31.

344 35 52
                                    

22 marca 2013

Od kilku dni próbuję porozmawiać z Shai o tym, co się stało, ale mnie unika. Nie mogę jej złapać podczas treningu, a po nim zaszywa się gdzieś z Zoë. Zrozumiałem, że to była forma zemsty... Bardzo okrutna... Musiałem sobie pomóc, a to nie było fajne.

Nie wiem na kogo bardziej jestem zły... Na nią czy na siebie? Gdybym jej wtedy tak nie olał, może dziś bylibyśmy już parą? Wiem, że jestem niezdecydowany i wkrótce coś będę musiał postanowić... Z Ruth tworzylibyśmy parę bez zobowiązań, bylibyśmy wolni, ale jestem pewny, że Shai pragnie czegoś innego... Nie jest taka jak my... Chce miłości... Nie wiem, czy jestem gotowy na stały związek, choć chyba zakochałem się w Shai. Muszę sobie jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy to zwykle zauroczenie, czy miłość... Nie chcę jej zranić.

- Shai! - Biegnę za blondynką, która znów usiłuje zniknąć.

- Czego chcesz? - Patrzy wszędzie, byleby nie na moją twarz.

- Chciałbym pogadać... O tym, co się ostatnio stało...

- Nie ma o czym gadać.

- Proszę, Shai - mówię z naciskiem. - I jest o czym rozmawiać. Uprawialiśmy seks...

- Cicho! - Przerywa mi i rozgląda się wokół. - Nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.

- No to porozmawiajmy w innym miejscu. Proponuję kino, dzisiaj wieczorem - uśmiecham się przebiegle.

- Rozmowa w kinie - prycha Shai. - Chcesz wkurzyć ludzi?

- Okej, racja. To najpierw pojedziemy na szamę do maka, a później do kina. Pozwolę ci nawet wybrać film - szczerzę zęby.

- Pff, łaskawca. Może i bym się zgodziła, ale nie chcę żebyś znowu mnie wystawił.

- Shai, przepraszam za tamto. To się już nigdy więcej  nie powtórzy, obiecuję. Bądź gotowa o dziewiętnastej, okej? Proszę!

- No dobra - w końcu się do mnie uśmiecha, a ja mam ochotę śpiewać i tańczyć. Zgodziła się!

***

- Ślicznie wyglądasz - mówię do Shai, kiedy podchodzi do mnie, ubrana w czarną sukienkę i dżinsową kurtkę. W rozpuszczonych włosach wygląda tak uroczo...

- Dziękuję, ty też wyglądasz przyzwoicie - odpowiada, a ja przewracam oczami.

- Dzięki - odpowiadam i otwieram przed nią drzwi. Prowadzę ją do swojego auta, po czym sam siadam na miejscu kierowcy. Wyjeżdżam na drogę, a Shai majstruje przy radiu.

- Poważnie? Masz tutaj sam rap? - Przerzuca kolejne pudełka z płytami.

- W głębi duszy jestem raperem - szczerzę zęby.

- Patrząc na ciebie bardziej stawiałabym na country.

- Ej! To chyba raczej Miles. Grał takiego kowboja w Footloose!

- No właśnie. Grał. A u ciebie to jest prawdziwe - uśmiecha się do mnie tak słodko, że nie potrafię zaprotestować. Wkłada płytę do odtwarzacza i auto wypełnia się bitami piosenek 50 Centa. Nagle Shailene parska śmiechem, więc patrzę na nią pytająco. - Wyobraziłam sobie jak rapujesz Candy Shop pod prysznicem.

- Ha ha ha. Jestem lepszy niż Eminem.

- No to udowodnij - puszcza mi oczko.

- Poproś mnie o to jak będę najebany.

- Nie omieszkam!

Parkuję przed McDonaldem i wysiadam szybko, żeby otworzyć drzwi dla Shai. Obejmuję ją w pasie i kierujemy się do wejścia. Podchodzimy do kasy, do której o dziwo nie ma kolejki i zamawiamy górę jedzenia, po czym czekamy.

- Dlaczego zamówiłeś jednego shake'a? - Pyta Shai.

- Jesteśmy na randce, chcę żeby było romantycznie - całuję ją w policzek, a ona odpycha mnie ze śmiechem.

- Kto powiedział, że to randka?

- Ja.

- To powinno być wspólna decyzja. Mamy demokrację!

- No to uznajmy, że jestem dyktatorem - uśmiecham się znacząco.

Odbieramy jedzenie i siadamy przy stoliku.

- Pamiętasz nasze zawody? - Pytam.

- Tak. Kiedyś je powtórzymy.

- Dlaczego nie dzisiaj?

- A co, aż tak bardzo zależy ci na wygranej? - Unosi brwi.

- Noo... Mógłbym poprosić o dokończenie naszej wspólnej nocy.

- Ależ ona była skończona.

- Nie była! Przynajmniej nie dla mnie - robię smutną minę.

- Trzeba się sprężać, James. Potrenuj z Georgem dochodzenie na czas.

- George jest niesforną bestią - poruszam brwiami.

- Byłam na ciebie zła, dlatego chciałam się zemścić - wzdycha Shai.

- Domyśliłem się.

- Nie będę cię przepraszać, bo nie żałuję. Było mi przykro, że mnie wtedy tak wystawiłeś.

- Strasznie głupio mi z tego powodu, Shai. Chcę to naprawić. Dasz mi szansę?

- A zasługujesz na nią?

Spróbuję na nią zasłużyć...

- Tak.

- No to... mogę ci ją dać. Tylko Theo... Mam jedną prośbę...

- Jaką?

- Obiecaj, że mnie nie skrzywdzisz - mówi stanowczo.

- Obiecuję. Obiecuję, Shai.

***

Repertuar w kinie nie jest zbyt ciekawy, więc chcąc nie chcąc, kupuję bilety na komedię romantyczną. Zajmujemy swoje miejsca i zaczynamy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Czuję się doskonale w jej towarzystwie, nie jest taka jak inne dziewczyny... Ma swoje zdanie na każdy temat i dyskusja z nią jest ciekawa, a nie nużąca, kiedy to dziewczyna za wszelką cenę chce ci się przypodobać i przytakuje na każde twoje słowo. O nie, Shai nie należy do tego typu dziewczyn...

Milkniemy, kiedy kończą się reklamy. Na sali robi się już zupełnie ciemno, więc zbieram się na odwagę i obejmuję Shai ramieniem. Patrzy na mnie zaskoczona, ale uśmiecha się. Nie potrafię się powstrzymać i łączę nasze usta w słodkim pocałunku.

Kompletnie nie wiem, o czym był film lub kto w nim grał, bo całujemy się przez cały seans. Mimo, że wciąż nie jestem pewny, czego tak naprawdę chcę, pytam Shai, czy zostanie moją dziewczyną. Ku mojemu zaskoczeniu, godzi się bez dłuższego zastanowienia i znów mnie całuje. Ten dzień nie mógł zakończyć się lepiej...

CDN.

Witam po przerwie 😏

Z pamiętnika Theo JamesaWhere stories live. Discover now