9.

406 46 18
                                    

***

***

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

***

16 grudnia 2012

Kilka godzin później bawimy się wspólnie na parkiecie. Trzymam się blisko Shai, wciąż mając nadzieję, że coś się dzisiaj między nami wydarzy. W jej towarzystwie naprawdę robię się inny, ogarnia mnie uczucie, którego wcześniej nie znałem.

Obejmuję ją od tyłu i zaczynamy się poruszać w rytm muzyki. Mój nos zatapia się w jej włosach pachnących kwiatami. Odsuwam jej włosy i całuję ją delikatnie w kark. Gdy moje usta dotykają jej gładkiej skóry, czuję, że się wzdryga.

- Theo - Shai odwraca się do mnie twarzą i przygryza wargę.

- Hmm, coś się stało? - Pytam niewinnie.

- Nic, zupełnie nic - zarzuca mi ręce na szyję i znów zaczyna tańczyć. Uśmiecham się, a nasze ciała poruszają się tak, jakby miały swój własny rytm.

***

Jakiś czas później, wracam z łazienki, do stolika, gdzie siedzi reszta. Nie ma tam jednak Shailene.

- Gdzie Shai? - Pytam, rozglądając się.

- Wyszła na zewnątrz się przewietrzyć - odpowiada Zoë. - Siadaj, trafiłeś właśnie na kolejną kolejkę - unosi wysoko butelkę tequili i zaczyna się śmiać.

- Może później - odpowiadam. - Zaraz wracam.

Przepycham się między tłumem pijanych i bawiących się ludzi, by wyjść na zewnątrz. W końcu mi się udaje i oddycham z ulgą, gdy chłodny wiatr smaga moje policzki. Świeże powietrze działa orzeźwiająco i pomaga mi pozbyć się tego otępienia spowodowanego alkoholem.

Rozglądam się wokół siebie, żeby znaleźć osobę, przez którą tutaj trafiłem. W końcu ją zauważam. Na przeciwko klubu znajduje się plaża, trzeba tylko przejść przez ulicę. Shai siedzi na piasku, wpatrując się w wodę. Podchodzę do niej powoli i kładę jej dłoń na ramieniu. Wzdryga się, ale gdy mnie widzi, uśmiecha się. Siadam obok niej.

- Co ty tutaj robisz, sama? - Pytam.

- Chciałam się przewietrzyć - odpowiada i przymyka oczy.

Spoglądam na nią z uśmiechem. Nie wiem, czy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest piękna.

- Mam pomysł - odzywam się po chwili. - Może się przejdziemy brzegiem oceanu?

- Jasne, czemu nie - odpowiada. Wstaję i podaję jej rękę, pomagając się podnieść. Dziękuje mi i zaczynamy spacerować.

- Dzisiejsze niebo jest wyjątkowo piękne, prawda? - Zagaduje Shai. - Zobacz, ile gwiazd! I pełnia księżyca. Uwielbiam pełnię.

- A może zaraz zamienię się w wilkołaka? - Poruszam brwiami.

- Poradzę sobie - odpowiada.

Spacerujemy w milczeniu, a po kilkunastu minutach się zatrzymujemy. Chcę ją pocałować, już dłużej nie wytrzymam. Spoglądam na nią, by po chwili jej piękne, duże, orzechowe oczy zagłębiły się w moich. Odgarniam jej włosy z twarzy i obejmuję dłońmi policzki. Przysuwam się bliżej, moje ciało styka się z jej ciałem.

- Theo... - dziewczyna próbuje zaprotestować, ale kładę jej palec na ustach.

- Proszę... dzisiaj są moje urodziny - odpowiadam przebiegle. Nasze twarze przybliżają się do siebie coraz bardziej, prawie stykamy się nosami. Przymykam oczy, a moje usta muskają jej wargi.

Nagle wszystko inne przestaje istnieć, jestem tylko ja, Shai i nasze usta, które współpracują ze sobą synchronicznie, jakby były dla siebie stworzone. Wybucha we mnie euforia, serce bije mi jak oszalałe, zaraz wyskoczy z piersi. Obejmuję ją w pasie i przyciągam do siebie jeszcze bardziej. Nie ma teraz między nami żadnej przerwy. Językiem pieszczę jej dolną wargę, a ona je rozchyla, pozwalając wsunąć mi się do środka, co od razu robię. Nasze języki współpracują ze sobą idealnie. Pocałunek smakuje czymś słodkim i tequilą, wszystkie moje zmysły pracują na zwiększonych obrotach. Nie chcę, żeby to się kiedykolwiek skończyło, to uczucie, które mną teraz zawładnęło jest zbyt piękne.

Jednak po kilku minutach naprawdę zaczyna nam brakować oddechu, więc się od siebie odrywamy, dysząc ciężko.

Milion razy lepsze niż Cheetosy, myślę rozmarzony.

- Co? - Śmieje się Shai.

O kurwa. Powiedziałem to na głos?

- Co? - Powtarzam głupio.

Shailene rzuca mi tylko krótki uśmiech.

- To co, wracamy? Reszta pewnie zaczyna się niepokoić - mówi po chwili.

- Jasne - odpowiadam, choć wcale nie chcę tam wracać. Pragnę być z nią tutaj, znów całować ją do utraty tchu i trzymać mocno w swoich ramionach.

- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Theo - Shai wspina się na palce i całuje mnie w policzek.

CDN.

Dobranoc 😽

Z pamiętnika Theo JamesaWhere stories live. Discover now