Rozdział 5 część 8 - W ukryciu.

742 92 10
                                    


Muriel nie mogła wprost uwierzyć w to, co właśnie zakomunikował jej lekarz. A więc Agnes umarła? Odeszła do wieczności, zostawiając swą maleńką córeczkę zupełnie samą na świecie. Bez matki i ojca! A właśnie, Muriel nagle załapała, kim tak właściwie jest jej ojciec? Agnes nigdy nic nie wspominała o nim. Może Barbara coś wie, trzeba będzie to ustalić, ktoś musi przecież zaopiekować się tym maleństwem. Muriel postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać o przyszłość tej małej sierotki. No i byli jeszcze jej dziadkowie. To też przecież rodzina. Lecz kto mógł przewidzieć, czy Lilian zechce wychowywać wnuczkę. Trzeba więc jak najszybciej ustalić tożsamość jej ojca i odnaleźć go. Mała Alice nie świadoma tego, co właśnie ją spotkało, spała sobie smacznie w inkubatorze. Przejawiając niespotykaną jak na takiego wcześniaka wolę życia. Z każdą mijającą minutą jej stan był coraz lepszy, jakby jej matka umierając przekazał swemu dziecku siłę życia.

I dobrze – myślała Muriel – tak widać musi być, bo nie będzie miała lekko w swym życiu, o nie! Wyszła z oddziału i skierowała się do recepcji, by zaciągnąć informacji. Co takiego dzieje się z Barbarą i w jakim stanie jest Lilian. No i przecież ktoś musi się zająć pogrzebem. Na holu natknęła się na przystojnego, starszawego pana który gorączkowym głosem próbował się dogadać z pielęgniarką dyżurną.

- Mówiłem już, jestem mężem Lilian French i ojcem Agnes. Obie przywieziono tu po wypadku. Właśnie przyleciałem z Nowego Jorku.

- W takim razie proszę zaczekać, zaraz będzie tu lekarz i porozmawia z panem.

Muriel podeszłą szybko do niego.

- Robercie!

- Muriel! Właśnie przyleciałem, co z nimi?

Starsza pani milczała, ale łzy w jej oczach były bardzo wymowne.

- Posłuchaj Robercie...

W tym momencie nadszedł lekarz w nieskazitelnie białym fartuchu i ze zmartwionym wyrazem twarzy.

- Panie French? Jestem doktor Lang, operowałem pana żonę.

- Witam doktorze, co z nią?

- Już dobrze, miała wiele urazów wewnętrznych, ale udało nam się zatamować krwotok i jej stan jest stabilny. Jeśli nie pogorszy się w ciągu najbliższej doby, powinna z tego wyjść.

- A Agnes?

Lekarz na te słowa zamilkł. Nie raz przekazywał bliskim informacje o śmierci pacjenta. Nie raz musiał być tym, który niesie złą nowinę, ale ta sytuacja była bardziej skomplikowana. Jak powiedzieć ojcu, że jednocześnie umarł mu córka i urodziła się wnuczka?

- Panie French, może lepiej by pan usiadł, bo to co powiem będzie dla pana szokiem.

Ojciec Agnes tak się zdenerwował, że aż pobladł.

- Postoję, dziękuję. Złe wiadomości trzeba umieć przyjmować z godnością.

- Dobrze więc, powiem wprost. Choć naprawdę trudno mi to mówić, pana córka zmarła godzinę temu.

- Co takiego?!

Pod Robertem ugięły się nogi i gdyby nie wsparcie Muriel, pewnie by upadł.

- Co pan, doktorze ...?

- Podczas cesarskiego cięcia wystąpiły komplikacje. Wypadek spowodował bowiem odklejenie się łożyska, dziecko było zagrożone i operacja była koniecznością by uratować je obie. Jednak Agnes straciła zbyt wiele krwi, a i jej stan po wypadku był nienajlepszy. Ciąża bardzo osłabiła jej organizm. Robiliśmy co w naszej mocy, by je obie ocalić. Nie udało się, niestety. Bardzo mi przykro i chociaż wiem, że to może w tej chwili żadna pociecha dla pana ale ma pan śliczną wnuczkę. Mała z każdą chwila jest coraz silniejsza, choć na początku myślałem, że i ona nie przeżyje.

- O czym pan mówi doktorze?

- Jak to? Nie wiedział pan, że córka spodziewała się dziecka?

- Dziecka? – pokręcił głową Robert - jakiego dziecka?

- Ciii, Robercie – uspakajała go Muriel – wszystko na pewno się wyjaśni. Teraz uspokój się i pójdziemy do niej dobrze? Doktorze możemy zobaczyć Agnes?

- Nie wiem czy to dobry pomysł dla pana, po tak szokujących nowinach .

- Ale ja chcę ją zobaczyć doktorze, Muriel – tu zdjął jej rękę ze swego ramienia – w porządku, możemy tam iść. Chce się z nią pożegnać.

Poszli wszyscy troje szpitalnym korytarzem wprost do windy. Ciało Agnes zostało już przewiezione do szpitalnej kostnicy. Jakże ogromne było ich zdziwienie, kiedy tam weszli. Na postumencie stała trumna i obok paliły się świece. Wieko pozostawiono otwarte, ale w środku nie było ciała. Trumna była całkowicie pusta, a na poduszce leżała tylko biała róża. Ojciec Agnes odwrócił się zdziwiony.

- Co to ma znaczyć doktorze?

.................................................................................................

Adrian wmawiał sobie, że to już ostatni raz. Ostatni raz załamał słowo dane Williamowi. Obiecał mu bowiem, że wykona wszystkie jego polecenia. Przyjmie karę jaką wymyśli Will w zamian za ocalenie duszy Agnes. Jednak jeszcze ten jeden raz musiał złamać dane słowo. Nie mógł przecież pozwolić, by ciało ukochanej zostało pochowane nie wiadomo gdzie. Sam chciał się tym zająć. Chciał mieć pewność, że dziewczyna na zawsze spocznie tam, gdzie on znajdzie dla niej idealne miejsce. Dopóki nie wymyśli sposobu jak ją odzyskać. To przecież nie może się tak skończyć. O małej Alice śpiącej spokojnie w szpitalnej sali nie myślał na razie wcale. Potem się tym zajmie. Wrócił więc do Nowego Jorku, gdzie na jednym z podmiejskich cmentarzy, nieopodal jej domu zamierzał pochować Agnes. Tutaj będzie spała bezpieczna w bezimiennym grobie. Do czasu aż on, bóg śmierci nie wymyśli co dalej. Nawet jeśli będzie to trwało wieki, a on będzie musiał błagać Williama lub nawet zawrzeć pakt z demonem. Zrobi wszystko, by odzyskać swoja Agnes. I przywrócić ją jemu i światu. Rozpacz Adriana była tak ogromna, że serce niemal pękało mu z bólu, bo takich uczuć nigdy nie doświadczał.

Tuż obok cmentarza znajdował się opuszczony zakład pogrzebowy. Tam shinigami zabrał ciało dziewczyny i ułożywszy je w pustej trumnie, zabrał łopatę i udał się na cmentarz. Kiedy skończył, wrócił po trumnę z ciałem Agnes i zakopał ją w sobie tylko znanym miejscu. A potem odszedł nie oglądając się ani razu za siebie. Czas przyjąć z honorem i spokojem to, co zgotował mu teraz los. Przecież nic gorszego nie może się już stać.


OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now