miłość do niej pozwoli mu zrozumieć.

Adrian jak szalony krążył po pokoju, nie umiał pojąć jak mogło to umknąć jego uwadze, jego instynktowi shinigami, którego wszak zazdrościli mu wszyscy bogowie śmierci, że demon mógł zawładnąć duszą Agnes French. Jego Agnes. Sebastian Michaelis był niezwykłym demonem, ale Adrian już niejednokrotnie radził sobie z gorszymi. Zawsze był górą, zawsze wygrywał. Teraz jednak wiedział co się za tym kryje, znał powód dla którego Sebastian wybrał na swoją ofiarę właśnie ją. Martwił go kilka spraw. Jak to się mogło zdarzyć, że nie wyczuł obecności demona od razu i kiedy właściwie Agnes zawarła z nim pakt? Pozostało jeszcze najważniejsze, co też takiego Sebastian Michaelis zaproponował dziewczynie w zamian za jej duszę?

Zgłębiając się w swe ponure myśli, Adrian coraz bardziej pogrążał się w rozpaczy, co wcale mu się nie podobało, lecz zupełnie nie wiedział co teraz zrobić i jak ocalić duszę jego ukochanej Agnes. Dziewczyna drżała bynajmniej nie z zimna. Otuliwszy się na powrót ciepłą narzutą, spoglądała załzawionymi oczyma jak Adrian miota się po pokoju, aż wreszcie przystanął, a ona podniosła wzrok i ich spojrzenia znowu się spotkały. Tym razem jednak nie miała co liczyć na tak przyjemny finał, jaki jeszcze niedawno rozegrał się w jej domu. Nigdy dotąd nie widziała go tak zrozpaczonym. Usiadł znów bardzo blisko niej.

- Dlaczego?

- Nie rozumiem?

- Dlaczego to zrobiłaś? Co takiego było warte, by poświęcić swą duszę?


- Nie wiesz?

- Nie.

Agnes nie tego się spodziewała. Była przekonana, że powód jej paktu z demonem był dla niego oczywisty. Bardzo ją zabolało, że tego nie rozumiał. Czyżby się omyliła, czy nie kochał jej wcale?

- Nie wiem co mogłoby być dla ciebie tak ważne, by poświęcać się aż tak. Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś?

- To twoja miłość Adrianie. To obiecał mi demon, że będziesz mnie kochał, najwyraźniej oszukał mnie znowu.

Na te słowa on gwałtownie wstał.

- Co cię tak dziwi? – mówiła dalej ona – czyżbyś nie wiedział, że ja ...

Tu umilkła, bo nagły ból ścisnął jej gardło. On usiadł obok niej wzruszony, ujął jej twarz w swe dłonie i ją mocno pocałował.

- Moja śliczna Agnes, aż tak bardzo mnie kochasz?

I znów dotknął jej ust. Ale dziewczyna której już troszkę się zakręciło w głowie, zdziwiła się nagłym zwrotem z jego strony. Adrian wyprostował się, a potem rzekł z ogromna powagą.

- Więc na darmo się poświęciłaś, bo demon naprawdę cię oszukał .

OKULARY SHINIGAMIWo Geschichten leben. Entdecke jetzt