Rozdział 21

3.4K 252 23
                                    

Przeczytajcie notatkę. Plose

Dedykuję ten rozdział Juldoma, Ruda1812, pozdro_syl, przekartkowani, SelenaRevelle, paulina061, Dark-Shadoow , Wilczyca123,

-------------------------

Nie wiem który to już dzień, nie wiem która to już noc. Siedzę w tym lesie od dłuższego czasu i naprawdę nie mam siły. Ból na dzień ucicha, ale nadal gdzieś się czai by wrócić gdy będzie już ciemno i mnie dopaść. Jest mi tak przykro przez tą całą sytuację. Nie wiem czy dam radę...

Telefon rozładował mi się wczoraj i nie wiem nawet która jest godzina. Czuję jak dosięga mnie głód i ściska żołądek. Chciała bym wrócić, ale co mu powiem. Zwykłe przepraszam nie wystarczy. Wiem że już nie będziemy razem, lecz mam nadzieję że mi wybaczy i zostaniemy chodź by przyjaciółmi. Nie będzie tak jak kiedyś, ale nadzieja matką głupich..

Zdołowana wstałam i otrzepałam ubrania. Nie wyglądałam zbyt korzystnie i przydała by mi się kąpiel. Wrócę do domu państwa Black wezmę swoje rzeczy i wyjadę. Wyjadę jak najdalej żeby nie wchodzić Jacob'owi w drogę. Niech będzie szczęśliwy.. beze mnie.

Jak byłam mała to marzyłam o palmach, plażach i słonecznym Los Angeles. Mam oszczędności. Wystarczy mi na lot i jakiś pokój, a później pójdę do pracy. Może wreszcie wszystko się ułoży...

Wzięłam plecak do ręki i udałam się w kierunku budynku. Przez całą drogę myślałam nad za i przeciw. Stwierdziłam że zrobię sobie małe wakacje w środku roku, a co tam szkoła. Nikomu o tym nie powiem. Chyba że Cass, ona jedyna mnie rozumie. Mam nadzieję że mi pomoże i dochowa tajemnicy przynajmniej do mojego odlotu.

Stoję właśnie przed drzwiami i mam wielkie wątpliwości czy dobrze robię. Nie chcę żeby inni mieli mi coś za złe...

Wysunęłam rękę w stronę klamki, a po chwili moja skóra zetknęła się z lodowatym metalem. Popchnęłam drzwi do przodu i przekroczyłam próg. Otworzyłam szerzej oczy, po czym rozejrzałam się po pomieszczeniu i zaczęłam zmierzać w kierunku salonu. Spędziłam tu 3 tygodnie, w prawdzie jeden w śpiączce, ale zdążyłam pokochać to miejsce i ludzi mieszkających w nim. Wszyscy przyjęli mnie tak ciepło i miło, że szkoda mi ich opuszczać, ale muszę zniknąć z życia Jacob'a. Usiadłam na kanapie i przypomniał mi się pierwszy dzień tutaj i to jak od razu znalazłam wspólny język z Cassandrą. To jej będzie mi najbardziej brakować. Jej pozytywnego nastawienia do życia i promiennego uśmiechu co rano. Przez tą cała sytuację zapomniałam o najważniejszym, o tym kim jestem i o moim przeznaczeniu. Kilkanaście dni temu obiecałam sobie że pomszczę matkę i zawładnę tą watahą, a co robię.? Kurwa siedzę tu i maże się z powodu jakiegoś chłopaka. Ale wrócę tu silniejsza i nie poddam się!

Wstałam i miałam już iść lecz usłyszałam ciche skrzypnięcie na piętrze, nie usłyszalne dla ludzkiego ucha. Ah te zdolności :) Ktoś tu idzie. Nie wiedziałam czy zmierzyć się z tym, czy może uciekać.

Dla mamy! Pomyślałam i nie zorientowałam się kiedy pojedyncze łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Ostatnio za często płaczę... Ten ktoś schodził po schodach, a ja nadal stałam jak słup soli i nie zamierzałam się ruszyć.

Nowe ObliczeWhere stories live. Discover now