Ta sytuacja powoli zaczęła mnie przerastać. Cassie i Jennifer co chwilę pytały jak zamierzam to zrobić, Sam mówił że pod względem praw natury nie mam żadnych szans, on to umie pocieszyć. Za to Jacob powtarzał że się martwi i nie wybaczy sobie jeśli coś mi się stanie przez jego ojca. Wkurzające, ale w brew pozorom bardzo miłe. Zawsze w takich chwilach człowiek zdaje sobie sprawę ile ma, jest w stanie zauważyć ile rzeczy poświęcił by znaleźć się właśnie tu w tej danej chwili. Można by rzecz że gdybym po tym jak się dowiedziałam kim jestem, po prostu olała ich i działała na własną rękę, nie było by mnie tu. Być może mój kontakt z tatą by się poprawił, może mama by żyła i może mogła bym sobie to wszystko poukładać, lecz nie żałuję. Nie żałuję że stoję tu z najlepszymi osobami jakie kiedykolwiek mogły by pojawić się w moim życiu i szczerze z ręką na sercu mogę przyznać że są najlepszymi przyjaciółmi w dziejach. Bo czy inni "przyjaciele" byli by w stanie iść na pewną śmierć, dlatego że za wszelką cenne nie chcą zostawić cię samej? Raczej wątpię.
Dopiero teraz zrozumiałam że nie mam konkretnego planu działania, a zostało parę godzin północy. Plusem tego wszystkiego był fakt że Chris'a nie było w domu, bo jak to on stwierdził "idzie się przygotować".
- Musimy coś ze sobą zrobić - powiedziałam gwałtownie wstając z kanapy.
***
Z każdym krokiem serce biło mi coraz mocniej. Jestem przerażona, ale nie mogę tego odwołać bo pomyśli że jestem tchórzem. Zamieniliśmy się i pobiegliśmy na polanę.
Wpatrywałam się w łąkę jak w malowany obrazek, to tu wszystko ma się rozstrzygnąć. Pobiegłam do przodu zostawiając resztę w tyle, chciałam zrobić to sama. Zatrzymałam się na środku, a Chris wyłonił się z krzaków. Ze strach odskoczyłam, czarny wilkołak wydawał się być większy i silniejszy niż ostatnim razem. Wmawiałam sobie że to przez strach
~ Widzę że zabrałaś ze sobą cały arsenał - prychną
~ Przyszli żeby zobaczyć jak z tobą kończę - krążyliśmy w kółko co przypominało trochę indiańskie tańce, choć z pozoru ciekawe to jak się okazało okropnie nudne. Nie wiem jak oni wytrzymują tyle i non stop skaczą w około. Postanowiłam zrobić pierwszy ruch, po czym rzuciłam się na niego. Mężczyzna był na tyle silni by odebrać każdy mój ruch. Wyglątało to tak jakby był w stanie orzewidzieć każdą kolejną sekundę. Straszenie się wkukrzyłam, dlatego wystawiłam bardziej pazury i ledwo go musnęłam, na co odrzucił mnie do tyłu. Ból był ogromny, ale zastąpiłam to gniewem. Podbigła do mnie Cassie i Jacob, który zaraz zaczął pytać czy nic mi nie jest bla bla bla...
Widziałam jak Jennifer gotowała się w środku.
- Tego za wiele - krzyknęła, rzuciwszy się na niego. Chciałam podnieść się by jej pomóc, ale gdy to osiągnęłam zobaczyłam jej bezwładne ciało, całe we krwi w pysku tego potwora. Odrzucił ją do tyłu i wyszczerzył kły.
- Zabierzcie ją stamtąd - wydałam rozkaz, a Justin i James pobiegli po dziewczynę.
Stałam już na nogach, ludzkich nogach, ponieważ przemiana teraz jeszcze bardziej by mnie osłabiła. Fakt że Jenn straciła życie przez mnie jest do dupy. I to wszystko musiało stać się teraz kiedy zaczęła mnie akceptować. Kurwa..Smutek przeradza się w złość, złość w gniew, a gniew we wściekłość która łącząc się z adrenaliną jest w stanie zabić
Mimo ogromnego bólu, zmieniłam się i poczłapałam w kierunku wilkołaczej wersii Chris'a, który rozłożył się jak pieprzony król lew. Zaczą warczeć, ale mimo to dalej szłam do przodu. Zatrzymałam się może 3 metry od niego, na co wstał i zaczą chdzić do okoła mnie. Wzdrydłam się, a wilk prychną, co jeszcze bardziej wytrąciło mnie z równowagi. Mimo tego że udaje wielce wszechmocnego i wszechwiedzącego to boi się. Boi się że pokona go omega, którą jestem ja. Wiem że ostatnio miał problemy z lewą nogą więc teraz mogę to wykorzystać.
~ Co tak stoisz? Pokasz jaka to jesteś silna - warkną wściekły. Chyba nudzi go czekanie na mój kolejny ruch, ale chyba potrzymam go w nie pewności. Kiedy to on zrobił krok w moją stronę, wyszczerzyłam zęby i warknęłam, by odwrócić jego uwagę. Dosłownie po dwóch sekundach szybko schyliłam łeb i zatopiłam swe kły w jego tylniej łapie. Czarny wilk zaskamlał. Ostatkami sił podrapał mnie po grzbiecie. Wygiełam się w łuk, lecz ból był do wytrzymania, więc nie przestawałam. Podniosłam głowę sprawiając że Chris upada. W tamtej chwili chciałam go zabić i nie liczyłam się z konsekwecjami. Przecież Jacob mógł by mnie znienawidzić, bo przecież to jego ojciec. Chciałam żeby był szczęśliwy, żebyśmy my byli szczęśliwi. Razem. Puściłam biedaka i odwróciłam się do tyłu, spoglądając na Jacob'a. Patrzyłam tak dłuższą chwilę, tak jakby czekając na jego zgodę.
Chłopak niepewnie i powoli kiwną głową a ja wbiłam gamę kłów w szyję alfy. Po paru sekundach byłam już pewna że trafiłam w tętnicę.To koniec.. A zarazem początek czegoś nowego, lepszego.
Hejo hej❤
Czuję się okropnie bo zaniedbałam to wszystko, ale to przez szkołę. Od września chodzę do gimnazjum - tak można teraz powiedzieć że jestem gimbusem - i nie miałam na to czasu i w sumie wiekszej ochoty też. Także przepraszam :)
To miał być ostatni rozdział, ale moje szare komórki się poruszył i mam pomysł na kilka kolejnych. I tak się zastanawiam co wolicie, czy Epilog czy kontynuowanie tej opowieści. Tym razem postaram się dodawać w miarę regularnie, przynajmniej raz na tydzień.
Także trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam Julia :*
CZYTASZ
Nowe Oblicze
WerewolfSzłam powoli przez las. Czułam, że ktoś mnie obserwuje. Obejrzałam się kilka razy, ale nikogo za mną nie było. Trzask gałęzi sprawił, że rzuciłam się biegiem przed siebie. Wiedziałam, że ktoś jest tuż za mną, dlatego przyspieszyłam, ale to nic ni...