Straciłam wszystko.

3.6K 189 17
                                    

Derek odwiózł cię do domu. Kiedy przyjechaliście na miejsce cały budynek otaczała policja i żółte, policyjne taśmy. Poczułaś jakby twoje serce się zatrzymało, popatrzyłaś na Dereka. Ten wysiadł z auta, podążyłaś za nim. W twoich oczach kręciły się łzy, nie wiedziałaś o co chodzi. Zobaczyłaś rozbite okno, ślady pazurów na ścianach, krew. Po twoich policzkach spłynęła pierwsza łza. Ujrzałaś szeryfa stojącego ze swoim synem. Podbiegłaś do niego, spojrzałaś na Stilesa, który popatrzył na ciebie smutnym wzrokiem. 

-Co się stało? -zapytałaś niespokojnie szeryfa. W tym czasie na podjazd wjechała karetka. Szeryf Stilinski złapał cię za ramię. 

-Tak mi przykro... -powiedział.

-O co chodzi?! -wykrzyczałaś nie mogąc powstrzymać emocji.

-Podejrzewają atak dzikiego zwierzęcia, ale ja wiem, że to coś związanego z "waszym światem". -zobaczyłaś jak z domu wynoszą w czarnych workach dwa ciała. Upadłaś na kolana, twoje serce biło jak szalone, nie mogłaś tego powstrzymać. Zaczęłaś płakać, krzyczałaś, aż czułaś jak zdzierałaś sobie gardło. Derek usiadł na chodniku obok ciebie i przygwoździł cię do jego piersi. Krzyczałaś coraz głośniej.

-Ciii -gładził twoje włosy. -Spokojnie skarbie... -kołysał cię abyś się uspokoiła. Stiles zareagował na słowo skarbie, ale nie chciał nic mówić, nie chciał pogorszyć sytuacji. Z nadmiaru emocji pojawiły się twoje pazury i kły. Zrobiło ci się słabo. Derek na ten widok złapał twoją twarz i zmusił cię do popatrzenia w jego oczy. -Samokontrola -wyszeptał.

-Nie możesz się tu zmienić! -powiedział Stiles. -Widzisz ilu tu jest ludzi?

-Zamknij się! -wycedziłaś przez kły. -Nie odzywaj się do mnie ani słowem.

-Proszę cię... przecież wiesz... -wstałaś na równe nogi. Przestałaś płakać pod wpływem adrenaliny w twojej krwi. -Malia... 

-Powiedziałam zamknij się! -zamachnęłaś się rozcinając mu skórę na brzuchu. Zobaczyłaś jak Stiles zgina się w pół. Znów stałaś się człowiekiem. Nie chciałaś go zranić. 

-Jedziecie ze mną na komisariat -powiedział szeryf. -Nikt nie może tego zobaczyć. -Weszliście do radiowozu. Po kilku minutach byliście w biurze szeryfa. Kazał wam usiąść, więc grzecznie usiedliście. Miałaś przed oczami obraz swoich martwych rodziców. W czasie kiedy szeryf opatrywał Stilesowi ranę ty siedziałaś oparta o Dereka. Trwaliście tak w ciszy prze jakiś kwadrans. Musiałaś poukładać sobie wszystko w głowie. Po jakimś czasie Stiles podszedł do was i usiadł na taborecie naprzeciwko. 

-Więc... jesteście teraz razem? -powiedział cicho i powoli. Derek popatrzył na ciebie, nie wiedziałaś co odpowiedzieć. Stiles przetarł twarz. Popatrzył na ciebie ze łzami w oczach. -Chciałbym, żebyś wiedziała... -zaczął, a jedna łza wypłynęła spod jego powieki. -Że cię kocham i to... -znów się zatrzymał. -To co zrobiłem... Malia... -westchnął. -Nie chciałem tego zrobić. Ona mnie zmusiła... Wbiła swoje pazury w mój bok i wyszeptała "Jak tu wejdzie, masz mnie całować tak jak kiedyś". Upierałem się ale to tak cholernie bolało... -zaczął płakać. -Wiem jak to wyglądało... -w twoich oczach też kręciły się łzy, było ci go żal. Jak ta ździra mogła być zdolna do czegoś takiego? Wstałaś i go przytuliłaś. 

-Przestań już... -powiedziałaś ale on dalej płakał. Wstałaś i wyszłaś z biura. Usiadłaś na krawężniku i zapadłaś w rozmyślenia. Kto zabił twoich  rodziców? Dlaczego to zrobił? Może to Malia? Pytania kłębiły się w twojej głowie. -Straciłam wszystko -wyszeptałaś w głuchą, czarną przepaść jaką było twoje życie. W tym czasie Derek i Stiles siedzieli obok siebie, jeden zazdrosny o drugiego. Stiles dalej płakał. Nie mógł pogodzić się z tym, że cię stracił.

 Nie mógł pogodzić się z tym, że cię stracił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Just Love Me ~Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz