Rozdział 23

3.5K 240 20
                                    

Dziękuję darcia2000Darietta8177365EdzikxAsiekk5ola11a0,  RoksanaliaJuldomapaulina061TomekKopakAmika1928KlaudiaSteckiewiczsarawilk666  za wszystkie pozytywne komentarze i to wam dedykuję ten rozdział.


Nie wiem co zrobić, jestem rozdarta. Przez cały miesiąc dusiłam w sobie uczucie które teraz ma szanse. Ja mam szanse pokazać jak bardzo go kocham i jak mi zależy, ale stoję tu jak sparaliżowana i nie jestem w stanie wydusić nawet jednego słowa. Jacob pochyla głowę w moją stronę na co ja cofam swoją. Chłopak objął mnie po czym zrobił krok do przodu. Boję się tej chwili i tego że znowu będę cierpieć. Chciała bym się z tego cieszyć, ale nie potrafię...

W końcu nadchodzi ten moment kiedy nasze usta się stykają. Serce bije mi tysiąc razy mocniej. Chłopak coraz bardziej pogłębia pocałunek, a ja staram się go nie pogłębiać lecz chyba tego nie chcę. Jacob obejmuje mnie mocniej ramionami przez co czuję jak moja rumieńce się powiększają. Czuję się bezpieczne. Tak bardzo pragnę by całował mnie tak codziennie i.. O Boże. W jednej chwili przerwałam całą tą scenę. Nie mogę pozwolić na to wszytko, on na dziewczynę.

Zaraz potem słuchać było chrząknięcie. Momentalnie wzrok powędrował na osobę która stała obok drzwi. Kate. Mam nadzieję że tego nie widziała bo będzie jazda. Nie chcę żeby miała do mnie większy problem niż teraz bo i tak cały czas niszczy mi życie.
- Ty mała suko - krzyknęła podchodząc w moją stronę. Myślałam że mnie uderzy lub coś podobnego. Zacisnęłam mocno oczy i usłyszałam dźwięk ręki zderzającej się z twarzą. Dziwne tylko że nic nie poczułam. Otworzyłam jedno oko by dowiedzieć się co jest nie tak. Przed mną stał Jacob. Osłonił mnie swoim ciałem. Czyli to on dostał za mnie. Byłam taka wdzięczna, a za to co zrobił, lecz zastanawiała mnie jedna rzecz. Bo przecież nie musiał tego robić, nie musiał stawać w mojej obronie, ale jednak to zrobił.

- W sumie to - mruknęła do siebie Kate. Sprawiała wrażenie myślącej na czymś, a to niemożliwe bo przecież nie ma mózgu. Bóg mógł dać jej mniejszą głowę a większy mózg. Zaśmiałam się pod nosem i chyba Sam to zauważył bo zerknął w moją stronę. Posłał mi promienny lecz lekko zdziwiony uśmiech. Był chyba trochę zdezorientowany, jednakże moje jest co najmniej o sto razy większe. - Znudziłeś się mi. Z nami koniec - czułam że te słowa nie były rzucone na wiatr, co dużo bardziej powiększyło mój uśmiech. Wreszcie zbierałam tyle odwagi by wyjść za pleców Jacob'a. Stanęłam obok bruneta i zaczęłam tępo wpatrywać się w drzwi. Wzrok co chwilę przenosząc na rudowłosą dając jej znaki że nie jest tu mile widziana i powinna wyjść. Ta za to tylko stała i wystukiwała coś w telefonie, po czym bąknęła. Odwróciła się na pięcie, rzuciła "zalotnie" włosami, jak to na sukę przystało i wyszła.

Rozejrzałam się po wszystkich, a ich miny były BEZCENNE. Ledwo co powstrzymuję się od śmiechu. Choć przychodzi mi to z trudem, wiem że sytuacja tego wymaga. Skierowałam się w stronę kanapy, a następnie na niej usiadłam. Jak gdyby nigdy nic włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać jeden z tych dennych seriali, które bardzo wciągają, ale ale swojej wiedzy oglądaniem ich nie powiększysz,a co najwyżej dorobisz się braku mózgu jak w przypadku eks- Jacob'a. Eks- Jacob'a. Powtórzyłam to sobie w głowie i całkiem nieźle to brzmi, a może tylko tak mi się wydaję ponieważ teraz wiem że jest wolni. Natomiast jestem pewna że nie ma już szansy żebyśmy byli razem. To co kiedyś czuł, nie wróci. To co kiedyś ja czułam, nie wróci, lecz będzie powracało ze zdwojoną silą. Powinnam przestać o tym jeśli nie chcę być smutna.

Minęło kilka dobrych minut zanim każdy przyswoił wydarzenia mające miejsce przed chwilą. Zaczęli siadać obok i przyłączać się do oglądania. Po jakimś czasie zjawił się także Chris. Z tego co wiem u niego jest to rzadkością, ponieważ nigdy nie robili czegoś wspólnie. Wszyscy się już pojawili, wszyscy oprócz Jacob'a. Nie chciała bym żeby przejął się tym rozzstaniem bo przecież nic do niej nie czuł, prawda?

Po kilku godzinach przed telewizorem postanowiłam że pora już iść spać skoro jutro rano mamy iść na polowanie. To podobno jest jakaś tradycja, że jeszcze przed odpakowywaniem prezentów wigilijnych chodzą zjeść coś jako wilki. Nigdy jeszcze tego nie robiłam i mam małe obawy co do tego by pozbawić życia jakieś zwierzę. Ale cóż. Albo ja albo ono, odpowiedz jest jasna.
Będąc już na piętrze usłyszałam dźwięk trzaskanego szkła. W pewnym momencie zatrzymałam się i zdałam sobie sprawę że to Jacob. Stanęłam tuż przy drzwiach do jego pokoju. Chciałam tam wejść, się bałam tego co tam zastanę. Jest wściekły, czuję to. Nagle wszystkie dźwięki ustały. Słychać było jeszcze tylko ciche westchnienuw, więc odwróciłam się w drugą stronę i weszłam do swojego pokoju.

***

Stałam na środku jakiegoś małego wzgórza i patrzyłam na sarnę którą za chwilę mam zabić. Nie jestem pewna tego posunięcia, ale muszę dotrzymać tradycji, która mówi że najmłodszy wilkołak musi zabić pierwszy. Zrobiłam krok do tyłu po czym skoczyłam. W locie otworzyłam już pysk. Wbiłam kły w szyję zwierzęcia, a następnie zaczęłam rozszarpywać mu gardło. Wiem że z pozoru może wydawać się to ochydne, lecz w całe tak nie jest. Mogę wyładować wszystkie złe emocje które pojawiły się w ostatnim czasie i sprawić że na chwilę zapomnię. Zaczęłam mocniej kręcić łbem poruszając przy tym całym stworzeniem. Robie to z taką złością jak i szybkością że pojedyńcze części zaczynają odpadać od całości.

~Już wystarczy

Słowa Chris'a nie docierają do mnie i nie przestaję. Powinnam się go słychać, w końcu to alfa, ale coś nie pozawala mi przestać. Może to ta wściekłość i smutek który noszę od tak dawna.

~Stop

Wzdrygam się na jego ostry ton, odrzucam ciało w bok i odkręcam się w stronę watahy. Wszyscy się na mnie patrzą, jest to strasznie krępujące i mam ochotę zapaść się pod ziemię. Speszona wracam do stada. Po tym wszystkim znikną mi apetyt, jeszcze jak patrzę na te wszystkie wnętrzności to.. ugh. Postanowiłam się przejść dlatego zmieniłam się w swoją codzienną postać. Parę kroków dalej zauważyłam że coś jest nie tak. Na drugim pagórku widać było coś białego koło niewielkiego krzewu. Przypominało to śnieg ale na pewno nim nie jest. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam wolno stąpającą wilczyce o sierści bielszej niż ściany w domu na piętrze. Ah te nieudaczne porównania.

Wydaje mi się to trochę dziwne skoro to nasze tereny, a przecież nikt nie ma sierści o takim odcieniu. Nie może to być zwykły wilczyca czuję to, a ponad to jest o dobrych dziesięć centymetrów wieksza. Nieznajoma odwróciła łeb w moją stronę. Jej oczy.. One bardzo kogoś mi przypominają. Tylko kogo?

---------------------

B

ardzo, ale to bardzo przepraszam was za tą przerwę. Po prostu nigdy nie miałam jakoś czasu, chcę ani pomysłu by dokończyć ten rozdział. Ale teraz postaram się to wszystko unormować.

Dziękuję też za tyle wyświetleń, oczek oraz komentarzy których z każdym rozdziałem przybywa. Nie wieże że to aż tyle ludzi.. Rośnijmy w siłę :)

Jak myślicie kto okaże się być tą białą wilczycą? I czy będzie coś pomiędzy Alex a Jacob'em?

Do zobaczenia
Julia :*

P.S DEDYKAJA BĘDZIE DZISIAJ RANO

Nowe ObliczeKde žijí příběhy. Začni objevovat