Rozdział 24

3.2K 229 15
                                    

 Dedykację dostają felies137paulina061NataliaSoniaSMadzikowa134. Dziękuję za komentarze.


Te oczy wyglądają tak samo jak mojej mamy, ale to nie może być ona. Przecież zginęła dwa lata temu. Zastanawiałam się nad tym przez chwilę, po czym potrząsnęłam głową, a obraz przed moimi oczami zaczął się rozmywać. Usiadłam pod drzewem i zwróciłam głowę ku jedzącej watahy. Teraz to moja rodzina. Westchnęłam cicho, oparłam głowę na korze i pogrążyłam się w myślach. 

***

Następnego dnia siedziałam w pokoju powtarzając materiał na przyszły sprawdzian. Niby nic wielkiego, ale zajmuje strasznie dużo czasu. Wizja całonocnego zakuwania tuż przed testem nie zbyt mi się podobała. Po kilku godzinach nauki postanowiłam zejść na dół coś przekąsić. Schodząc po schodach ominęłam Cassie, która nie odezwała się ani słowem, tylko zachichotała. W kuchni stał Sam i Jennifer, którzy też się nie przywitali. Chłopak uśmiechną się smutno a następnie wyszedł do salonu ciągnąc Jenn za sobą. Nie wiem co się tu dzieje, ale nie podoba mi się to. Otworzyłam lodówkę, wyjęłam wodę. Zza zamykających się drzwi ukazał się Jacob. 

- Lubisz straszyć ludzi - zapytałam patrząc jak jego szczęka się zaciska. Z pozoru wydawał się przerażający, jednak wiem że nie był by w stanie mnie skrzywdzić. Przynajmniej nie fizycznie. Marszczę brwi. Brunet nadal nic nie odpowiada, więc biorę jabłko i kieruję się do pokoju

- Czekaj - czuję zaciskającą się dłoń chłopaka na moim nadgarstku - Musimy porozmawiać - oznajmia obojętnie. Nigdy w jego głosie nie było tyle chłodu i złości. Coś musi być na rzeczy. Chłopak ciągnie mnie z powrotem do kuchni, zatrzymując się przy blacie znów wymierza we mnie lodowate spojrzenie, tym razem z nutą czegoś .. hm .. jakby smutku

- Wiem że mnie nienawidzisz, wiem też że twoje uczucia do mnie wygasły, ale czy jest coś co mógł bym zrobić - zatrzymuje się na chwilę, a ja w tym czasie próbuję poskładać sobie wszystko w całość. Czy on próbuje mnie przeprosić - Nie chcę widzieć jak się smucisz, nie lubię tego. Wolę kiedy się uśmiechasz, kiedy to ja jestem powodem twojego uśmiechu, bo.. Kocham Cię - wybucham niepohamowanym śmiechem. Boli mnie to że znowu robi mi nadzieję, chodź wiem że to jest jakiś głupi żart. Poważnieję widząc smutną minę Jacob'a. 

- Nie mam czasu na twoje gierki. Muszę się uczyć - mówię szybko

- To nie są żadne gierki. Naprawdę  Cię Kocham - nagle całe powietrze ucieka mi z płuc. Przekonanie z jakim wypowiada jest piorunujące, jest naprawdę świetnym aktorem, Widzę że nie ma zamiaru kończyć tej szopki, więc postanawiam się przyłączyć.

-  Naprawdę? Kochasz mnie? To po co do cholery przez okrągły miesiąc, dzień w dzień całowałeś Kate. Kogo chciałeś oszukać. Mam dosyć twoich wahań nastrojów. Dziewczyna z tobą zerwała i nagle przypomniałeś sobie że coś do mnie czujesz - zaczęłam krzyczeć. Już nie mam siły, chcę to z siebie wyrzucić. 

- Ja.. 

- Tak? Co ty Jacob?  Wiesz jak bardzo cierpiałam. Myślałam że chcesz żebym była twoją dziewczyną, kimś kto był by dla ciebie wszystkim, kimś.. - Jacob kładzie swoją dłoń na moim policzku i przeciąga nią po całych plecach, zatrzymując się na tali. Wpijam wzrok w podłogę, nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Prosi bym na niego spojrzała, więc to robię. Nasze usta stykają się, a ja czuję że dla takich pocałunków jestem w stanie wybaczyć mu wszystko. 

- Przepraszam - szepcze mi do ucha, a następnie znów wbija się w moje usta. To wszystko sprawia że moje uczucie do niego jest jeszcze głębsze. Na prawdę mnie całuje. Jego ciepły język przebiega po moim, czuję jak próbuje złapać powietrze. Teraz jestem pewna jego słów. Oderwaliśmy się od siebie, nie mówiąc nic. Mój serce powoli zaczęło bić w normalnym rytmie. Oparłam się o chłopaka i zamknęłam oczy. Teraz liczy się tylko ta chwila.


Hejo :)

Nudziło mi się więc postanowiłam dokończyć go dziś. Mam nadzieję że się wam spodoba.

Dobranoc Julia :)

Nowe ObliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz