( 3 )

1.7K 269 73
                                    

Przepraszam, że tak długo nic nie publikowałam - brak czasu i weny. </3

~~~

- Przeszkadza ci to? - spytałem, pocierając palcami skronie. Palnąłem głupotę i miałem teraz ochotę zapaść się pod ziemię, chociaż jeszcze nie byłem pewien, czy mam wystarczające powody. Chanyeol siedział z miną wyrażającą głęboki szok już od dłuższej chwili, a ja z sekundy na sekundę irytowałem się coraz bardziej, aż w końcu lekko szturchnąłem go w ramię.

- Hej? Przeszkadza ci to? - powtórzyłem.

- C-co? Aah, nie. Po prostu... Nie mogę w to uwierzyć... Wyglądasz tak męsko!

Parsknąłem śmiechem. Ten dzieciak znowu mnie rozczulił. No, a poza tym, dawno nikt nie nazwał mnie męskim. Większość moich partnerów seksualnych określała mnie słowem "uroczy"... Oczywiście zanim przyszło co do czego.

- A co, myślałeś że od bycia gejem facet zmienia się w kobietę? - spytałem, poprawiając pas, który wrzynał mi się w szyję.

- Nie, po prostu... No wiesz, różowe koszulki i... - Mój głośny śmiech zagłuszył resztę wypowiedzi Chanyeola, który chyba się nieco speszył, bo zamilknął i odwrócił głowę, wyglądając przez boczną szybę.

- Dawno nie spotkałem kogoś, kto ma tak stereotypowe pojęcie o gejach. Mów dalej, proszę.

Yeol zacisnął szczękę i zaciął się w milczeniu. Czekałem przez chwilę, aż się odezwie, ale kiedy nic takiego nie nastąpiło, sięgnąłem obok niego i nacisnąłem klamkę od drzwi. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- No dobra, sorry że cię tak chamsko wyrzucę, ale serio muszę już jechać. Jestem umówiony.

- Z facetem, prawda? Wy... Będziecie...

Westchnąłem i poklepałem Chana po ramieniu. Był naprawdę słodko naiwny, ale chyba w końcu się domyślił, o co chodzi.

- Po co pytasz, skoro nie chcesz wiedzieć?

Zmarszczył brwi, ale szybko skinął głową i wyślizgnął się z samochodu.

- To... Do zobaczenia - powiedział niepewnie.

- Do zobaczenia - odparłem, po czym pomachałem mu na pożegnanie i odjechałem, nadal uśmiechając się pod nosem. Miałem nadzieję, że jeszcze kiedyś przyjdzie do Sehuna. Był przeuroczy i nawet jeśli nie uda mi się go zaciągnąć go do łóżka, to może z nim być całkiem zabawnie.

Kiedy szukałem miejsca, w którym mógłbym zostawić auto, do moich uszu dotarł dźwięk sms'a. Przez ułamek sekundy miałem wrażenie, że to ten koleś z czatu się rozmyślił, ale jemu nie dawałem swojego numeru. Zaparkowałem w pierwszym lepszym miejscu i sięgnąłem po telefon, ciekaw czy to Sehun czegoś ode mnie chce, czy też może Jongdae jednak znudził się Minseokowi.

Od: Dinodae
Jak coś to zostaję na noc u Xiumina.

Prychnąłem i rzuciłem telefon na tylne siedzenie, po czym wściekły wysiadłem z samochodu, mamrocząc pod nosem przekleństwa. Sam nie wiedziałem, skąd we mnie tyle wkurwienia po tej krótkiej wiadomości, ale zdecydowanie musiałem się na czymś wyładować. I tej nocy będzie to ten cały Zixi.

Sorry, jeśli wolisz łagodnych facetów, ale dzisiaj zdecydowanie nie mam nastroju na bycie uroczym szczeniaczkiem.

Ruszyłem w stronę słabo oświetlonego wejścia do parku, gdzieś w środku mając nawet nadzieję na złodzieja, który spróbuje odebrać mi kluczyki od auta albo telefon. Trenowałem sztuki walki od piątego roku życia, facet miałby problem, gdyby nie miał przy sobie pistoletu. I to niemały problem. A ja za to miałbym szansę się wyżyć.

Na szczęście, czy też raczej niestety, żaden bandyta nie postanowił mnie dziś dorwać. Spokojnie stanąłem na małym moście, pod którym wcale nie było rzeczki, tylko jakiś zamulony rów, i postanowiłem dać Zixi dziesięć minut. Myślałem, że to ja się spóźnię, ale facet najwyraźniej lubił niespodziewane wejścia.

No, może tak średnio niespodziewane, bo zauważyłem, że stoi za jednym z drzew już na dobrych kilka minut przed tym, jak postanowił stamtąd wyjść. Nie miałem pojęcia, czemu właściwie miały służyć te podchody, ale skoro nie próbował mnie zamordować, to było całkiem dobrze. Zresztą, był cholernie gorący i miałem ochotę rzucić się na niego tu i teraz.

- Zixi? - odezwałem się znudzonym tonem, wykopując przypadkowy kamyk poza most. - Ja rozumiem, że mamy całą noc, ale miałem ochotę spędzić ją nieco inaczej.

- Nie śpieszy mi się, skarbie. - W głosie mężczyzny wyraźnie było słychać chiński akcent. Westchnąłem, próbując pozbyć się z głowy myśli o pewnym Luhanie. To nie była dobra chwila na wspominki.

- A mi trochę. Jedziemy do ciebie?

- No, no, nie spodziewałem się, że będziesz taki napalony.

- Gdybym nie był dziś napalony, nie pisałbym do ciebie, nie sądzisz?

- Oh, wiesz, miałem nadzieję, że zainteresowało cię coś na moim profilu.

- Oprócz tych dziewięciu gwiazdek? Kompletnie nic.

Zixi uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rękę, żeby pogłaskać mnie po twarzy. Nie cofnąłem się, chociaż nie przepadałem za takimi gestami. Cholernie chciałem zająć się już czymś ciekawszym, żeby odepchnąć sprzed oczu obrazy Jongdae i Xiumina, splecionych w gorącym uścisku. Naprawdę byłem zazdrosny i naprawdę nie wiedziałem dlaczego. Miałem już dość wałkowania w swojej głowie tego, co czuję do Dae, bo te rozmyślenia do niczego nie prowadziły.

- Zawsze jesteś taki niemiły, czy tylko w weekendy?

- Zawsze odkąd mój najlepszy przyjaciel postanowił zabawić się z jakimś obcym facetem, zamiast iść ze mną na imprezę - powiedziałem na jednym tchu, po czym zrobiłem dwa kroki w tył, zasłaniając usta. Nie chciałem tego powiedzieć, więc czemu do diabła to zrobiłem? - Okej, po co ja ci o tym mówię?

- Mam taką twarz, wszyscy mi się zwierzają. Zresztą, mów do woli, i tak się nigdy więcej nie spotkamy, prawda?

Skinąłem powoli głową. Miał rację. Zawsze o wiele łatwiej było mi zwierzać się obcym ludziom, bo nie obchodziło mnie, co sobie pomyślą.

- A jeśli mi się dziś spodoba i będę chciał to powtórzyć? - zapytałem.

- Wątpię, żebym ja chciał - stwierdził rozbawiony mężczyzna. - Oczywiście bez obrazy. Jutro wraca z Chin moja dziewczyna.

- Dziewczyna? Zdradzasz swoją dziewczynę?

Zixi wzruszył ramionami.

- Nie powinno cię to interesować - oznajmił twardo, po czym rozejrzał się dookoła. - To jak? Gdzie twoje auto?

Machnąłem ręką w stronę ulicy, nieco roztargniony. Cóż, może i chciałem tak po prostu zaliczyć, ale nie faceta, który już kogoś ma. Nie chciałem brać udziału w jakichś chorych zagrywkach. W końcu ja też mogę mieć z tego powodu jakieś nieprzyjemności, a tego zdecydowanie wolałbym uniknąć.

Z drugiej strony, na gwałt kogoś potrzebowałem. I to dosłownie. Nie miałem zamiaru marnować okazji tylko dlatego, że jakaś dziewczyna może przejść przez to załamanie nerwowe czy coś. W końcu to nie moja sprawa.

Wyciągnąłem z kieszeni kluczyki i zakręciłem je na palcu, uśmiechając się słabo.

- Więc? Do ciebie? - spytałem, po czym ruszyłem w stronę samochodu. 

- Zobaczysz.

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekWhere stories live. Discover now