Spałam sobie spokojnie, ale coś zakłuciło mi ciszę. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Powoli podniosłam się do pozycji siedzącej i sprawdziłam godzinę. Kto normalny wraca do domu o 23:45 w Niedzielę, kiedy kolejnego dnia trzeba wstać rano iść do szkoły, pracy i takie tam.
O nie jutro poniedziałek i znowu trzeba iść do tego więzienia zwanego szkołą.Podniosłam obolałe kości i już chciałam iść do swojego pokoju, ale usłyszałam śmiech Charlotte, więc postanowiłam że usiądę na schodach.
- Ty jeszcze nie śpisz? - widać było że się zdziwił i nadal był zły za to co się stało rano
- Jak widać nie - przewróciłam oczami i zrobiłam krok w górę
- Nie pyskuj tylko przeproś Charlotte, bo mogło się to skończyć gorzej - nie mam zamiaru jej przepraszać. Przecież ona mnie sprowokowała
- Sorry - rzuciłam oschle wbiegającą po schodach na górę
- Aleeexxxx! Wracaj tu natychmiast! - nie wiem po co on się tak darł słuch mam jeszcze dobry, ale nie zamierzałam zejść na dół.Weszłam do pokoju i udałam się do łazienki. Tak mam łazienkę w pokoju i nie narzekam. Przynajmniej jestem pewna że nikt nie wejdzie do środka.
Ściągnęłam zbędne ubranie i weszłam pod prysznic. Pusciłam gorąca wodę i zaczęłam myć włosy. Po kilku minutach gotowa i pachnąca wyszłam z łazienki i poszłam na moje ogromne łoże.Do moich uszu dobiegł dźwięk budzika, w postaci mojego telefonu leżącego tuż obok mojej głowy. Myślałam że zaraz to rozwalę bo nie chciał się wyłączyć. Kto wogóle wymyślił szkołę. Przez nią muszę wstawać o 6:00 rano. Zaspana ruszyłam do szafy na przeciwko. Wyjęłam z niej czarne rurki, bordową koszulkę i czystą bieliznę. Wykonałam poranną toaletę i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schoda, robiąc przy tym niemiłosierny hałas. Widok który zobaczyłam w kuchni przyprawił mnie o mdłości. Tata przytulał Charlotte od tyłu a ona robiła naleśniki. Może inny uznali by to za słodkie, ale proszę was to dorośli ludzie. Rozumiem jakby mieli po 16 lat, a nie prawie 40.
Usiadłam przy stole czekając na dalszy przebieg wydarzeń. Ojciec odwrócił się i spojrzał na mnie ze złością wymalowaną na twarzy.
- Dlaczego wczoraj nie przyszłaś jak cię wołałem?
- Przepraszam, nie słyszałam - muszę stwarzać pozory żeby pozwolił mi dziś spać poza domem.
- Dobrze. Mamy dla ciebie ważną wiadomość, a mianowicie będziemy mieli syna - co? czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam. On nigdy nie lubił dziecie co by wyjaśniło moja stosunki z nim. Ale zaraz on wie że ja jestem inna, wie że jestem wilkołakiem i to dlatego tak mnie traktuje.
- No tak nareszcie będziesz miał swoje wymarzone dziecko. Bo taki dziwadło jak ja ci nie pasuje - wyglądał jak by zaraz miał się zesrać. Próbował ukryć swoje zdziwienie ale się mu nie udało.
- Alex - jego podwyższony ton zaczynał mnie irytować. Ani on straszny ani jakiś męski. Po prostu bez uczuciowo mówił głośniej. Miałam w dupie jego wypowiedz, więc wzięłam plecak i ruszyłam w kierunku drzwi. Łapiac za klamkę pokazałam mu jedynie faka i wyszłam.Całkiem zapomniałam że miałam się opanować by pozwolił mi na wieczorne wyjście. Ale teraz to się nie liczyło. Jego wysokość jest wiecznie niezadowolony. Mieszkam z nim od 2 lat. Przez ten czas byłam grzeczną dziewczynką ale widzę że liceum w tym mieście mnie zmieni. A zwłaszcza wszystkie te nadprzyrodzone istoty z niezwykłymi umiejętnościami.
- Co się stało księżniczko? - przede mnie wyskoczył Jacob. Miał rację stało się coś, a raczej ktoś. Zapewne wyczytał to po mojej minie, chyba że ma jaką zdolność o której jeszcze nic nie wiem.
- Nic - nie chciałam opowiadać mu historii mego życia, po pomyślał by że się nad sobą urzalam czy coś- Dobra dam sobie spokój bo wiem że mi nie powiesz - no i bardzo dobrze. Taki jest mój plan - Ej zamierzasz się tak nie odzywać? - właśnie tak kolego
- No dobra to choć - Jacob złapał mnie za rękę i pobiegł w kierunku leśnej ścieżki. Kiedy byliśmy już w lesie i nikt nas nie widział chłopak zmienił się w wielkiego wilka~ Tak będzie szybciej
Czy ja jeszcze o czymś nie wiem. Jacob nie mówi mi że może ze mną rozmawiać gdy jest w wilczej postaci, a tym bardziej że słyszę go jako głos w głowę, tylko ja.. chyba.
Powoli zbliżyłam się do zwierzęcia i usiadłam na jego grzbiecie. Położyłam się i wtuliłam w miękką sierść. Po niecałych pięciu miutach byliśmy na skraju lasu skąd było widać budynek naszego liceum. Droga piechotą zajęła by przynajmniej 20. Zssunęłam się z wilkołaka i odeszłam trochę dalej. Schyliłam się by zawiązać sznurówkę, po czym wstałam a przede mną stał Jacob w ludzkiej postaci bacznie mi się przyglądając.
- Idziemy? - starałam się by wyszło dość delikatnie. Chłopak wyglądał jak by był w jakimś transie
- Co? A tak - no i miałam racjęPod drzwiami do szkoły zauważyłam Sarę. Pożegnałam się z Jacob'em i podbiegłam do dziewczyny. Zaraz usłyszałyśmy dzwonek i weszłyśmy do więzienia. Szykowałam się na szybką śmierć spowodowaną alergią na nauczycielkę matematyki a tym bardziej na jej przedmiot.
Hejka 💙❤💜
10 rozdział na 1 tyś oczek. Dziękuję wam za to z całego serca i cieszę się że tak dużo osób czyta moją "książkę"Końcówka miała być inna ale mój telefon mnie nie lubi i połowa rozdziału się wykasowała. Ale wyszło jak wyszło.
Zapraszam też do opowiadania mojej if. Jest to fanfiction o Bars and Melody. Nosi tytuł "Stay Strong"💜❤💙
Julia:*
![](https://img.wattpad.com/cover/68707951-288-k913153.jpg)
YOU ARE READING
Nowe Oblicze
WerewolfSzłam powoli przez las. Czułam, że ktoś mnie obserwuje. Obejrzałam się kilka razy, ale nikogo za mną nie było. Trzask gałęzi sprawił, że rzuciłam się biegiem przed siebie. Wiedziałam, że ktoś jest tuż za mną, dlatego przyspieszyłam, ale to nic ni...