Rozdział 9

5.6K 323 7
                                    

- Czy Alex to twoja dziewczyna? - no to pojechałeś po bandzie Thomas

Nie wiedziałam co powiedzieć. W prawdzie Jacob podobał mi się, ale narazie nie śpieszyło mi się do jakiego kolwiek związku. Muszę się skupić na moim planie i chyba ograniczę się jedynie do przyjaźni.
- Yyy... - tylko to zdołałam z siebie wydusić. Jestem dość nieśmiałą osobą dlatego trochę się skrępowałam
- Nie Thomas. To moja..yyy... przyjaciółka. Tak to dobre określenie. Opowiadałem wam o niej - przyjaciółka tak ja też tak uważam. Ale na samą myśl że o mnie mówi zrobiło mi się miło i poczułam coś w podbrzuszu. To było raczej przyjemne uczucie i nie przypominało pieczenia, które towarzyszyło mi w szpitalu.

Oczami Jacoba
Chciałem wydrzeć się na Thomas'a ale nie wypada. Przyznam że wstrząsnęło mną to pytanie. Chłopakom dużo opowiadałem o Alex jeszcze za nim dowiedziałam się kim jest. Później kiedy powiedziałem im o pocałunku kazali mi to jej wyjaśnić. Chwilę potem coś poczułem ale nie chciałem o tym myśleć a tym bardziej mówić komukolwiek. Nie wierzę chyba pierwszy raz przyszła mi do głowy ta myśli. A mianowicie podoba mi się Alex i to bardzo, ale ona nie czuje tego co ja. W sumie się jej nie dziwię. Myśli pewnie że jestem skończonym idiotą. Muszę pamiętać... to był nic nie znaczący pocałunek a to TYLKO przyjaźń.

- Czyli jest wolna powiadasz. Więc może ja skorzystam - teraz Luke to już przegina. Może nie jesteśmy razem, ale łapy precz od Alex
- Nawet o tym nie myśl
- Ale...
- Nie - nie dałem mu dokończyć tylko po prosu się wydarłem. Niech sobie nie myśl że może mieć wszystkie. Nigdy nie był w związku zawsze tylko przeleci i zostawi. Nie chcę żeby zranił i ją

Oczami Alex
- Po pierwsze Jacob umiem mówić, po drugie dla ciebie zawsze będę zajęta Luke - nie powiem chłopak był przystojny ale nie miałam zamiaru ulegać zwykłemu "bad boy'owi". Wyglądało to tak jak by znów desperacko szukał dziewczyny na jedną noc - a po trzecie chodźmy już do Chris'a - tak jak powiedziałam tak Jacob uczynił. Kilka kroków dalej znajdowały się ogromne drewniane iciemne drzwi. W mgnienu oka znaleźliśmy się pod nimi a Jacob bez wahania zapukał.

- Proszę - usłyszeliśmy donośny męski głos. Powoli weszłam za chłopakiem i stanęłam obok
- Nie mów mu że jestem córką Margaret - wyszeptałam tak że sama ledwo się słyszałam i nie jestem pewna czy Jacob'owi się to udało. Nie otrzymałam odpowiedź tylko poczułam jego rękę zbliżającą się do mojej. Po chwili złapał ją, a mi zrobiło się gorąco. Wiedziałam że chce dodać mi tym otuchy, ale jeszcze bardziej się zestresowałam.
- Tato to jest Alex. Alex to mój tata Chris - podeszłam krok bliżej i wyciągnęłam rękę w kierunku mężczyzny - Dzień Dobry - nie chciałam żeby wyszło sztucznie. Dorzuciłam jeszcze udawany uśmiech i już wydawałam się miłą i potulną dziewczyną. Ale tak nie jest, przynajmniej nie dla osoby przez którą straciłam moja ukochaną mamę.
- Co cię do mnie sprowadza dziecko? - już chciałam odpowiedzieć ale Jacob mi w tym przeszkodził
- To może ja wyjaśnień. Alex jest wilkołakiem tak jak my, ale jeszcze nie przeszła przemiany. Jest moją przyjaciółką i wiem ze mogę jej zaufać dlatego powiedziałem jej o tym. Chce żeby dołączyła do stada. Teraz - jednak cieszyłam się że Jacob powiedział to za mnie. Lepiej to określił i wiem że jemu ojciec nie odmówi
- Synu ja nie wiem o czym ty mówisz. Przecież wilkołaki nie ist... - widać było w jego oczach że próbuje ukryć prawdę. Ale dlaczego?
- Nie czujesz jej zapachu przez bransoletkę. Ona też zmieniła czas jej pierwszej przemiany. Odbędzie się ona w jej 17-ste urodziny - no to mamy problem. Moje urodziny są za 3 dni. Chyba muszę im to powiedzieć
- Ściągnij tą biżuterię - odezwał się 40 latek. Posłusznie ją zdjęłam i zacisnęłam w pięści
- No dobrze. Czuje ją, w prawdzie niewyraźnie ale tak. Więc tak wilkołaki istnieją i w tym domu mieszka cała wataha - to już się nie dziwię że ten dom jest taki wielki. Tylko ile ich tu może być? - Kiedy masz urodziny? - teraz odezwał się Jacob. Muszę wyznać prawdę
- Za.. za 3 dni - udało mi się wydukać tylko tyle
- No pięknie. Ale cóż jutro wieczorem przyjdź do nas. Jacob przygotuje ci pokój. A i pod żadnym pozorem nie mów nikomu o tym - będę musiała wcisnąć tacie kit że idę do Sary na noc.
- Dobrze
- A teraz wracaj już do domu bo robi się późno. Jacob odprowadź Alex - w tym samym czasie ja i chłopak kiwneliśmy głowami.
Obróciłam się na pięcie i tym razem to za mną podążał Jacob.

Szliśmy powoli leśną ścieżką. Przed oczami zaczą pojawiać się obraz drogi i kilku domków bogatym rodzin. Po 10 minutach stałam już pod drzwiami swojego domu przepraszam nie mojego ale Krzysztofa. Niedoszłego ojczulka który dowiedział się ze jego rodziną jest innej rasy i po prostu spierodolił do innego miasta.

Nie byłam pewna czy pożegnać chłopaka zwykłym "pa" czy się do niego przytulić. Po chwili namysłu postanowiłam nie przekraczać tej bariery i podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę i miałam się żegnać
- No to cześć
- Przyjdę jutro po ciebie. Bądź gotowa punkt 18 - miałam nadzieję na samotny, relaksujący spacer, który później przeniesie mnie do krainy fantazji, ale coś mi nie chciało na to pozwolić. Jak zwykle nie wyszło na moje. Ale kiedyś się to zmieni
- Ok to pa
- Pa
Weszłam do domu i usiadłam w salonie. Włączyłam telewizor, ale nic ciekawego tam nie znalazłam. Znudziło mi się klikanie w pilot, więc postanowiłam go odłożyć. Bez wahania położyłam się i już po chwili odpłynęłam.

Hej!
Jestem i mam się dobrze 😂😂
Postanowiłam dodać ten rozdział tak na "dobranoc".
Kolejny pojawi się na 1 tysiąc oczek, których i tak jest dużo bo aż 966. Dziękuję też za pozytywne komentarze. Przepraszam też za wszelkie błędy w pisowni, ortografi czy też w wprowadzaniu dialogów.

Życzę miłej nocy Julia:*

Nowe ObliczeWhere stories live. Discover now