Rozdział 28

2.7K 185 9
                                    

Ta sytuacja powoli zaczęła mnie przerastać. Cassie i Jennifer co chwilę pytały jak zamierzam to zrobić, Sam mówił że pod względem praw natury nie mam żadnych szans, on to umie pocieszyć. Za to Jacob powtarzał że się martwi i nie wybaczy sobie jeśli coś mi się stanie przez jego ojca. Wkurzające, ale w brew pozorom bardzo miłe. Zawsze w takich chwilach człowiek zdaje sobie sprawę ile ma, jest w stanie zauważyć ile rzeczy poświęcił by znaleźć się właśnie tu w tej danej chwili. Można by rzecz że gdybym po tym jak się dowiedziałam kim jestem, po prostu olała ich i działała na własną rękę, nie było by mnie tu. Być może mój kontakt z tatą by się poprawił, może mama by żyła i może mogła bym sobie to wszystko poukładać, lecz nie żałuję. Nie żałuję że stoję tu z najlepszymi osobami jakie kiedykolwiek mogły by pojawić się w moim życiu i szczerze z ręką na sercu mogę przyznać że są najlepszymi przyjaciółmi w dziejach. Bo czy inni "przyjaciele" byli by w stanie iść na pewną śmierć, dlatego że za wszelką cenne nie chcą zostawić cię samej? Raczej wątpię.

Dopiero teraz zrozumiałam że nie mam konkretnego planu działania, a zostało parę godzin północy. Plusem tego wszystkiego był fakt że Chris'a nie było w domu, bo jak to on stwierdził "idzie się przygotować". 

- Musimy coś ze sobą zrobić - powiedziałam gwałtownie wstając z kanapy.

***

Z każdym krokiem serce biło mi coraz mocniej. Jestem przerażona, ale nie mogę tego odwołać bo pomyśli że jestem tchórzem. Zamieniliśmy się i pobiegliśmy na polanę.

Wpatrywałam się w łąkę jak w malowany obrazek, to tu wszystko ma się rozstrzygnąć. Pobiegłam do przodu zostawiając resztę w tyle, chciałam zrobić to sama. Zatrzymałam się na środku, a Chris wyłonił się z krzaków. Ze strach odskoczyłam, czarny wilkołak wydawał się być większy i silniejszy niż ostatnim razem. Wmawiałam sobie że to przez strach 

~ Widzę że zabrałaś ze sobą cały arsenał - prychną 

~ Przyszli żeby zobaczyć jak z tobą kończę - krążyliśmy w kółko co przypominało trochę indiańskie tańce, choć z pozoru ciekawe to jak się okazało okropnie nudne. Nie wiem jak oni wytrzymują tyle i non stop skaczą w około. Postanowiłam zrobić pierwszy ruch, po czym rzuciłam się na niego. Mężczyzna był na tyle silni by odebrać każdy mój ruch. Wyglątało to tak jakby był w stanie orzewidzieć każdą kolejną sekundę. Straszenie się wkukrzyłam, dlatego wystawiłam bardziej pazury i ledwo go musnęłam, na co odrzucił mnie do tyłu. Ból był ogromny, ale zastąpiłam to gniewem. Podbigła do mnie Cassie i Jacob, który zaraz zaczął pytać czy nic mi nie jest bla bla bla... 
Widziałam jak Jennifer gotowała się w środku.
- Tego za wiele - krzyknęła, rzuciwszy się na niego. Chciałam podnieść się by jej pomóc, ale gdy to osiągnęłam zobaczyłam jej bezwładne ciało, całe we krwi w pysku tego potwora. Odrzucił ją do tyłu i wyszczerzył kły.
- Zabierzcie ją stamtąd - wydałam rozkaz, a Justin i James pobiegli po dziewczynę.
Stałam już na nogach, ludzkich nogach, ponieważ przemiana teraz jeszcze bardziej by mnie osłabiła. Fakt że Jenn straciła życie przez mnie jest do dupy. I to wszystko musiało stać się teraz kiedy zaczęła mnie akceptować. Kurwa..

Smutek przeradza się w złość, złość w gniew, a gniew we wściekłość która łącząc się z adrenaliną jest w stanie zabić

Mimo ogromnego bólu, zmieniłam się i poczłapałam w kierunku wilkołaczej wersii Chris'a, który rozłożył się jak pieprzony król lew. Zaczą warczeć, ale mimo to dalej szłam do przodu. Zatrzymałam się może 3 metry od niego, na co wstał i zaczą chdzić do okoła mnie. Wzdrydłam się, a wilk prychną, co jeszcze bardziej wytrąciło mnie z równowagi. Mimo tego że udaje wielce wszechmocnego i wszechwiedzącego to boi się. Boi się że pokona go omega, którą jestem ja. Wiem że ostatnio miał problemy z lewą nogą więc teraz mogę to wykorzystać.

~ Co tak stoisz? Pokasz jaka to jesteś silna - warkną wściekły. Chyba nudzi go czekanie na mój kolejny ruch, ale chyba potrzymam go w nie pewności. Kiedy to on zrobił krok w moją stronę, wyszczerzyłam zęby i warknęłam, by odwrócić jego uwagę. Dosłownie po dwóch sekundach szybko schyliłam łeb i zatopiłam swe kły w jego tylniej łapie. Czarny wilk zaskamlał. Ostatkami sił podrapał mnie po grzbiecie. Wygiełam się w łuk, lecz ból był do wytrzymania, więc nie przestawałam.  Podniosłam głowę sprawiając że Chris upada. W tamtej chwili chciałam go zabić i nie liczyłam się z konsekwecjami. Przecież Jacob mógł by mnie znienawidzić, bo przecież to jego ojciec. Chciałam żeby był szczęśliwy, żebyśmy my byli szczęśliwi. Razem. Puściłam biedaka i odwróciłam się do tyłu, spoglądając na Jacob'a. Patrzyłam tak dłuższą chwilę, tak jakby czekając na jego zgodę.
Chłopak niepewnie i powoli kiwną głową a ja wbiłam gamę kłów w szyję alfy. Po paru sekundach byłam już pewna że trafiłam w tętnicę.

To koniec.. A zarazem początek czegoś nowego, lepszego.


Hejo hej❤

Czuję się okropnie bo zaniedbałam to wszystko, ale to przez szkołę. Od września chodzę do gimnazjum -  tak można teraz powiedzieć że jestem gimbusem -  i nie miałam na to czasu i w sumie wiekszej ochoty też. Także przepraszam :)

To miał być ostatni rozdział, ale moje szare komórki się poruszył i mam pomysł na kilka kolejnych. I tak się zastanawiam co wolicie, czy Epilog czy kontynuowanie tej opowieści. Tym razem postaram się dodawać w miarę regularnie, przynajmniej raz na tydzień.

Także trzymajcie się ciepło. Pozdrawiam Julia :*

Nowe ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz