( 4 )

1.6K 287 33
                                    

Jestem jak Hiszpańska Inkwizycja - pewnie się mnie nie spodziewaliście! ^^

~~~

- Yah, moja tapicerka - wyjęczałem pomiędzy natarczywymi pocałunkami. Zixi kazał mi podjechać w ciemną uliczkę, po czym zaczął dobierać się do mnie w samochodzie. Nie miałem niemal nic przeciwko oprócz tej nieszczęsnej tapicerki, którą całkiem niedawno czyściłem, bo jakiś pijany idiota imieniem Sehun oblał ją piwem. Białe plamy będą doskonale widoczne na tych szarościach.

- Naprawdę przejmujesz się teraz tapicerką? - wyszeptał mi prosto do ucha mężczyzna, dłońmi sięgając do paska od moich spodni. Szybki był. Ale jak kto woli.

- Nie, wiesz, po prostu chciałem sobie pojęczeć - burknąłem, po czym autentycznie jęknąłem z przyjemności, bo Zixi zdjął ze mnie koszulkę i zaczął bawić się sutkami. Zaśmiał się cicho, gdy złapałem go za włosy i popchnąłem jego głowę niżej, drugą ręką namierzając schowek, w którym miałem lubrykant.

- Ale ja jestem na górze - ostrzegłem w końcu, czując jak fala chłodnego powietrza owiewa moje pośladki. To najwyraźniej miał być szybki numerek, ale byłem już gotowy, więc nie miałem zamiaru tego niepotrzebnie przedłużać. To prawda, lubiłem długie zabawy, ale gdzieś pomiędzy parkiem, a tym ciemnym zaułkiem nabrałem ochoty, żeby wrócić do domu.

- Wiem - odparł krótko Zixi.

***

Po odwiezieniu mężczyzny do tego samego parku, z jakiego go zabrałem, zahaczyłem jeszcze o sklep monopolowy i wróciłem do domu. Był cichy i pogrążony w ciemności. Mój brat już najwyraźniej spał, chociaż nie było aż tak późno.

Wziąłem prysznic, żeby zmyć z siebie pozostałości tej nocy. Czułem się dziwnie źle - jakby dotyk tego mężczyzny zostawił na mnie jakiś ślad, mocniejszy niż zadrapania, malinki czy ugryzienia. Miałem ochotę zdrapać z siebie skórę i nie wiedziałem dlaczego.

Po raz pierwszy od mniej więcej dwóch lat poczułem wyrzuty sumienia przez to, co robię. Oczywiście - w trakcie jest super, ale na początku często zastanawiałem się, czy spanie z kim popadnie to naprawdę taki dobry pomysł. Pewnie bym zrezygnował, gdyby nie to, że mój duch rywalizacji chciał zmierzyć się z Sehunem. W tamtym czasie spędzałem w klubach więcej czasu niż w domu, podrywając tylu facetów, że sam nie potrafiłem tego potem zliczyć. Z czasem wyrzuty sumienia zrobiły się mniejsze, aż w końcu zniknęły, a ja sam wciągnąłem w to Jongdae.

Wygląda jednak na to, że teraz wszystko postanowiło wrócić. Dae znalazł sobie kogoś, za kim wodzi rozanielonym wzrokiem, a ja? Znowu przespałem się z przypadkowym facetem tylko dlatego, że potrzebowałem zająć czymś swoje myśli. Czułem się przez to żałośnie.

Z piwem w dłoni wszedłem do swojego pokoju, mając zamiar grać do rana w jakąś nawalankę. Niestety, okazało się, że moje łóżko było zajęte. Podszedłem bliżej, uśmiechając się z dziwnym rozczuleniem.

- Sehun - wyszeptałem. - Hun, śpisz?

Zero reakcji. Westchnąłem cicho.

Mój brat nie był już dzieckiem, ale miał koszmary częściej, niż ja byłbym w stanie wytrzymać. Często potrzebował chociaż cząstki mnie, żeby usnąć, nawet jeśli byłby to choćby zapach. Nie wychowywaliśmy się razem od małego, ale odkąd jego ojciec wyszedł za moją matkę, wspieraliśmy się w trudnych chwilach. Byliśmy dla siebie najlepszymi przyjaciółmi, nawet jeśli nie kochałem go jak brata.

Dlatego właśnie nie miałem serca wyganiać go teraz ze swojego łóżka. Niech śpi.

Wziąłem swoją piżamę, ulubioną poduszkę i poszedłem do jego pokoju. W końcu on też miał konsolę. Nawet lepszą, bo jego ojciec uwielbiał wysyłać mu prezenty w zamian za kontynuację studiów.

Oczywiście, jak można się było tego spodziewać, gra nie szła mi zbyt dobrze. Myślami zbyt często wracałem do Zixi, Jongdae i Minseoka. Zastanawiałem się, czy Chińczyk kiedykolwiek miał wyrzuty sumienia ze względu na zdradzanie swojej dziewczyny. Myślałem też nad tym, co pozostała dwójka może aktualnie robić. Pieprzą się? A może leżą wtuleni w siebie i wyznają sobie miłość? Dae jest szybki, może dwa tygodnie wystarczą mu na poznanie kogoś na tyle dobrze, żeby się w nim zakochać. Zwłaszcza, że przez cały ten czas nie było nawet chwili, w której by o nim nie myślał albo nie mówił. To było w sumie całkiem przerażające.

- Baekhyun? - usłyszałem. Nagle zdałem sobie sprawę z tego, że musiałem przysnąć w trakcie gry - wciąż ściskałem w dłoniach joystick, na ekranie błyszczał napis "kontynuować?", a za oknem powoli robiło się bardziej szaro niż czarno. Ziewnąłem potężnie i odwróciłem się do drzwi.

- Taa? - spytałem sennie, przecierając oczy i wbijając lekko nieprzytomny wzrok w Sehuna.

- Myślałem, że wrócisz rano.

- Też tak myślałem.

- Coś nie wyszło? - Hun przysiadł na brzegu swojego łóżka, poprawiając roztrzepane włosy i rzucając mi rozbawione spojrzenie. Prychnąłem.

- Wszystko poszło jak zwykle. Po prostu nie pojechaliśmy do niego.

- To gdzie to zrobiliście? - zainteresował się Sehun.

- W moim samochodzie.

Hun parsknął śmiechem, a ja wymierzyłem mu kopniaka w biodro.

- Myślałem, że wolisz mieć więcej przestrzeni do popisów.

Westchnąłem, kiwając głową, po czym wstałem z zamiarem udania się do kuchni po coś do picia.

- Pozwoliłem mu wybierać - rzuciłem na odchodnym, sprawiając tym samym, że Sehun rzucił się za mną.

- Ty pozwoliłeś wybierać komuś innemu? Rany, Byun Baekhyun, co ci się stało? Przecież jesteś męsko-męskim seme i nigdy nie dajesz nikomu wybierać w takich kwestiach!

- Czasem trzeba umieć więcej dawać, niż brać - powiedziałem z udawanym przejęciem i chwyciłem się za serce. - Uh, Sehun, daj mi spokój, po prostu było mi bez różnicy, okej?

- Nie okej. Tobie zawsze coś przeszkadza. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żebyś stwierdził, że ci bez różnicy gdy chodzi o seks! Coś się stało?

- Nie, kurwa, nic się nie stało. Daj mi spokój - warknąłem, a moje myśli od razu pomknęły w stronę Jongdae, tak jakby to on był powodem, dla którego zachowałem się inaczej niż zwykle. W zasadzie - może i był, ale nie nazwałbym go winnym. Winny byłem ja sam i mój brak zdolności do ogarnięcia swoich własnych uczuć.

Sięgnąłem po szklankę, licząc na to, że Hun wreszcie się ode mnie odczepi, ale gdy odwróciłem się, żeby nalać sobie wody, wpadłem prosto w jego rozpostarte ramiona.

- Nie - burknął, łapiąc mnie mocno, żebym nie mógł uciec. - No już, wypłacz się hyungowi na ramieniu.

Prychnąłem, czując jak w oczach faktycznie zaczynają zbierać mi się łzy. Zamrugałem gwałtownie, chcąc się ich pozbyć.

- Jakiemu hyungowi? Jesteś młodszy, debilu.

- Ale nie masz innego brata, więc korzystaj póki jestem dobry.

Westchnąłem cicho i po omacku odstawiłem szklankę na blat, po czym objąłem Sehuna tak, jakby był moją ostatnią deską ratunku. Łzy wypłynęły mi spod przymkniętych powiek i od razu wsiąkły w jego koszulkę.

- Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje - wyznałem szeptem.

Don't touch me // Xiuchen & ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz