( 10 )

1.3K 272 76
                                    

Ostatni weekend był owocny w rozdziały i chociaż dobrze byłoby zostawić je na zapas, ta opcja jakoś mnie nie pociąga. Zdecydowanie bardziej wolę się nimi z wami podzielić. ^^

~~~

Chanyeol przyszedł do mnie wieczorem, mając wyjątkowo dobry humor i zgrzewkę piwa w ręku. Gadaliśmy ze dwie godziny, zanim zadzwonił do mnie Jongdae i oznajmił, że wpadnie. Oczywiście złapał mnie lekki stres, bo nie codziennie ma się okazję przedstawić swojemu najlepszemu kumplowi faceta, który ci się podoba, a już zwłaszcza gdy coraz bardziej masz nadzieję na coś więcej.

Wciąż czułem się nienaturalnie z faktem, że Chan aż tak wpadł mi w oko. Halo, ja byłem Byun Nie Kocham Nikogo Baekhyun, a teraz? Coraz częściej łapałem się chociażby na tym, że byłem dużo bardziej emocjonalny w stosunku do Sehuna albo Jongdae, o Yeolu oczywiście nawet nie wspominając. Ba, ostatnio odbiło mi tak bardzo, że zadzwoniłem do mamy, żeby powiedzieć jej, że ją kocham. Oczywiście oznajmiła, że nie da mi więcej pieniędzy, bo i tak już dostaję za dużo, ale mniejsza z tym. Do ojca nie dzwoniłem, bo pewnie był za granicą, a nie miałem zamiaru wygłupiać się z oznajmianiem takiej cudownej informacji tacie Sehuna, który zresztą i tak słyszał, jak mówiłem to matce i kazał mi skończyć z alkoholem.

Tak jakby wierzył, że ma na mnie jeszcze jakikolwiek wpływ... Albo że kiedykolwiek miał, nie licząc oczywiście tych paru razy gdy zjawiał się w naszym mieszkaniu jako zwykły, zajebiście przystojny przyjaciel mamy z pracy. Wtedy, szczerze mówiąc, mógł mną kierować jak chciał, chociaż raczej nie zdawał sobie z tego sprawy. Tak samo jak ja nie miałem pojęcia, że był ode mnie o prawie dwadzieścia lat starszy. No kurczę, za nic w świecie nie wyglądał... Dobry chirurg plastyczny to teraz podstawa.

Pierwsze dobre wrażenie, jakie Chan miał zamiar wywrzeć na Jongdae, było całkowicie zgubione, bo nie usłyszeliśmy, jak mój brat wpuścił go do środka i byliśmy w trakcie tarzania się po podłodze. To znaczy udawałem, że chcę pobić Yeola, bo rzucił wielce zabawnym tekstem o mojej kondycji fizycznej. No dobra, może i dostawałem zadyszki po krótkim biegu, ale co z tego? Wielu ludzi tak miało, zwłaszcza jak za jedyne ćwiczenia fizyczne uznawali seks. Znaczy się ja chodziłem jeszcze czasem na siłownię, bo Sehun mnie wyciągał, ale e-papierosy też robią swoje, a z nich nie miałem zamiaru rezygnować.

Zobaczymy, co Chanyeol powie, gdy wrócę do taekwondo. Cwaniak za dychę.

Jako że Jongdae miał humor na zwierzenia, rozsiedliśmy się we trzech na dywanie, w rękach ściskając piwo. Trochę się stresowałem, bo teoretycznie Park wiedział, że mój przyjaciel to gej, ale mógł przecież nie znieść opowieści o tym, jak to Dae nieszczęśliwie się zakochał w facecie. Nie gadałem przy Chanie o gejowych rzeczach, więc tak na dobrą sprawę to nie miałem pojęcia, jaki był jego próg tolerancji. Wytrzymałby gadanie Jongdae o zakładzie, który zawarli z Minseokiem? Cóż, prawdopodobnie będę musiał kopać własnego przyjaciela, żeby się przymknął, jeśli zobaczę u Yeola niebezpieczne objawy.

Dae opowiedział nam o swojej wczorajszej wizycie u Xiumina, ale bez wchodzenia w żadne szczegóły, którymi na pewno podzieliłby się ze mną, gdybyśmy byli sami. Wprowadził też Chana trochę w to, co tak właściwie czuje, chociaż miałem wrażenie, że mógł sobie tego oszczędzić. Oczywiście musiał kilka razy podkreślić, że umówili się na obiad, gdzie planuje mu wszystko wyznać, chociaż już jakieś trzy zdania później zarzekał się, że nic mu nie powie, bo Min chyba kręci z jakąś kobietą. Rany, jego niezdecydowanie było nieco męczące nawet dla mnie, więc co dopiero dla niego...

- Dlaczego myślisz, że z nią kręci? - spytał zdezorientowany Chanyeol, którego najwyraźniej zainteresowała opowieść mojego przyjaciela. Złoty chłopak, starał się pomagać każdemu, nawet nieszczęśliwie zakochanemu homo. - To on nie jest gejem?

- Jest bi. Jakby się nie mógł, kurwa mać, zdecydować - mruknął Jongdae, kręcąc butelką z piwem. Parsknąłem krótkim śmiechem.

- Rany, pozbieraj się do kupy, baranie. Powiesz mu, że go kochasz, bo jak nie, to osobiście ci nakopię - oznajmiłem twardo, jednocześnie pocieszająco klepiąc go po ramieniu. Dae fuknął, żebym zabierał łapy, ale widziałem po nim, że mój motywujący tekst chociaż odrobinę podziałał.

Jedyny problem, wynikający z wizyt Jongdae, to totalny brak możliwości przewidzenia, jak długo u mnie posiedzi. Czasem musiałem go siłą wyrzucać, bo siedział od rana do wieczora, a czasem przychodził na dziesięć minut i znikał praktycznie bez słowa wyjaśnienia. Podobnie było i tym razem - gdy już opróżnił dwa piwa i wygadał nam się na temat Minseoka, zupełnie nagle postanowił po prostu wrócić do siebie. Chanyeol wydawał się tym chyba lekko zawiedziony, co mnie szczerze mówiąc bardzo nie zdziwiło. Jongdae potrafił być wypełniony pozytywną energią nawet gdy smęcił jaki jest nieszczęśliwy. To w sumie był jeden z powodów, dla których tak szybko się zaprzyjaźniliśmy - potrzebowałem kogoś, kto zarazi mnie taką wesołością. Wprawdzie dziwny był fakt, że Dae po śmierci rodziców wciąż potrafił emanować tą radością, ale według mnie to było dla niego nawet lepsze, niż siedzenie i użalanie się.

Podejrzewałem, że Xiumina właśnie ta cecha mojego przyjaciela tak mocno przyciągnęła i nie chciała puścić. Jongdae dzielił z nim podobny ból, jednocześnie potrafiąc sprawić, że Min przestawał o tym myśleć - a przynajmniej tak mówił o tym Dae.

Odprowadziłem Dae do drzwi, po czym wróciłem do salonu, pogrążony w myślach. Nawet nie zauważyłem kiedy Chanyeol usiadł na kanapie tuż obok mnie.

- Baek, bo tak się zastanawiałem... - zaczął z pewną nutą rozpaczy. Zamrugałem kilkukrotnie, wybudzając się z zamyślenia i rzuciłem mu pytającec spojrzenie.

- Nad czym? - spytałem krótko.

- Bo... Ta opowieść Jongdae... Głupio mi się przyznawać, ale wcześniej jakoś nie miałem tej świadomości, że miłość homoseksualna w zasadzie niewiele różni się od tej hetero. Znaczy... On gada jak każdy zakochany facet, nie ważne, że to nie w kobiecie się kocha.

- No gratuluję spostrzegawczości - zauważyłem z rozbawieniem. - Tak, geje kochają tak samo jak inni. Naprawdę cię to dziwi?

- Eh, to nie tak, że mnie to dziwi... Po prostu... Wcześniej nie postrzegałem tego w taki sposób. Po prostu to wszystko było dla mnie dziwne... W sumie to w ogóle nie wiedziałem, co o tym myśleć.

Stłumiłem śmiech. Rany, jego mina była taka rozczulająca. Trochę jak u zagubionej w lesie sierotki.

- I co, teraz przechodzisz na biseksualizm, bo wiesz już, że jesteśmy całkowicie normalni? - zażartowałem, chociaż w głębi serca nie miałbym nic przeciwko, gdyby odpowiedział "tak".

- Nie - odpowiedział Chanyeol, a na jego twarzy pojawił się wyraz pełen namysłu. - Chociaż chciałbym czegoś spróbować.

- Brzmi poważnie - zauważyłem, czując dziwne ściskanie w dołku.

- Bo jest poważne.

Cholera, cholera, cholera.

- No? - ponagliłem go, bo najwyraźniej trochę się zaciął.

- Wiesz, nie zrozum mnie źle, bo może to faktycznie zabrzmi dziwnie... I zrozumiem, jeśli powiesz, że nie, ale... - Chan jąkał się jak speszona nastolatka, więc chwyciłem go za ramię i uniosłem pytająco brew. - No... Chciałbym kiedyś pocałować faceta... Znaczy się, najlepiej ciebie, bo cię znam. I... Najlepiej teraz, póki mam w sobie trochę odwagi.

Zamarłem, totalnie oszołomiony.

Ja pierdole, co?

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekWhere stories live. Discover now