Rozdział 6 część 2 - Ostatni

788 93 8
                                    


Barbara niezmiernie się zdziwiła na widok Adriana Crevana, który czekał na nią pod tym samym biurowcem co wtedy. Wyglądał również tak samo, jakby nie upłynęło tyle lat. Barbie jednak wiedział dlaczego. Nie spodobało jej się, że on tak nagle się pojawił. Pełna najgorszych przeczuć, ale i ciekawa czego chce podeszła powoli do niego. Wciąż miała ogromny żal w sercu, bo myślała, że Adrian jako shinigami mógł uratować Agnes i nie pozwolić jej umrzeć. Lub też zając się swoją córką, kiedy ta najbardziej potrzebowała ojca. A teraz zjawia się tu i nie wiadomo czego chce.

- Witaj Barbaro – jego głos był dziwnie smutny, ale jej nie było go żal.

- Czego chcesz? Po co zjawiłeś się tu, po tylu latach?

- Wiem, że nie darzysz mnie sympatią i masz do mnie żal, ale nie słusznie.

- Doprawdy?

- Musimy porozmawiać, bo myślę, że należy ci się wytłumaczenie wielu spraw. Jak poznasz prawdę, może inaczej na mnie spojrzysz.

- Jaką prawdę? Raczej twój punkt widzenia, jeśli już.

- Barbaro, proszę cię, czy możemy porozmawiać ? Chciałbym też coś ci pokazać, naprawdę mi zależy na tym.

Ciekawość wzięła górę nad złością i Barbie zgodziła się na szybką kawę i długą rozmowę. Poza tym nikt jeszcze ze śmiertelników nie oparł się prośbie Adriana Crevana.

.........................................................................................................

Barbara płakała. Nie mogła już powstrzymać łez. Zamknęła cinematic record Agnes i spojrzała na Adriana siedzącego spokojnie naprzeciw niej. Teraz, kiedy wiedziała już wszystko, mogła mu tylko współczuć.

- Tak mi przykro Adrianie, tak wiele poświęciłeś.

Adrian potrząsnął głową na znak, że nie chce do tego wracać.

- Barbaro, mam teraz do ciebie tylko jedną prośbę, wiesz jaką?

Barbie skinęła głową, ocierając łzy.

- Jesteś pewien tego co chcesz zrobić?

- Nie mam zbyt wielkiego wyboru, dlatego proszę cię o pomoc.

- Dobrze, będzie tak jak chcesz, aby tyle mogę dla Ciebie zrobić.

- Nie, nie rób tego dla mnie. Zrób to przez pamięć o niej.

- Zatem żegnaj Adrianie, bo chyba już się nie spotkamy.

- Nie wiem tego, nikt tego nie wie. Tym bardziej ja. Więc nie mów żegnaj Barbaro, nigdy tak nie mów.

...............................................................................................................

William T.Spears omal nie spadł z krzesła, kiedy zobaczył Adriana Crevana w swoim gabinecie. Nie spodziewał się zobaczyć go tutaj. I nie zapomniał jak Adrian wyprowadził go w pole swoim postępowaniem. Nie podporządkował się ostatecznie decyzjom swego przełożonego i o to Will też miał do niego żal . Czego więc mógł teraz chcieć i po co tu wrócił, wszak miał zakaz wstępu do biblioteki. Postanowił go wysłuchać w spokoju, a potem się zobaczy.

- Adrianie?

- Witaj Willu.

William milczał, chcąc dać sobie czas. Nie zamierzał też ułatwiać Crevanowi niczego i zachęcać go do konwersacji. Adrianowi i bez tego nie było łatwo. Wiedział, że jego przełożony jest zły na niego i że swą krnąbrnością przysparza mu wielu zmartwień. Przez ten cały czas jaki spędził w świecie śmiertelnych jako Undertaker mógł zastanowić się nad wszystkim, co go spotkało z zadziwiającą bezstronnością. Do czego przyczyniło się uwięzienie jego uczuć w pomniku. Mógł też spełnić obietnicę daną Agnes i mieć oko na swoją córkę, nie ujawniając jej kim jest. Wystarczyło mu, że był biernym obserwatorem. Co nie znaczyło, że jej los nie obchodził go wcale. Przeciwnie, może i jego uczucia względem Agnes zostały mu odebrane, nie dotyczyło to jednak Alice. Ale o tym William nie pomyślał. I to był jego błąd. Pewnie nareszcie zdał sobie z tego sprawę, co wynikało też z tego o czym mówił Grell. I dlatego Adrian przyszedł do biblioteki. Nie mógł pozwolić Williamowi na ingerowanie w życie Alice. Miała żyć spokojnie i bez problemów, to przecież obiecał Agnes. Nie zdążył uratować matki swego dziecka, ale jej nie da zrobić żadnej krzywdy. Podjął już pewne kroki, lecz zostało mu jeszcze jedno do zrobienia.

- Wiem, że nie jesteś zadowolony Willu, ale gwarantuję ci, że kiedy stąd wyjdę na pewno będziesz.

- Czyżby? Nie posłuchałeś mnie Adrianie, nie zrobiłeś tego czego po tobie oczekiwałem. Wszystko wolałeś rozegrać po swojemu. Dlaczego mam ci teraz wierzyć?

- Jeśli chodzi ci o to, bym nadal był shinigami, to faktycznie, nie da rady. I nie musisz chyba pytać o powody. Uważam, że dość się już przysłużyłem bogom śmierci. I nie zaprzeczysz, że zasługuję na małą emeryturkę. Oraz na spokój.

- Co masz na myśli?

- Mam dla ciebie propozycję, ale ty też obiecasz mi, że dotrzymasz naszej umowy.

- Słucham cię Adrianie.

Adrian wyłożył Williamowi wszystkie swoje racje i propozycje. Will słuchał uważnie. A potem po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnął się.

- Dobrze więc. Skoro ty spełnisz wszystko to co deklarujesz, z mojej strony nie będziesz miał żadnych przeszkód. Mogę ci to obiecać.

- I Alice będzie bezpieczna?

- Oczywiście, masz moje słowo, a wiesz że ja nie rzucam słów na wiatr. Czy to cię zadowala?

- Tylko to chciałem usłyszeć od ciebie Williamie. Jest jeszcze jedna sprawa. Jej cinemtaic record oddasz mnie, na zawsze.

Will zawahał się. Milczał, bo musiał przemyśleć ten ostatni warunek, jaki przedstawił mu Adrian. Ostatecznie co mu szkodziło?

- Dobrze, zaraz karzę je tu przynieść. Liczę jednak na to, że nie wykiwasz mnie tak, jak poprzednim razem.

- Nie zamierzam. Mam już dość, tylko takie rozwiązanie wchodzi teraz w rachubę. Pogodziłem się już z tym i teraz zostaje mi pogodzić się z samym sobą. Ale to już nie twoje zmartwienie Williamie T.Spearsie. Myślę nawet, że to będzie swoistego rodzaju kara, która wreszcie cię zadowoli. Mnie zaś pozwoli uporządkować całe moje życie.

- Skoro tak uważasz, niech będzie – i Will podał rękę swemu koledze.

...........................................................................................................

Grellu Sutcliff wkraczając do biblioteki, zawsze z pewną nostalgią spoglądał na stojący tam pomnik. On jako jeden z nielicznych znał okoliczności w jakich posąg się tu znalazł. Ale nigdy nie mówił o tym nikomu. Po raz pierwszy naprawdę trzymał język za zębami. Czasami tylko spoglądał w górę w kamienną twarz swego przyjaciela i wzdychał. Adriana Crevana już nie ma. Została po nim tylko legenda, tak wspaniała jak sam shinigami i równie niepokonana. Grellu obiecał Willowi, że nie będzie dociekał gdzie i w jaki sposób Adrian się ukrył. A jego cinematic record tajemniczo zniknęło z biblioteki podobnie jak jego córki . Grellu miał tylko nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkają. Bo jak to Adrian słusznie kiedyś powiedział, to nie mogło tak się skończyć. Zabrał swoją kosę śmierci i ruszył niespiesznie w stronę gabinetu Willa. Znów na pewno mu się oberwie, jak zawsze. Jednak tym razem jakoś nie martwił się tym za bardzo. Z jego piły kapała krew, zabrudzając posadzkę w całym holu. Grell nawet nie obejrzał się za siebie.


OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now