Rozdział 6

7.3K 429 21
                                    

Szłam z Jacob'em przez las. Trzymalismy się za ręce i trwalismy w bezgranicznie ciszy. Dochodząc na łąkę w środku lasu chłopak zawołał mnie.
- Chodź. Ścigamy się - krzykną do mnie i zamienił się w ciemno brązowego wielkiego wilka. Nie dziwię się w końcu to syn Alfy. Najpotęrzniejszego od kilku set lat, a podobno Jacob jako jego syn ma być tym lepszym.
W ułamku sekundy zamieniłam się w wilczyce i pobiegłam za chłopakiem. Muszę przyznać że wyglądałam niczego sobie. Jasno brązowe futro pasowało do moich ciemnych oczu. Biegaliśmy tak dość długo do czasu aż zobaczyłam że nie maza mną Jacoba.

I w tym momencie sen się urwał. Obudził mnie budzik dzwoniąc z 2 piętra. Dziś nie wstałam o 3 ale może dobrze bo nareszcie od ponad 2 lat wyspałam się. Dziwił mnie jednak mój sen. W pewnym sensie cieszyłam się że to już nie jest ten sam ale niepokoiła mnie wzmianka o wilkołakach. Dlaczego znowu w śnie zamieniłam się wilka. Powoli zaczynam wierzyć że one naprawdę istnieją.

Nawet nie wiem kiedy do pokoju wpadł śniadaniu zapach smarzonych naleśników. Powoli wygramoliłam się z łóżka i udałam się w kierunku drzwi.

W progu kuchni wyminęła mnie starsza kobieta. Wczoraj jej nie zauważyłam. Jak mniemam to mam Jacob'a. Chyba mnie nie polubi bo nawet się nie odezwała. Ale co jej się dziwić pewnie myśli że jestem kolejną dziwką, którą on przyprowadza. Przynajmniej tak mi się wydaje.
- Jak się spało? - moim oczom ukazał się bóg w postaci ludzkiej. Jacob Black we własnej osobie robiący naleśniki w samych dresach
- Dobrze - mówiąc to nieśmiało podeszłam bliżej. Sam jego wygląd mnie onieśmielał a fakt że miałam jego za dużą na mnie bluzkę do połowy ud jeszcze bardziej - Ja będę się już zbierać - nieczekając na jego odpowiedź wbiegałam na górę po swoje rzeczy. Dlaczego ja jestem takim tchórzem. Tak bardzo chciała bym się zmienić.

Wzięłam swoje wczorajsze ciuchy i założyłam je na siebie. Rozczesałam włosy i chwilę później byłam na dole i ubierałam buty.
- Nie zostaniesz na śniadaniu? Moja rodziną z chęcią by cię poznała - patrzył na mnie swoimi słodkim oczami ale musiałam być stanowcza. Pokiwałam przecząco głową i po chwili zagościła mi w niej pewna myśli. Napewno z chęcią poznają twoją kolejną zdobycz. Zaraz po mojej myśli Jacob lekko się zaśmiał i spojrzał się na mnie tak jak by wiedział o czym przed chwilą pomyślałam, ale to niemożliwe. Przecież nikt nie umie czytać w myślach, a może jednak.. Oj Alex wariujesz. Pogoniłam się w myślach. Wyszłam z domu i rzuciłam krótkie pa a w rezultacie otrzymałam to samo. Zwykłe oschle pa. Pewnie był smutny że nie poruchał ale mnie nie będzie nikt tak traktować.

To trzeba wrócić do domu. Kurde co ja pierdole przecież ja nie mam domu. Nie było mnie całą noc a oni nic. Nawet jednego głupiego sms-a. Widać jak im zależy. Jeszcze tylko rok, 3 dni i mogę wyjeżdżać. Zaraz po osiemnastce robie prawko, uciekam jak najdalej stąd i zaczynam nowe życie.

Powoli uchyliłam drzwi i od razu usłyszałam śmiech Krzysztofa i Charlotte. Dlaczego ta kobieta musi być taka denerwująca. Przekroczyłam próg salonu a widok centranie zwalił mnie z nóg. Tata z tą kobietą grających w gry planszowe i jedzących pizzę.

- O Alex przyszłaś już. Tak się martwiliśmy - ja już wiem jak on się martwił. Mógł by od razu powiedzieć żebym szła do siebie bo nie chce mnie widzieć czy coś w tym stylu tak jak to robił od 2 lat
- Gdybyś się martwił to napisał byś chociaż sms-a a i mało mnie interesuje twoja kochana Charlotte - musiałam dać upust swoim emocjom. Po prostu nadarłam się na nich
- Alex uspokoi się i usiądź. Przyniosę coś do picia - powoli usiadłam ale tuż po wyjściu ojca podeszła do mnie ta głupia Charlotte i złapała mnie za rękę
- Co ty sobie myślisz smarkulo, twój ojciec robi wszystko dla ciebie, ale to się zmieni. Nie przyzwyczajaj się bo i tak wyjedziesz do szkoły z internatem - teraz to już przegięła. Nie może sobie tyle pozwalać, przecież jest u mnie w domu. Poczułam nagły przypływ energi i popchnęłam Charlotte. Kobieta z wielką prędkością poleciała na ścianę. Zemdlała, a na jej czole pojawiły się strumienie krwi. Kiedy to się stało byłam w szoku, tak samo jak mój tata, który po dłuższej chwili pobiegł do kobiety i sprawdził puls. Nie chciałam tego zrobić. Wszystko działo się tak szybko. Nie chciałam na to patrzeć i słuchać krzyków ojca, więc po prostu uciekłam. Kolejny raz się poddałam i nie wzięłam na siebie konsekwencji.
Instynkt mówi mi żebym udała się do lasu dlatego tak zrobiłam. Biegłam już kilka minut i postanowiłam usiąść na ławce. Schowałam twarz w podkulone nogi i po prostu zaczęłam płakać.

Dobra byłam wkurzona i to bardzo ale nie chciałam nic zrobić Charlotte. Miałam ją popchnąć a w najgorszym wypadku ona miała upaść a nie lecieć na ścianę. On był chyba z 1,5 m od nas jak to wogóle możliwe. Jeszcze ta blizna.
W tym momencie podniosłam koszulkę do góry by zobaczyć ranę. Tak jak myślałam została tylko niewielka rysa. Dziwne.. w sumie jak całe moje życie.
Podniosłam głowę w celu obejrzenia się dookoła i dopiero teraz zorientowałam się że obok mnie na ławce siedział Jacob. Tylko co on tu robił.
- Muszę ci coś powiedzieć - Nie wiedziałam czy się zgodzić ale postanowiłam że się zgodzę. A później powiem mu wszystko, bo chyba komuś muszę się wygadać. Skinęłam głową na zgodę
- No więc tak. To że masz te dziwne snu to nie przypadek. Tak samo jak śmierć twojej mamy. Wilkołaki istnieją i ty nim jesteś.

Kurwa to musi być sen. Ja nie jestem wilkołakiem...

Zapraszam serdecznie na moje drugie opowiadanie. Jest to fanfiction o Luke'u Hemmings'ie. (Nie) Jest za późno znajdziecie na moim profilu ;)

Julia :*

Nowe ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz