Brak emocji.

3.9K 167 18
                                    

Otworzyłaś drzwi do biura szeryfa. Wzrok wszystkich spoczywał na tobie, wypalał dziury w twoim ciele. W twojej piersi pulsował narząd zwany również sercem. Czyli wiele się nie zmieniło. Ręce drżały, twoje całe ciało drżało. Nie wiedziałaś co się z tobą dzieje.

-Co teraz ze mną będzie? -wyszeptałaś siadając na skórzanej kanapie. Skuliłaś nogi i objęłaś je rękoma. Szeryf stanął przed tobą z wyrazem współczucia na twarzy. Nienawidziłaś tej miny, nie chciałaś głupiego żalu ze strony innych. 

-Jako szeryf mam obowiązek zapewnić ci teraz opiekę -pan Stilinski podrapał się po głowie. Wzruszyłaś ramionami, było ci to obojętne, równie dobrze możesz mieszkać sama. Przecież jesteś prawie pełnoletnia, za kilka dni obchodzisz osiemnaste urodziny. -Sprawisz nam tą przyjemność i zamieszkasz z nami przez jakiś czas? -szeryf popatrzył na ciebie, potem na swojego syna. Stiles nie wyglądał jak on. Miał sińce pod oczami, pewnie od płaczu... Był smutny, siedział na fotelu z twarzą w dłoniach, jednak byłaś pewna, że uważnie przysłuchiwał się wszystkiemu co działo się w pomieszczeniu. Kiedy usłyszał co powiedział jego ojciec i popatrzył się na niego z wyrzutem na twarzy.

 Kiedy usłyszał co powiedział jego ojciec i popatrzył się na niego z wyrzutem na twarzy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Westchnął i wyszedł z biura, zatrzaskując za sobą drzwi. Szeryf zmarszczył czoło, tak jak to robił bardzo często.

-Nie przejmuj się nim -poklepał cię po ramieniu. Wykrzywiłaś usta w fałszywym uśmiechu. Derek też wstał, jemu chyba również nie podobał się ten pomysł. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Ruszyłaś za nim, kiedy wyszłaś stał obok swojego czarnego wozu. Podbiegłaś do niego, widziałaś, że otwiera drzwi. Złapałaś go za rękę. Odwrócił się gwałtownie, łapiąc za twoją dłoń. Miał ciasno zaciśnięte usta, ściągnięte brwi. Patrzył na ciebie jak w pierwszy dzień, gdy przyszłaś ze Stilesem do domu Scotta. Nie tak jak kilka godzin temu. Nie spodobało ci się to, nie wierzyłaś, że coś do niego poczułaś. To wszystko był sen, czy to sobie wymyśliłaś? Patrząc na niego z tą nienawiścią na twarzy miałaś ochotę mu przywalić. Zapomniał o wszystkim co robił? Może jeszcze powie, że to twoja wina, że coś zabiło twoich rodziców? 

-O co ci chodzi? -zapytałaś, wyszarpując swą rękę z jego zabójczego uścisku. Nie mogłaś nią poruszyć. Zobaczyłaś skaleczenia na nadgarstku, Derek miał wyjątkowo ostre pazury. Ale poco ich użył? Po co ich użył teraz, na tobie? Twoja skóra zregenerowała się na twoich oczach, po przecięciach nie zostało ani śladu. Spojrzałaś z powrotem na niego.

-Przepraszam -powiedział widząc twoje skrzywienie kiedy kręciłaś nadgarstkiem. Wszedł do samochodu i zapalił silnik. Uderzyłaś w szybę.

-Nic nie powiesz?! -krzyknęłaś -Tak po prostu sobie pojedziesz?! -Derek przeniósł wzrok z ciebie na swoje przednie lusterko. Zaczął cofać z parkingu, kopnęłaś w jego zderzak. -Stój tchórzu! -krzyczałaś. Derek powoli odjeżdżał spod komisariatu. Szybkim krokiem zaczęłaś iść obok jego szyby. -Przygoda na jeden dzień, tak?! Jesteś skończonym idiotom! Wielki bohater! -Derek przyspieszył a ty zostałaś w tyle. Poniosłaś kamień. -Pieprz się! -warknęłaś i nim rzuciłaś. Rozbił on szybę w samochodzie Dereka. -Idiota! Skończony idiota!

Nagle w twoim ciele zabrakło jakichkolwiek emocji. Odwróciłaś się i z kamienną twarzą podążałaś do auta szeryfa. Tam on i Stiles uważnie przyglądali się tej scenie miłości Dereka do twojej osoby. Rzuciłaś im zmęczone spojrzenie. Wsiadłaś na tylne siedzenie i zamknęłaś drzwi. Szeryf i Stiles podążyli za tobą i usidli z przodu, ten drugi mniej chętnie. 

Dwie godziny później byliście w domu Stilińskich. Wcześniej pojechaliście do twojego domu po jakieś ubrania, kilka twoich gruchotów. Szeryf wniósł je już do pokoju gościnnego, w którym miałaś chwilowo zamieszkać. Teraz siedzieliście w salonie nie odzywając się słowem. Stiles co jakiś czas na ciebie zerkał. Siedziałaś na fotelu z podkulonymi do góry nogami, co jakiś czas podcierałaś rękawem słone łzy które próbowałaś zatrzymać w połowie twarzy, aby nie dotknęły uśmiechu. Jednak nic to nie dawało. Brunet sięgnął po pilot i włączył telewizor, zaczął przewijać kanały. Na każdym z nich mówili o tobie i twoich rodzicach. Martwych rodzicach. Pokazywali wasze wspólne zdjęcia. Skąd w ogóle te dziennikarskie sępy je miały? Mówili o tobie, o twojej szkole, twoim otoczeniu. Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom, nagle wszyscy zaczęli się interesować twoim życiem. Schowałaś się w soim własnym świecie i zaczęłaś łkać, przysłaniając dłonią usta. Zaraz, jakim własnym świecie? Wszyscy w pokoju to widzieli, wcale się nie schowałaś. 

-Wyłącz to! -ryknął szeryf i wyszarpał pilot Stilesowi. Wyłączył telewizor i przeczesał palcami włosy. Wstałaś i skierowałaś się w stronę schodów.

-Nic nie szkodzi -powiedziałaś patrząc na nich i uwalniając spod powiek kolejne łzy. Szybko je wytarłaś, mimo to nie wiadomo dlaczego, coś w środku kazało ci płakać dalej. Pobiegłaś na górę, czując jak Stiles odprowadza cię wzrokiem. Wbiegłaś do "swojego" pokoju i rzuciłaś się na łóżko. Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś.

Just Love Me ~Teen WolfWhere stories live. Discover now