Rozdział 4 część 7 - Zagrożeni

1K 108 15
                                    


Agnes ocknęła się zupełnie niespodziewanie. Która mogła być godzina? Jaki dzień? Czas jakby stracił prawo bytu i nie bardzo mogła ogarnąć tego wszystkiego. Nadal była u Adriana. Wiedziała, że tylko tu jest bezpieczna, że tu nic jej nie grozi. Czuła jednak dziwny niepokój, słusznie uzasadniony. Gdy tylko się podniosła zobaczyła, że oprócz niej ktoś jeszcze jest w pokoju i nie był to Adrian. Czerwono włosy shinigami siedział przy kominku i coś majstrował przy ogromnej pile mechanicznej z błyszczącą czerwoną rączką. Tej samej którą niedawno próbował ją zabić. Mimo lęku jaki wzbudzał w niej ten widok, starając się zachować spokój, zapytała.

- Ty jesteś Grell Sutcliff?

Grellu spojrzał na nią zza szkieł okularów. Wciąż nie mogła się nadziwić, że jego oczy mają ten sam kolor co oczy Adriana, wiedziała już wszak dlaczego. Wiedziała, że każdy shinigami ma ten sam kolor oczu i musi nosić okulary, których jednak jej ukochany Adrian nie nosił, bo doskonale sobie bez nich radził.

- Nie inaczej – odparł i spokojnie kontynuował swoją robotę. Agnes pomyślała, że jeśli on tu jest, a ona nadal żyje to może nie jest tak źle.

- Co tu robisz? Znów przyszedłeś nastawać na moje życie?

Bóg śmierci roześmiał się. Mimo strachu jaki czuła, jego śmiech był miły i ukoił w pewnym stopniu jej obawy.

- Nie, śmiertelniczko, uwierz gdybym miał cię zabić dawno byś nie żyła. Ale nie mogę teraz tego zrobić.

- Dlaczego?

Grellu milczał, bo nie wiedział czy powiedzieć Agnes to co wiedział. Obiecał wszak Willowi, że nic nie powie, ale złamał już tyle obietnic, że nie stanowiło to żadnej różnicy. Ważne, że coś się nareszcie działo. Pochylił się nad swoją kosą śmierci zapamiętale czyszcząc jej i tak już błyszczące elementy. Dziewczyna przyglądała mu się w milczeniu, oczekując odpowiedzi. Grell był zupełnie inny niż Adrian, ale dostrzegała pewne podobieństwa. Sutcliff miał równie długie włosy, lecz barwy ognistorudej. Był szczupły i wysoki, a długie nogi zdawały się zajmować za dużo przestrzeni. Był ubrany przedziwnie nawet jak na shinigami. Miał na sobie czerwony płaszcz sięgający ziemi pod płaszczem białą koszulę i kamizelkę w kolorze czekoladowego brązu. Do tego spodnie w odcieniu ciemnofioletowym z kantami tak ostrymi jak jego kosa. Pod szyją miał zawiązaną na kokardkę apaszkę, białą w cienkie czerwone paski. Buty też miał dziwne, nie takie jak Adrian. Jego przypominały raczej damski fason, były równie czerwone jak jego płaszcz, z czarnymi wstawkami i na pewno na zbyt wysokim jak na faceta obcasie. Cały strój wydawał się być dopasowany w każdym szczególe i był równie nietypowy co osobowość Grella. Jego okulary nie były tak piękne i misterne jak Adriana, ale równie niezwykłe. W czerwonej ramce z długim łańcuszkiem doczepionym do oprawek czymś co przypominało ludzkie czaszki. Co dziwne dodawały mu uroku, a twarz mimo wszystko miał sympatyczną , zwłaszcza kiedy z taką czułością pochylał się nad swoja kosą, jakby mu była najdroższą towarzyszką życia. Patrząc tak na niego zastanawiała się jak wyglądają inni bogowie śmierci i ilu ich tak właściwie jest. Grellu nadal milczał, ale dziewczyna nie dawała mu spokoju.

- Co miałeś na myśli mówiąc, że nie możesz mnie zabić?

- Moja droga śmiertelniczko, jesteś bardzo niezwykłą osóbką. Narobiłaś już takiego zamieszania, że przewróciłaś nasz uporządkowany świat shinigami do góry nogami. Wciąż zastanawiam się co masz w sobie takiego, że nasz idealny Adrian tak bardzo się dla ciebie poświęca.

- Jak to? O czym ty mówisz?

Grellu wzruszył ramionami. A co tam! Wszystko jedno, może jak powie jej prawdę coś nareszcie ruszy z miejsca. Choć jak dotąd na brak wrażeń nie mógł narzekać, ale bardzo lubił jak coś się ciekawego działo. Chciał też wciąż być w centrum uwagi. Być tym co przynosi sensacyjne informacje.

OKULARY SHINIGAMIWhere stories live. Discover now