Rozdział 5

8.4K 454 9
                                    

Oczami Jacob'a
Siedziałem na korytarzu już chyba 6 godzin, a ona dalej się nie obudziła. Coś kazało mi zostać i to chyba ta sama rzecz która kazała mi ją pocałować. Jej zapach przyciąga mnie a widok uszczęśliwiał. Teraz nie wiem niczego, ale jestem pewien jednego. Muszę chronić Alex.

Postanowiłem pójść do pokoju lekarzy by dowiedzieć się czegoś o jej stanie zdrowia. Zapukałem trzy razy i niepewnym krokiem ruszyłem do środka.
- Dzień Dobry. Wie już pan co jest Alex? - byłem tak zdenerwowany że nie wiedziałem co powiedzieć.

- Tak wiem, ale nie mogę udzielać takich informacji nieupoważnionym osobom. Jest pan kimś z rodziny? - i co ja mu teraz powiem, przecież dla niej jestem tylko dupkiem który najpierw się do niej nie odzywa następnie myśląc że coś mu się należy całuje ją a później zostawia bez słowa wyjaśnienia
- Ja jestem jej ch-chłopakiem - nie wiem co mi strzeliło do łba. Przecież mogłem powiedzieć że jestem bratem, kuzynem co kolwiek ale nie ja już sobie takie zaszczyty daję.
- No więc dobrze, rana na brzuchu nie jest groźna za jakieś 2 miesiące powinna być tylko lekka blizna. A co do upadku to dziewczyna na wstrząśnienie mózgu, a śpiączkę spowodował po urazowy szok.* Musiała przed upadkiem zobaczyć coś co ją zaszokowało - jezu a jeśli ona mnie widziała. Jeśli widziała ją się zmieniam to będzie źle.
- Mógłbym ją zobaczyć? - miałem wielkie nadzieję że nic poważnego jej nie jest a tym bardziej że nie pamięta całego wypadku.
Doktor tylko kiwną głową i wyprowadził mnie ze swojego gabinetu.

Leżała tam taka blada i zimna. Nie chcę żeby jej się coś stało. Nie przez to że nie zdążyłem na czas. Znowu. Poczułem jak łza spływa mi po policzku a chwilę później ląduje na ręce Alex splecionej z moją.

Oczami Alex
Obudziłam się, ale nie mogłam otworzyć oczu. Rażące światło nie pozwalało mi tego zrobić. Po kilku próbach przyzwyczajania do światła udało się je otworzyć. Białe ściany, wiele łóżek i małe szafeczki koło nich to charakterystyczne rzeczy dla szpitala, którego tak bardzo nienawidzę. Chciałam przekręcić głowę ale to był błąd. Starałam się sięgnąć oczami do osoby siedzącej obok. To był Jacob, ale co on tu robi przecież od wtorku się do mnie jej odzywał. Z resztą on i tak nie daży mnie sympatią.
- Jak się czujesz? - dlaczego on musi być taki cudowny. Co mam mu powiedzieć że nie bo chyba zaatakowały mnie wilki i chwilę potem miałam jakieś zwidy. Już lepiej powiedzieć że jest ok.
- Wszystko w porządku. A co ty tu robisz? - chciałam się dowiedzieć co może od mnie chcieć. Przecież mnie nie lubi
- Znalazłem cię a lesie - czyli to on mnie uratował. Jestem tylko ciekawa czy on też widział to co ja
- Yhym. Mam pytanie tylko nie weź mnie za wariatkę - serce bije mi tak szybko że chyba zaraz wyskoczy. Nie chcę się przed nim zbłaźnić
- Pytaj o co chcesz - uśmiechnął się ale czuje że coś chce ukryć albo nie powie mi prawdy
- Czy ty też widziałeś ogromnego wilka takiego innego niż wszystkie. Zdawało mi się też że później zamienił się w człowieka. Chodzi mi o do czy widziałeś kiedyś wilkołaka? - próbowałam jakoś wybrnąć ale chyba się nie udało. Porażka na całej linii
- Nie. To znaczy słyszałem legendy ale nie wierze i nie widziałem - miałam rację skłamał a teraz myśli że ja mu uwierzę.

Nagle ból głowy ustąpił, ale zaczęło mnie coś szczypać na brzuchu. To ta rana po drapnięciu wilka. Chyba długo się będzie goić.

Po 20 minutach przyszła pielęgniarka, która oznajmiła że mogę już wyjść do domu. Ale jest jeden problem na nie mam domu. Tam gdzie mieszka Charlotte i Krzysztof to nie mój domu. Już nie. Nawet nie przejęli się tym że wyszłam o 4 rano a już jest 12. Jacob zaproponował żebym przenocowała u niego. Nie chciałam tego robić. Znam go tydzień a poza tym nie miałam ubrań. Po długich namowach chłopaka w końcu się zgodziłam.

Podróż minęła w przyjemnej ciszy. Wysiadając z samochodu ujrzałam biały ogromny dom. Złote wstawki w częściach ścian dawały wrażenie jakby dom był większy niż normalnie jest. Szliśmy przez piękny ogródek porośnięty kwiatami i innymi wspaniałymi roślinami.

Wnętrze domu było urządzone w bardzo nowoczesnym stylu. Zauważyłam też że na każdej jednej ścianie jest przynajmniej jeden obraz przedstawiający grupy ludzi jak się domyślam przodków Jacoba.

- Chcesz coś do picia - zwróciłam się do chłopaka i pokiwałam głową. Nie musiałam czekać długo bo już po chwili dostałam napój.

Jacob dał mi swoją bluzkę i wskazał drzwi do łazienki. Po krótkim prysznicu zauważyłam że moja rana się zrosła i została tylko niewilka blizna. Nawet nie wiem czy to możliwe przecież to miało stać się po ok.2 miesiącach. Dlaczego mi akurat przytrafiają się takie rzeczy. Dlaczego jestem inna. Dla ludzi inny znaczy wyjątkowy a dla mnie zły i niezrozumiany.
Postanowiłam nie mówić nic Jacob'owi, tylko spokojnie udałam się do wyznaczonego pokoju. Od razu odpłynęłam do krainy Morfeusza.

* - nie jestem lekarzem dlatego nie wiem dokładnie co mogłam wymyślić.

Zapraszam serdecznie na moje drugie opowiadanie. Jest to fanfiction o Luke'u Hemmings'ie. (Nie) Jest za późno znajdziecie na moim profilu ;)

Julia:*

Nowe ObliczeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora