Rozdział 2

12K 603 53
                                    

Nie zwróciłam uwagi na to co się dzieje i co powinnam zrobić ale w ostatniej ławce dostrzegłam Jacob'a piszącego coś w zeszycie. Minęło dosłownie kilka sekund a nasze spojrzenia się skrzyżowały...

Patrzyłam prosto w piękne żółte oczy bruneta. W moim sercu była złość, nienawiść jakbym znała to wiele lat i zrobił by mi jakąś krzywdę w przeszłości. Mała cząstka mnie cieszyła się że to właśnie on. Jacob bo chyba się nazywał był dla mnie tajemnicą. Przypominał mi moją Mamę...jej oczy też miały żółtawy kolor, ale tylko wtedy gdy była bardzo zła.

- Przepraszam, nie pomyliłaś przypadkiem klas? - kobieta na oko po trzydziestce. Jej głos był rajem dla moich uszu ale już miałam dosyć tej całej budy

- Nie - powiedziałam oschle i podałam jej kartkę od dyrektora. Kobieta zaczęła przeglądać coś w dzienniku i szeptać pod nosem.

- Dobrze Alex. Więc może przedstaw się klasie a później usiądź obok Jacob'a - dlaczego akurat on przecież jest kilka wolnych ławek. Dobra jakoś przetrwam ten dzień i resztę...

- Hej. Nazywam się Alex Williams i pochodzę z Liverpool. Lubię grać na gitarze - nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć więc palnęłam pierwsze lepsze słowa.

Pani Kate dała mu znak bym zajęła miejsce obok bruneta. Niepewnym krokiem ruszyłam w stronę ławki. Serce waliło mi jak szalone ale nie wiem czemu przecież to tylko chłopak

- Hej jestem Alex - powiedziałam i wymusiłam uśmiech po czym wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka

- Yhym - bardzo ciekawa odpowiedz. Już wiem ze się nie zaprzyjaźnimy

Reszta lekcji minęła bardzo spokojnie. Na każdej z nich siedziałam sama co nawet mi pasowało. Po wyjeździe straciłam kontakt ze starymi przyjaciółmi i stałam się typem samotnika.

Czekałam na dzwonek zbawienia. Nie wiem jak wytrzymam tu jeszcze dwa lata. Po dzwonku wyszłam z klasy i udałam się do wyjść. Miałam już przekroczyć próg szkoły ale zauważyłam niską blondynkę idącą w moją stronę.

- Hej ty pewnie jesteś Alex. Nazywam się Sara - dziewczyna miała ciemno zielone małe oczka i mały nos.
- Tak, to ja. Miło mi cię poznać - chyba pierwszy raz tego dnia uśmiechnęłam się szczerze.

Pogadałyśmy jeszcze chwilę i skończyłam rozmowę przytulasem. Czuję ze Sara będzie jedynym powodem dla którego będzie mi się chciało wstawać każdego dnia i iść do szkoły. Może znajdę prawdziwą przyjaciółkę.

Wybrałam najkrótszą drogę czyli las. Szłam dobre pół godziny i chyba się zgubiłam.
Gdy moje ostatnia nadzieje na odnalezienie domu prawie zgasło przed moimi oczami pojawiła się wielka willa jakby mieszkało w niej co najmniej 100 osób. Nie zwlekałam dłużej tylko podbiegłam do drzwi i zapukałam. Moim oczom ukazał się nie kto inny jak Jacob. Wiedziałam że na bogatych rodziców zresztą jak wszystkie osoby w naszej szkole ale że aż tak. W końcu zabrałam się w sobie i postanowiłam zapytać o drogę.

- Cześć. Nie wiesz może jak dotrzeć na drugi koniec lasu bez zgubienia się? - totalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Może mi pomoże albo będzie taki tajemniczy jak na lekcji
- Tak znam ten las jak własną kieszeń - dziwne mówił to ze szczerym uśmiechem na twarzy przynajmniej tak mi się zdaje

- A mógł byś mnie zaprowadzić bo przy moim szczęściu wyjdę na drugi koniec miasta - starałam się wypowiedzieć normalnie. Coś ciągnęło mnie do tego chłopaka.

Jacob kiwną głową i ruszył w głąb mieszkania. Nie za bardzo wiedziałam co mam robić bo nawet dobrze się nie określił. Chwilę później wyszedł i bez słowa ruszył w stronę furtki.

Podróż dłużyła się nie miłosiernie. Przez całe 15 minut w ogóle nie rozmawialiśmy. On jest jak jedna wielka tajemnica. Niby ciekawa ale nigdy nie odkryta.

Staliśmy już pod moim domem i nie wiedziałam jak mam się z nim pożegnać. Coś mnie zmusiło żeby nic nie mówić i tylko stać i zagłębiać się w jego piękne oczy.
W pewnym momencie zbliżył się do mnie i po prostu mnie pocałował...



Nowe ObliczeWhere stories live. Discover now