Dowody zbrodni.

3.6K 147 7
                                    

Obudziłaś się, kiedy promienie słońca spoczęły na twojej twarzy. Czy Stiles nigdy nie zasłania do końca tych cholernych rolet?! Wzięłaś szybki prysznic, narzuciłaś na siebie luźną, czarną bluzę i dżinsowe szorty. Zeszłaś po schodach, nucąc pod nosem piosenkę Rihanny, którą wczoraj słuchałaś ze Stilesem i Scottem.

-Work, work, work, work... -nuciłaś. - Nie podoba mi się ta piosenka.
Zdziwiłaś się ciszą, która panowała w całym domu. Kiedy weszłaś do kuchni, na blacie leżała miska z sałatką i żółta karteczka. Wzięłaś ją do ręki. "Jesteśmy na komisariacie, mają coś w sprawie twoich rodziców. Zrobiłem ci sałatkę, mam nadzieję, że ci smakuje. Jak będziesz gotowa to zadzwoń, przyjadę po ciebie. Smacznego księżniczko, twój książę." Awwww. Jest uroczy. Siadasz przy stole i zabierasz się za swoje śniadanie. Słyszysz jak skrzypią drzwi. Nie odwracasz się, to pewnie przeciąg. Po kilku sekundach czujesz ręce na twojej talii. Odwracasz się gwałtownie, ale uspokajasz się, czując delikatny pocałunek złożony na twoich włosach.

-Smakuje? -brunet uśmiechnął się do ciebie, podkradając ci z sałatki kawałek kurczaka. Zaśmiałaś się.

-Bardzo -oblizałaś się teatralnie. Stiles prychnął. Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej mrożoną herbatę. Usiadł koło ciebie i zaczął siorpać. Pchnęłaś go łokciem w bok, przez co wypluł zawartość jamy ustnej. Nie dość, że wypluł, to jeszcze na twoją twarz i... twoją sałatkę. Zaczęłaś się śmiać.

-To już pojadłam -Odłożyłaś widelec i wstałaś od stołu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-To już pojadłam -Odłożyłaś widelec i wstałaś od stołu. Chłopak podążył za tobą i zanim zdążyłaś wykonać jakikolwiek ruch, złapał cię w talii i przyciągnął do siebie. Zagłębił się w twoich oczach, przyglądając się każdemu odcieniowi twojej tęczówki. Połączyłaś wasze usta w długim pocałunku, zakładając ręce na jego szyję. Brunet wziął cię na ręce, podtrzymując twoje pośladki. Posadził cię na kanapie i zaczął namiętnie całować. Nie opierałaś się, ale nie mogłaś powstrzymać się od śmiechu.

-Stiles... -Chłopak schodził pocałunkami wzdłuż twojej szyi. -Nie teraz -chichotałaś. -Pisałeś, że wiedzą coś o moich rodzicach? -zapytałaś.

-No wiesz... Potrafisz zepsuć nawet najlepszy nastrój. -uśmiechnął się Stiles. Wstałaś i podeszłaś do drzwi.

-Idziesz? -machnęłaś ręką i otworzyłaś drzwi. Podeszłaś do Jeepa i weszłaś do środka. Stiles podążył za tobą, odpalił silnik i ruszył. Zaczęło padać, krople deszczu tańczyły na szybach i wystukiwały regularny rytm. Patrzyłaś jak ścigają się, która pierwsza spadnie.

-Księżniczko... -wyszeptał Stiles. -Nie ważne co się stanie, pamiętaj, że jestem z tobą. -Uśmiechnęłaś się do niego. To znaczy, że naprawdę coś znaleźli. Kiedy dotarliście do komisariatu, przez szybę widziałaś kilku mężczyzn w mundurach. Weszliście do środka, niechcący trzaskając drzwiami. Przez co wszyscy zwrócili na was uwagę. Było tu czterech mężczyzn w garniturach, szeryf, jego pomocnik i Lydia. Co ona tu robi? I dlaczego pomocnik szeryfa trzyma ją w pasie? To jej chłopak?

-To ich córka -odezwał się Stilinski. -Mieszka z nami.

-Miło poznać -kiwnął jeden z mężczyzn. Wyglądali jakby byli z FBI albo CSI. Nagle rozeszli się na dwie strony, robiąc ci drogę do dużego biurka. Podeszłaś do niego i to co na nim zobaczyłaś, obudziło w tobie śpiącą rozpacz. Leżały tam dziesiątki zdjęć twoich rodziców. Porozrywanych na strzępy. Dowody zbrodni. Zebrało ci się na wymioty. Wybiegłaś z biura i szybkim krokiem weszłaś do ubikacji, zakrywające dłonią usta. Myślałaś, że zwymiotujesz. Ale zamiast tego z twoich oczu popłynęły słone łzy. Usiadłaś na muszli klozetowej, tak aby nie było widać twoich stóp. Do łazienki wbiegł spanikowany Stiles. Zapukał do kabiny, w której siedziałaś. Jak cię tu znalazł? Przecież nie widać twoich stóp.

-Wszystko w porządku? -zapytał.

-Nie... -wyszeptałaś przez łzy.

Just Love Me ~Teen WolfWhere stories live. Discover now